Wątpliwości ekspertów
Jak już pisaliśmy prowadzone przez wodzisławską Prokuraturę Rejonową śledztwo w sprawie wypadku na kopalni „Rydułtowy” do którego doszło 23 marca 2002 r. doprowadziło do oskarżenia siedmiu osób o tzw. krosowanie czujników co spowodowało zagrożenie dla życia i zdrowia górników. Natomiast dochodzenie w sprawie samego wypadku zakończyło się umorzeniem - nie stwierdzono, by do wybuchu metanu przyczyniły się zaniedbania ludzi.
Śledztwo w tej sprawie prowadzone był w dwóch wątkach - kwestia „krosowania” czyli takiego przełączania czujników metanometrycznych, by nie wyłączały one zasilania elektrycznego urządzeń na dole kopalni wyszła na jaw w trakcie dochodzenia. Analiza danych zarejestrowanych w systemie metanometrii, że czujniki na dole pokazywały okresowo stałe wartości stężenia metanu, natomiast czujniki zainstalowane na górze wykazywały zmienność charakterystyczną dla stężania metanu na dole przy zmiennych warunkach przepływu powietrza kopalnianego. To właśnie świadczy o okresowych zmianach podłączenia czujników w szafce badaniowej. Powołany biegły - jeden z twórców systemu metanometrii automatycznej potwierdził, że taki proceder był stosowany. Z zeznań świadków wynikało, że „krosowania” dokonywano na polecenie przełożonych z wyższego dozoru kopalnianego. Potem jednak wycofali się oni z tych stwierdzeń. Prokuratura zdecydowała się na oskarżenie siedmiu osób - nadsztygarów górniczego, elektrycznego i wentylacyjnego, sztygara oddziałowego i trzech dyspozytorów metanometrii.W trakcie śledztwa stwierdzono, że w dniu wypadku na ścianie, gdzie doszło do wypadku nie stosowano krosowania. Proceder ten nie miał więc bezpośredniego związku z wypadkiem. Jednak niektórzy członkowie komisji badającej przyczyny wypadku wskazywali, że można dopatrywać się związku pośredniego. Proceder krosowania powodował, że nie było właściwej oceny zagrożenia metanowego w rejonie ściany. Wyeliminowana więc została funkcja informacyjna systemu metanometrii automatycznej. Skoro urządzenia się nie wyłączały pracujący górnicy nie mieli poczucia istniejącego zagrożenia.
Prawdopodobną przyczyną zapalenia metanu było zerwanie się łańcucha w przenośniku taśmowym, który trąc o skałę wywołał iskrę. Łańcuch zerwał się w kilku miejscach i prawdopodobnie pęknięcia i mikropęknięcia mogły być spowodowane już w procesie jego produkcji. Niektórzy członkowie komisji stwierdzili, że do utrzymywania się niebezpiecznego nagromadzenia metanu mógł się przyczynić niewłaściwy sposób przewietrzania ściany. W początkowym biegu ściany nie stwierdzono zwiększonego zagrożenia metanowego i pomiary wykazywały zbędność tzw. przegrody wentylacyjnej. Dopiero w połowie marca ręczne pomiary zaczęły wykazywać, że metanowość ściany się zwiększa. Ale nie wskazywały na konieczność zmiany urządzeń wentylacyjnych. Błędem był brak bieżącej likwidacji chodnika za frontem ściany i utrzymywanie nieprzewietrzonego chodnika. Jednak to doprowadziło do ograniczenia skutków wybuchu. Co do przyczyn wypadku było wiele wątpliwości i należało je rozstrzygnąć na korzyść podejrzanych. Postępowanie w sprawie wypadku zakończono więc umorzeniem, natomiast skierowano akt oskarżenia do Sądu Okręgowego przeciwko osobom odpowiedzialnym za tzw. krosowanie czujników.
(jak)