Po pracę do komisarza
Szybko straciła męża i dwóch synów, jednak się nie poddała i z uporem szła przez życie. Elżbieta Adamczyk jest jedną z najstarszych mieszkanek Wodzisławia. Skończyła 90 lat i właśnie z tej okazji odwiedził ją prezydent miasta Adam Krzyżak.
Rok przed wybuchem wojny jubilatka wyszła za mąż i jak sama mówi, ze wspólnego życia długo się nie cieszyła. Mąż poszedł na wojnę i zaraz potem trafił do niewoli niemieckiej, tam przebywał trzy miesiące, po czym wrócił do pracy na kopalni. Nie na długo, bowiem już w 1944 r. przesiadywał w radzieckim więzieniu wtrącony tam jako członek armii hitlerowskiej. Przypadkiem dowiedzieliśmy się, że przechowują go w Głubczycach. Kiedy tam dotarłam postanowiliśmy wspólnie wracać do domu. Nie było to łatwe. Znalazł się jednak dobry człowiek, który ukrył nas w budkach pomiędzy wagonami kolejowymi. Udało się - wspomina pani Elżbieta. Urodziła się w Golejowie, a zaraz po ślubie zamieszkała wraz z mężem w Niewiadomiu. Tutaj przebywali do 1957 r. ,kiedy to spotkało ją nieszczęście - śmierć męża. Zginął w wypadku na kopalni „Rymer”. Wcześniej musiała znieść odejście dwóch synów. Pierwszy w chwili śmierci miał trzy miesiące, natomiast drugi trzy lata. Wychowała jeszcze dwóch synów i córkę. Ma dzisiaj czterech wnuków, jednego prawnuczka i dwie prawnuczki. Jak wspomina, najtrudniejsze lata przeżywała jeszcze jako panienka. Nie miałam drogi usłanej różami. Aby trochę zarobić chodziłam na służbę do bogatych gospodarzy. W pewnym momencie postanowiłam spróbować i poszłam na rozmowę w sprawie zatrudnienia do rybnickiego komisarza. To była niebywale wysoka funkcja. Bardzo się bałam, dlatego też wcześniej wstąpiłam do kościoła przy rynku. Tam poprosiłam świętego Antoniczka o pomoc i nabrałam odwagi. Przyjął mnie dość ciepło, być może dlatego, że pochodziliśmy z jednej miejscowości. Podczas rozmowy wręczył mi kartkę, a w zasadzie skierowanie do pracy w hucie „Silesia” - mówi E. Adamczyk. Dzisiaj, mimo tak poważnego wieku, tryska humorem. Jest otwarta na ludzi i nie narzeka na otaczającą ją rzeczywistość. Przeszła w życiu wiele, co nauczyło ją wychodzić z największych problemów. Nic mnie już nie zdziwi - mówi jubilatka.
(raj)