Krajan tysiąclecia
PAMIĘTNY LEKARZ
Lamża Eberhard Józef Teodor - urodził się w grudniu 1891 r. w Kamieniu pow. Rybnik. Szkołę Pow-szechną ukończył w rodzinnej miejscowości. W 1910 r. napisał maturę w gliwickim gimnazjum i rozpoczął studia medyczne na wydziale kardiologicznym we Wrocławiu. W 1914 r. został zmobilizowany i brał udział w walkach po stronie niemieckiej. W latach 1922 - 1925 praktykował w Chwałowicach. Do Pszowa przeniósł się w 1925 r. W tym czasie był jedynym lekarzem na obszar Pszowa, Bukowa, Bluszczowa, Wielikontów, Syryni, Lubomi. W 1938 r. niedaleko mostu łączącego Pszów z Pszowskimi Dolami, w sąsiedztwie kopalni „Anna” rozpoczął budowę dużego domu mieszkalnego. Ze względu na niecodzienny styl architektoniczny budynku, ówczesny Zarząd Gminy Pszów nieustannie utrudniał dokończenie budowy. W końcu rodzina Lamżów zamieszkała w pięknej willi. Był doskonałym lekarzem, dokształ-cał się nieustannie. Otrzymał tytuł doktora nauk medycznych. Niesłychanie aktywny społecznie.
Jego potomkowie wywodzili się z pobliskich Lysek, a on sam uważał się za prawdziwego Ślązaka. Był dumny ze swojego pochodzenia i na każdym kroku utożsamiał się z tą ziemią. Po wyzwoleniu rozpoczął się najtragiczniejszy okres w jego życiu. Został uznany Niemcem i we wrześniu 1945 r. wraz z rodziną zmuszony do opuszczenia Polski. Zamieszkał w Fulde (Hessja), gdzie praktykował do 1964 r. Zmarł w czerwcu 1964 r., pochowany jest na cmentarzu niedaleko Fuldy. Po 1945 r. willa dr Lamży została skonfis-kowana przez władze komunistyczne i przerobiona na przychodnię lekarską. Znana przez wszystkich mieszkańców Pszowa jako „Lamżowiec”. W 1999 r. spadkobiercy dr Lamży uroczyście przekazali spadek UM Pszów, a przy wejściu do budynku umieszczono stosowną tablicę pamiątkową.
(B. Kołodziej)
ŻEBRAK, PODRÓŻNIK, POETA
Franciszek Jaźwiec - ur 4 października 1886 r. w Pszowie. Po ukończeniu Szkoły Powszechnej wyuczył się zawodu kowala. Był człowiekiem niezwykłym. Włóczęga, wędrowny czeladnik, żądny poznania szerokiego świata, działacz narodowy i społecznik, zamiłowany w przyrodzie, socja-lista, miłośnik pieśni ojczystej, samorodny poeta. Umieszczał swoje opowiastki i wiersze w „Gazecie Ludowej”, wydawanej przez ks. Pośpiecha.
W napisanym pamiętniku i w siedmiu zeszytach zatytułowanych „Poezje i myśli z wojny światowej” opisał swoje niebywałe podróże. Podziwiał katedrę w Kolonii, był na wystawie światowej w Brukseli, zwiedzał Szwajcarię gdzie podziwiał wschód słońca ze szczytu Rigi, zachwycał się malowniczą Austrią, pięknem przyrody i często podróżował pieszo. Zwiedził Muzeum Polskie w Rapperswilu. Podróżując imał się przeróżnych zajęć: był górnikiem w Westfalii, robotnikiem w fabryce cementu, piekarzem, pracował przy budowach, najczęściej jednak jako pomocnik kowalski. Czasem z braku pracy chwytał się żebractwa, co było powodem aresztowań za włóczęgostwo i przymusowego odstawiania w granice Niemiec. W pamiętniku wyliczył ponad sto miast które zwiedził, kilkadziesiąt zakładów w których podejmował pracę.
Wreszcie syty wrażeń i doświadczeń wrócił w rodzinne strony. Podjął pracę w kopalni „Anna” i od razu oddał się pracy społecznej. Wstąpił do Towarzystwa Świętej Barbary i Świętego Urbana. W 1912 r. wraz z przyjaciółmi założył osobne Towarzystwo Śpiewu „Paderewski” i został wybrany jego prezesem. Często był wzywany na policję, która uważała jego działalność za polityczną i antypaństwową. Nakładano na niego kary pieniężne, skarżono przed sądem, w końcu zwolniono go z pracy. Gdy mimo wielu starań nie udało mu się zdobyć sali na próby i występy zes-połu, postanowił, wybudować Dom Polski. Jednakże wybuch wojny przeszkodził skutecznie planom. Brał udział w zlotach śpiewaczych na Zaolziu koło Panewnik, organizował wycieczki do Krakowa, uczestniczył w zlotach sokołów. Pragnął w ten sposób pobudzić ducha polskości na Śląsku.
Nie doczekał wyzwolenia Śląska o czym tak długo marzył i czemu poświęcił tyle wysiłku. Zmarł 15 kwietnia 1919 r. po długiej chorobie, przeżywszy zaledwie 33 lata. Pochowany na cmentarzu przy ul. Paderewskiego. Staraniem działaczy ZBoWiD-u przeniesiony w latach osiemdziesiątych XX w. na cmentarz na „Przymiarkach”.
(B. Kołodziej)
NIE OMINĘŁY JEJ REPRESJE
Wolska Agnieszka urodziła się 10 września 1917 r. w Czyżowicach w domu Jana i Rozalii Kubiców. Nie
poznała nigdy ojca. Z frontu I wojny światowej przyszła zdawkowa wiadomość „Vermist”. W 1938 r. wyszła za mąż za pracownika żwirowni Józefa Wolskiego. Przed wybuchem wojny pracowała w bufecie kolejowym w Olzie, potem przeniosła się z mężem do Bogumina, gdzie prowadziła bufet w „Orfeum”. Po wybuchu wojny została łączniczką ZWZ. W 1943 r. na fali aresztowań trafiła wraz z mężem do więzienia w Mysłowicach, potem do Auschwitz i Birkenau. Przebywała m.in. w bloku śmierci. W Brzezince zaprzyjaźniła się z dużo starszą Stefanią Michejdową, także członkinią ZWZ na Zaolziu. W trakcie ewakuacji obozu oświęcimskiego przez całą drogę pomagała ciężko chorej Michejdowej. W Wodzisławiu Śl. Agnieszkę wypatrzyli matka i ojczym. Wydostali ją z grupy więźniów. Była wolna. „Nękana przeczuciem, że bez jej wsparcia i opieki, wycieńczona, ciężko chora Stefania nie przetrwa dalszej drogi i osieroci dzieci” podjęła decyzję o powrocie do transportu „marszu śmierci”. Znalazła się jeszcze w Ravensbruck. Po wojnie wróciła w rodzinne strony. Osiadła w Raciborzu, potem w Rydułtowach, wreszcie w Rybniku. Nie ominęły jej represje okresu stalinowskiego. Zmarła 20 października 1970 r. w Rybniku. Córka Krystyna ur. w 1940 r. mieszka w Niemczech.
(D. Jakubczyk)
NIE NOTUJCIE MNIE
Jakubczyk Julianna (Julia, Juliana) urodziła się 13 czerwca 1914 r. w Czyżowicach w rodzinie górnika, Westfaloka Franciszka i Marii z d. Jakubczyk. Po śmierci ojca poległego pod Warszawą w 1915 r. matka wyszła ponownie za mąż za Juliusza Machnika. Dzieciństwo spędziła Julia na malutkim Pędzichu. Kilka budynków i drewniany krzyż z blaszanym Chrystusem i dzwonkiem - wspominała. Na początku lat dwudzies-tych rozpoczęła naukę w szkole pow-szechnej w Czyżowicach. Potem wstąpiła do 3-letniej Prywatnej Szkoły Zawodowej Sióstr Urszulanek w Rybniku, do której uczęszczała w latach 1929-32. Po jej ukończeniu została przyjęta do Seminarium Nauczycielek Rzemiosł Sióstr Urszulanek. W 1935 r. po zdaniu egzaminu końcowego (z rachunkowości, pedagogiki oraz gotowania) mogła podjąć pracę. Otrzymała ją dopiero w 1936 r. w Szkole Powszechnej w Chwałowicach. W 1937 r. została przeniesiona do Boguszowic. Tam uczyła do 39 r. W tym czasie wstąpiła do ZNP. W czasie wojny w latach 40-42 pracowała fizycznie w Kuźni Raciborskiej, potem przez półtora roku uczyła w polskiej szkole w Sosnowcu, wreszcie skierowano ją do pracy fizycznej w Hucie Hulczyńskiego w Sosnowcu. Po wojnie uczyła w szkole w Popielowie, potem w Krępnie (46-51). Pełniła tam funkcję sekretarza Międzyszkolnej Organizacji Związkowej. W 1951 r. wróciła w rodzinne strony podejmując pracę w Szkole Ogólnokształcącej Stopnia Podstawowego w Turzy. W roku szkolnym 52-3 prowadziła klasę I i kółko polonistyczne. Następnie została przeniesiona do SP nr 1 w Wodzisławiu Śl. W 1954 r. była inicjatorką założenia orkiestry nauczycielskiej (zespołu instrumentalno-wokalnego). Jej staraniem zakupiono pierwsze instrumenty. Razem z J. Szczepańczykiem była „sercem i duszą” tego zespołu. To zamiłowanie do śpiewu wyniosła z domu rodzinnego i pielęgnowała je w okresie międzywojennym jako członkini Chóru „Moniuszko”. Realizowała się także w działającym przy nim kółku teatralnym. Po wojnie działała dalej w ZNP- zasiadała w zarządach Oddziału Powiatowego w Wodzisławiu, od początku jego istnienia (tj. od marca 55 r. przez trzy kadencje aż do przejścia na emeryturę w 1972 r.) pełniąc funkcję sekretarza. Wchodziła też od 1976 r. w skład Zarządu Rady Zakładowej ZNP. Oddelegowana do pracy etatowej w Związku otaczała szczególną opieką młodych nauczycieli. Pozostawiła po sobie w rękopisach kronikę chóru Oddziału ZNP oraz wspomnienie o przedwojennych Czyżowicach, a także zbiory śląskich wyrazów i przysłów. Z rozbawieniem wspominała po latach zdarzenie jeszcze z czasów PRL-u: w trakcie jazdy pociągiem zapisywała zasłyszane „na gorąco” śląskie wyrazy. „Paniczko nie notujcie mie. Dyć jo nic nie zrobiła” - powiedziała do niej podróżująca w tym samym przedziale starsza pani.”
Do ostatnich chwil odwiedzały Juliannę w jej wodzisławskim mieszkanku (przy ul. Piastowskiej) tłumy przyjaciół i wychowanków. Była osobą niezwykle skromną, życzliwą ale i surową. Trochę staroświecka, miała znakomity kontakt z młodzieżą. Kochała rośliny, dużo czytała, interesowała się zdrową żywnością (pamiętam ją z wahadełkiem nad słoikiem konfitury). Zmarła 19.02.2001 r. w Wodzisławiu Śl. Została pochowana na cmentarzu w Czyżowicach.
(D. Jakubczyk)
SKONFISKOWANO MU MAJĄTEK
Bernard Klon urodził się 22 sierpnia 1879 r. w Rogowie jako syn Filipa i Karoliny z d. Psota. Po ukończeniu szkoły powszechnej w Rogowie w 1893 r. pracował jako pomocnik murarza m.in. przy budowie rogowskiego kościoła. W wolnych chwilach muzykował na kontrabasie, skrzypcach i helijonie. W 1898 r. wyjechał za pracą do Bottrop. Zatrudnił się w kopalni Prosper II. W międzyczasie odbył służbę wojskową. Wrócił na krótko w rodzinne strony i w 1903 r. ożenił się z Marianną Gawlasówną z Czyżowic. W Westfalii należał do Towarzystwa św. Barbary, Towarzystwa św. Jacka i związku „Jedność”. Grał też w polskiej orkiestrze. Po powrocie w 1916 r. w rodzinne strony pracował na kopalni Friedrichschachte w Gorzyczkach, potem na szybie Ignacy, wreszcie na kolei. Wstąpił do Polskiej Organizacji Wojskowej, należał też do miejscowego Kółka Rolniczego (był jego prezesem) i towarzystwa śpiewaczego w Bluszczowie. Wziął udział w akcji plebiscytowej i powstaniach śląskich. W 1939 r. został zwolniony z pracy. Skonfiskowano mu majątek, spalono zbiór książek. Trafił do więzienia. Po zwolnieniu aresztowano z kolei córki. B. Klon jest autorem wspomnienia „W rybnickiem po III Powstaniu” opublikowanego w „Pamiętnikach Powstańców Śląskich” (Wyd. „Śląsk”, Katowice 1957r).
Ojciec Franciszka (pisarza), Leona, Zygfryda- Zygmunta (historyka), Jana (malarza - amatora) i 5 córek.
(D. Jakubczyk)