Przyjemne z pożytecznym
Już po raz czwarty mieszkańcy dzielnicy bawili się na biesiadzie śląskiej zorganizowanej w Szkole Podstawowej nr 2.
Imprezę zorganizowała Rada Szkoły, w skład której wchodzi czterech rodziców oraz dwie nauczycielki. Jak mówi jedna z nich - Małgorzata Knopek - pierwsze biesiady były bardzo skromne. Zaczynaliśmy od spotkań przy pianinie, a o oprawę muzyczną zadbała jedna z matek ucząca w szkole muzycznej. Potem przychodziło coraz więcej ludzi. Wówczas biesiady były bezpłatne, jednak pomyśleliśmy także o potrzebach szkoły i postanowiliśmy połączyć przyjemne z pożytecznym. Dochody przekazywane na potrzeby szkoły pochodzą ze sprzedaży biletów oraz posiłków przygotowanych dla uczestników zabawy - dodaje nauczycielka SP 2. Z zaproszenia organizatorów skorzystał prezydent miasta Adam Krzyżak oraz jego zastępca Jan Serwotka, który na biesiadzie śląskiej bawił się po raz pierwszy. Jest to świetna inicjatywa. Po pierwsze, tego typu impreza integruje lokalne środowisko, po drugie z kolei przynosi pewne korzyści szkole. Byłem zaskoczony dobrą organizacją. Myślę, że kontynuowanie tego przedsięwzięcia jest godne wsparcia - mówi J. Serwotka. Tradycyjnie rywalizacja, prowadzona przez prezesa Andrzeja Materzoka, toczyła się pomiędzy prawą i lewą ławą. Uczestnicy, w czteroosobowych grupach, rywalizowali w jeździe na nartach, a także zmagali się w konkursie na największego piwosza, który złocisty napój wypijał z kufla przy zastosowaniu półtorametrowego wężyka. Ponadto zorganizowano konkurs na „największego hanysa” - chodziło o przetłumaczenie zdań. Zmaganiom przyglądała się Ślązaczka Roku Betina Zimończyk. Również i ona, w zaprezentowanej bajce oraz opowieści o rodzinie, przybliżyła mieszkańcom gwarę śląską w najlepszym wydaniu. Nie zaprezentowałam programu, który dał mi zwycięstwo w Katowicach, bowiem był on zbyt nostalgiczny. Wybrałam coś weselszego. Bardzo się cieszę, że mogłam wystąpić w Jedłowniku, bowiem właśnie tutaj się urodziłam. Nie ukrywam, że do momentu wybrania mnie Ślązaczką Roku na brak zaproszeń na biesiady czy popularne gwarki nie mogę narzekać - mówi B. Zimończyk. (raj)