Zbiornik budujcie a nas zostawcie
Oba warianty tej inwestycji - „podstawowy” i „społeczny”, przewidujący pozostawienie Nieboczów - analizowało konsorcjum złożone z międzynarodowych firm, które opracowało tzw. studium wykonalności obu wariantów. Jakub Łoch z firmy Jacobs Gibb Polska wyjaśniał mieszkańcom zgromadzonym w remizie OSP Nieboczowy dlaczego konsorcjum zarekomendowało do realizacji tzw. wariant podstawowy. Stwierdził, że w przypadku wariantu społecznego zwiększyłaby się długość obwałowań o około 10 km. Mniejsze będą koszty przesiedleń mieszkańców, ale mimo to budowa zbiornika będzie droższa o 43 mln zł, wydłuży się czas inwestycji natomiast zmniejszy pojemność zbiornika a tym samym jego efektywność w ochronie przeciwpowodziowej. Wariant społeczny będzie miał również niekorzystne skutki dla samych mieszkańców - zwiększy się ryzyko mieszkania we wsi otoczonej wałami, konieczne będzie ciągłe odwadnianie terenu i nastąpi dalszy spadek wartości nieruchomości.
Uczestnicy spotkania przerwali jednak tę prezentację. Pytali czy budując zbiornik już zakłada się, że ulegnie on awarii? Czy przerwaniem wałów będą zagrożone tylko Nieboczowy czy również Racibórz?
Cały czas robicie coś za naszymi plecami - stwierdził jeden z mieszkańców. Czy oczekujecie, że grzecznie was wysłuchamy i się rozejdziemy?
Mówi się nam, że tu będzie raj na ziemi - argumentowała kolejna uczestniczka zebrania. Będzie się rozwijać żegluga i rekreacja. A my będziemy w środku tego raju, to chyba wartość gruntów wzrośnie jak przy autostradach. W tym jest pełno sprzeczności.
To co, że wartość nieruchomości spadnie, ale będziemy na swoim - zauważył inny z mieszkańców. Nikt z nas nie chce sprzedać swoich domów.
Ta broszura jest tylko po to, żeby nas straszyć - powiedział o folderze dostarczonym mieszkańcom jeden z nich. Budujcie sobie zbiornik, ale nam dajcie spokój. Nastawiacie przeciwko nam mieszkańców miejscowości położonych niżej.
Nieboczowy są zgodne, budujcie zbiornik, ale w trzy minuty nam tego nie wyjaśnicie - stwierdził Łucjan Wendelberger ze Stowarzyszenia na rzecz Obrony Wsi Nieboczowy przed Wysiedleniem. Żeby to przeanalizować trzeba usiąść nad planami na kilka dni.
Nie podejmujemy budowy zbiornika, bo nie mamy terenu. Zebranie jest po to, żeby ten teren pozyskać - tłumaczył Henryk Radaszkiewicz, zastępca dyrektora RZGW w Gliwicach. Rozumiem wasze emocje. Zbiornik Racibórz był i jest w planach perspektywicznych od wielu lat. Chcemy go budować w ramach systemu ochrony przeciwpowodziowej państwa. Wariant podstawowy jest tańszy a środki publiczne muszą być oszczędnie wydawane. Nikt nie zatwierdzi wyższych kosztów inwestycji. Pozostaje budować zbiornik lub zaniechać budowy.
Przywoływał przykład wsi Kamień, leżącej na terenie obecnego polderu Buków, która została zlikwidowana na zasadzie dobrowolnego wykupu. W tym roku polder w razie potrzeby mógłby już być napełniany wodą.
Ludzie szczególnie źle znoszą, gdy się ich lekceważy - zauważył wójt Czesław Burek. Mówi się im, że jak się sprzeciwią przesiedleniom to zbiornika nie będzie. Mieliśmy tu dyskutować czy budować zbiornik w wariancie rządowym czy społecznym. Na dzień przed spotkaniem daje się mi wniosek o lokalizację w wariancie rządowym. Nie jesteśmy szmatami czy ludźmi drugiej kategorii. Nie chciałem sytuacji zaogniać, ale trzeba ludziom mówić prawdę. Mieliśmy świadomość, że tutaj będziemy dyskutować. Natomiast okazuje się, że dyskusji nie będzie, bo już zadecydowano o wyborze wariantu budowy zbiornika. Nikt się z nami nie liczy.
Okazuje się, że z wnioskiem do wójta Lubomi o wyznaczenie warunków budowy zbiornika wszczęta została już procedura administracyjna. Jak mówił wójt, nie ma on wyboru. Może wydać decyzję negatywną, ale będzie to niezgodne z obowiązującym prawem i tylko odwlecze sprawę w czasie. Z przedstawianych mieszkańcom informacji wynika, że wszystko może się skończyć nawet przymusowymi wysiedleniami.
Bardzo nisko cenicie to co posiadamy - zauważył jeden z mieszkańców. Dlatego wariant podstawowy jest tańszy. W Warszawie dają sobie łapówki w wysokości 17,5 mln dolarów czyli 70 mln zł a wy tu mówicie, że 45 mln zł to są wysokie koszty. Przez 6 lat jesteśmy szykanowani. Sprawa dojrzała do tego, żeby wziąć prawnika i wystąpić na drogę sądową. Nie chcemy już się z wami spotykać.
Łucjan Wendelberger stwierdził, że od początku sierpnia Stowarzyszenie wysyłało pisma do RZGW w sprawie studium wykonalności, ale nie było na nie odpowiedzi. Wolę współ-pracy z inwestorem wyrażono przedstawiając wariant społeczny budowy zbiornika.
Ucieszyłem się, że zbiornik może być budowany - mówił Andrzej Szczeponek, zastępca dyrektora Wydziału Zarządzania Kryzysowego Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego. Najważniejsze, że okazało się, że wariant społeczny jest realny. Jego pojemność będzie o 15% mniejsza więc będzie gorszy z punktu widzenia ochrony przeciwpowodziowej. Każdy powinien się zastanowić, czy mu się opłaca dalej tutaj żyć w zagrożeniu. Za parę lat może opinię zmienicie.
Wydaje mi się, że prawie wszystkie środki nacisku wobec nas zostały użyte - stwierdziła Maria Błaszczok ze Stowarzyszenia. To są piękne plany, tylko dlaczego nie liczycie się z ludźmi? Szukacie sposobów, żeby tanio nas stąd wyrąbać. Myślicie, że jak przyjedzie ktoś z teczką na wieś to się wystraszymy. Ktoś nam nawet proponował cmentarz zamiast wysiedleń, bo tutaj mieszkają ludzie starzy.
Mieszkańcy twierdzili, że nie chodzi tutaj tylko o budowę zbiornika, ale również o zasoby kruszyw znajdujące się pod ich nieruchomościami. Socjolog Adam Bartoszek tłumaczył, że procedura została wszczęta i po wywieszeniu przez wójta obwieszczenia w tej sprawie mieszkańcy będą mogli zaskarżyć decyzję do sądu administracyjnego. Mają prawo do obrony struktury swojej wsi i przeniesienia jej w inne miejsce. Mogą też walczyć o to, żeby bytować dalej w tym samym miejscu.
Jeżeli inwestor uzna, że swoją wolę przeprowadzi, to zostaniecie przesiedleni - stwierdził Adam Bartoszek. Nikt niezgodnie z prawem niczego wam nie narzuci.
W tym samym dniu odbyło się również spotkanie z mieszkańcami Ligoty Tworkowskiej. Miało ono dużo spokojniejszy przebieg, gdyż tam pogodzono się z koniecznością wysiedleń. Podnoszono jedynie problem zbyt niskich odszkodowań za posiadane nieruchomości. Henryk Kurzydem, prezes OSP Ligota Tworkowska zgłosił pomysł, by przynajmniej część mieszkańców wsi osiedliła się w jednym miejscu.
(jak)