Beton czy zieleń?
Pytania związane z ochroną środowiska zadają nam od dawna mieszkańcy Rydułtów. Zdaniem wielu z nich przy realizacji niektórych inwestycji nie zadbano o usytuowanie odpowiedniej ilości roślinności. Jako koronny przykład podają rydułtowski rynek. Zapowiedzi były szumne i mówiło się o tym, że w centrum miasta się zazieleni. Posadzono zaledwie kilka krzewów i drzew i to wszystko, zieleni jest jak na lekarstwo. Siedzi się jak na patelni. Czemu nie oddzielono większym pasem zieleni rynku od dwóch głównych ulic: Bema i Ofiar Terroru tylko posadzono róże? Mam wrażenie, że projektant myślał, że jeżdżące tędy samochody będą atrakcją dla siedzącego, w końcu jest co obserwować. To betonowa platforma. Fontanna ładna, ale może za tańsze pieniądze była możliwość pogodzenia mniej spektakularnej fontanny i zieleni - mówi jedna z mieszkanek. Zaskoczony tymi pretensjami jest burmistrz Rydułtów Alfred Sikora. Rynek wykonano dokładnie według projektu - mówi. To jednak nie przekonuje mieszkańców, Ci bowiem twierdzą, że w takim razie nie należało się na taki zgodzić. Dużo uwag, jeszcze do poprzednich władz, mieszkańcy mają za inwestycje przy sali sportowej SP 1. Sala piękna, należało taką wybudować, ale czy na pewno w tym miejscu co jest? Usytuowane od lat w tym miejscu boisko sportowe dla uczniów, połączone niegdyś z ogródkiem szkolnym, było dla uczniów miejscem spacerów w czasie przerw, tu cały swój wolny czas spędzały po szkole dzieci, młodzież z okolicznych ulic. Boisko żyło na okrągło. Były drzewka, dużo zieleni, miejsce oddalone od głównych ulic. Wystarczył tylko remont, a sala mogła powstać z tyłu szkoły. Teraz dzieci ćwicząc wdychają kurz z ul. Plebiscytowej, niejednokrotnie już piłka do gry lądowała pod kołami samochodów. Beton za ciężkie pieniądze - mówią mieszkańcy.
Kolejnym powodem niepokoju, głównie mieszkańców ul. Bema, jest zieleń na Targowisku Miejskim, Obecnie prowadzone są tam prace, które wykonuje Zakład Gospodarki Komunalnej. Polegają na zastąpieniu pasów zieleni ażurową kostką. Komu przeszkadzały te drzewka? Nie dość, że w mieście mamy bardzo mało zieleni, to na dodatek niszczy się tą istniejącą. Zastanawiam się, czy jest to zgodne z prawem, jeśli nie, to powinny za to odpowiedzieć konkretne osoby - mówi Janusz Machnik, jeden z okolicznych mieszkańców. Dyrektor ZGK Jerzy Porembski tłumaczy, że wprowadzane zmiany mają charakter kosmetyczny i nie wymagają zmian projektowych. Ten teren jedynie porządkujemy, również i nam zależy aby wyglądało tutaj jak należy. Kostką zastępujemy teren wydeptany przez handlujących. Nie sposób upilnować tak dużego skupiska ludzi. W dni targowe sprzedajemy tutaj ok. 600 biletów na parking, odwiedza to miejsce ok. 3 tys. ludzi - tłumaczy J. Porembski.
W niektórych krajach jest tak, że najpierw da się ludziom wydeptać ścieżki, a potem dopiero wykłada je kostką i sadzi zieleń, mając pewność, że ludzie nie będą po niej chodzić. U nas wszystko jest na opak. Nikogo nie interesuje, że jest tu coraz więcej betonu. Proszę sobie wyobrazić jeśli tyle osób i samochodów przewija się tu 2 razy w tygodniu, to czym my mieszkańcy oddychamy? Zieleń pochłania zanieczyszczenia, nawet takie głupie trzy krzaczki. Tu trzy, tam trzy i nie będzie nic - denerwują się.
Ze sprawą zwróciliśmy się do Wydziału Ochrony Środowiska miejscowego Urzędu Miasta. Tutaj dowiedzieliśmy się, że aby usunąć drzewo młodsze niż pięcioletnie, nie należy sprawy zgłaszać, dlatego też w przypadku targowiska nie było to konieczne.
Drzewka przesadzono w okresie letnim, co może poskutkować ich nieprzyjęciem. Jedno z nich wyrwano z ziemi koparką i w ten sposób zniszczono, mimo że nie było suche - denerwuje się J. Machnik. Może byśmy mieli więcej serca dla przyrody?
Należy dodać, że do końca roku ma zostać opracowany powiatowy program ochrony środowiska, do którego zgłosiły się już wszystkie gminy. Choć ochrona zieleni nie będzie podstawowym jego elementem, to z pewnością uregulowania dotyczące tej sprawy się pojawią. Mamy nadzieję, że znajdą się tam zapisy o dodatkowym tworzeniu w naszym mieście terenów zielonych - mówią mieszkańcy.
Sen z powiek spędza okolicznym mieszkańcom także ruch samochodowy w okolicach targowiska. We wtorki i piątki wprowadza się tutaj zmianę organizacji ruchu, co stwarza niebezpieczeństwo kolizji. Mieszkańcy przylegających do targowiska domów wyjeżdżają z duszą na ramieniu ze swoich posesji. Niestety, często wyjazd jest zupełnie niemożliwy bo kierowcy „na bezczelnego” parkują pod bramami. Szkoda im jednej złotówki na parking, mandaty są wlepiane ale czy egzekwowane, jeśli często Ci sami po wlepionym mandacie, znów stoją tu za tydzień? - mówią mieszkańcy. Rzeczywiście objazd to problem, jednak trudno go rozwiązać, bowiem kolidują ze sobą zarówno interesy mieszkańców, kupujących oraz handlowców. Nie sposób wszystkim dogodzić. Próbowaliśmy różnych rozwiązań objazdów, to obowiązujące obecnie jest trzecim czy czwartym z kolei - tłumaczy burmistrz Sikora.
Dużym problemem jest także w dniu targu wyjazd z targowiska na ul. Bema w stronę rynku. To bardzo niebezpieczny manewr, bo samochody zaparkowane są tak blisko wyjazdu, że kompletnie nic nie widać. Wyjazd od ul. Jagiellońskiej, w stronę UM także jest niebezpieczny i mimo, że na łamach naszej gazety zwracaliśmy już na to uwagę, nic się do tej pory nie zmieniło. Doniczki z kwiatami przed jednym ze sklepów ciągle zas-łaniają widoczność wyjeżdżającym. Równie niebezpieczne jest usytuowane tu przejście dla pieszych, ponieważ pieszy przez kierujących może być zauważony dopiero w ostatniej chwili.
(raj, amk)