Ślepa biurokracja
Jak się okazuje największym problemem osób niepełnosprawnych jest nie tylko choroba, ale także gąszcz procedur, które czekają ich przy ubieganiu się o swoje przywileje. Na własnej skórze przekonała się o tym jedna z kobiet, starająca się o zniżkę na usługi Telekomunikacji Polskiej S.A.
Zniżka na abonament telefoniczny przysługuje osobom z I grupą inwalidzką, które cierpią na schorzenia słuchu, mowy lub wzroku. Kierując się tymi warunkami, do siedziby TP S.A. w Rybniku zgłosiła się kobieta cierpiąca na chorobę wzroku i tam przedstawiła zaświadczenie komisji ZUS wys-tawione w 1986 r. trwale potwierdzające jej kalectwo. Okazało się jednak, że przed nią jeszcze sporo problemów. Jak mówi Leonard Mańka, opiekun niewidomej, osoba zajmująca się przyjmowaniem wniosków poinformowała, że przedstawione dokumenty (głównie orzeczenie komisji lekarskiej) nie są przez TP S.A. honorowane i przedstawiła warunki uzyskania 50-procentowej zniżki. Niestety dla osoby niepełnosprawnej sprostanie wymaganiom jest bardzo uciążliwe. Najpierw musieliśmy się udać do przychodni wskazanej przez Telekomunikację gdzie obraduje odpowiednia komisja orzekająca o stopniu niepełnosprawności - relacjonuje L. Mańka. Tam dowiedzieliśmy się, że potrzebne są zaświadczenia z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej i lekarza pierwszego kontaktu. Zarówno w pierwszym jak i w drugim przypadku prośba o ich wystawienie spotkała się ze sporym zaskoczeniem i zdziwieniem. Usłyszałem, że to dziwne praktyki, jednak ostatecznie zaświadczenia odebrałem. Ponownie udaliśmy się do przychodni. Teraz czekamy na wyznaczenie terminu wizyty przed komisją (ok. miesiąc od złożenia dokumentów). Na wydanie stosownego orzeczenia czeka się natomiast ok. 2 tygodni - dodaje opiekun niewidomej. W TP S.A. zaistniałą sytuację tłumaczy się nieporozumieniem. Krys-tyna Czerniak, z oddziału TP S.A. w Rybniku twierdzi, że zniżki są również przyznawane na podstawie orzeczeń ZUS-owskich, a rządanie kolejnego dokumentu mogło być spowodowane adnotacją na dokumencie przedstawionym przez klienta. Chodzi o zapis stwierdzający trwałe kalectwo ze względu na wzrok i ogólny stan zdrowia. Okazuje się, że drugi człon zdania sprawę komplikuje, bowiem w takich sytuacjach konieczne jest orzeczenie potwierdzające aktualne kalectwo. Z wymogami stawianymi przez TP S.A. nie zgadza się zarówno niewidoma kobieta jak i jej przewodnik. Twierdzą, że potwierdzanie rzeczy oczywistych jest nonsensem, a w całej sprawie chodzi o pieniądze. Przecież utrudniając życie osobom chorym firma oszczędza duże kwoty. Niepełnosprawni nie poradzą sobie z zagmatwaną biurokracją, w końcu z „przywilejów” zrezygnują. Tym sposobem w kasie firmy pieniądze zostaną. To smutne. W Polsce głośno się mówi o Europejskim Roku Osób Niepełnosprawnych, niestety tylko się mówi - denerwuje się L. Mańka. (raj)