Zmieniono reguły gry
Z jednej strony wzbudzają ciekawość zdecydowanej większości mieszkańców, z drugiej zaś są powodem niepokoju samorządowców. Jawność oświadczeń majątkowych od samego początku ma swoich zażartych zwolenników jak i przeciwników.
Ujawnienie swojego majątku dotyczy nie tylko radnych i włodarzy poszczególnych jednostek samorządowych, ale także pracowników starostwa, urzędów miast i gmin, wykonujących zadania w imieniu starosty, prezydenta, burmistrza czy wójta (chodzi m.in. o skarbnika, sekretarza, czy naczelników poszczególnych wydziałów). Oświadczenia, wraz z deklaracją podatkową PIT za ubiegły rok, powinny także złożyć osoby kierujące jednostkami, dla których organem prowadzącym jest starostwo powiatowe, miasto lub gmina. Okazuje się ponadto, że wbrew zamierzeniom ustawodawcy, „prześwietlani” są także małżonkowie osób, których ustawa obowiązuje, bowiem spora część z nich rozlicza się wspólnie. Każdy zobowiązany jest ujawnić m.in. wysokość swoich oszczędności, określić wielkość i wartość swojego domu czy mieszkania, szczegółowo przedstawić wysokość zarobków oraz dochodów, osiągniętych z tytułu prowadzenia ewentualnej działalności gospodarczej, a także swoje zadłużenie. W oświadczeniach powinny znaleźć się także informacje na temat zatrudnienia któregoś z członków rodziny w zakładzie pracy podległym jednostce samorządowej, którą osoba ujawniająca majątek reprezentuje. Oświadczenia starosty, prezydenta, burmistrza i wójta oraz przewodniczących rad poszczególnych jednostek trafiają do wojewody. Oni sami z kolei kontrolują oświadczenia swoich zastępców i podległych pracowników. Ponadto przewodniczący rady powiatu, miasta czy gminy sprawdza oświadczenia radnych. Do 30 października powinien przedstawić radzie wyniki swojej kontroli i ujawnić, który z radnych nie wywiązał się z obowiązku, kto złożył oświadczenie majątkowe po czasie, czyli po 30 kwietnia, oraz przedstawić braki występujące w sprawdzanych dokumentach. Jeśli będzie miał wątpliwości co do zgodność oświadczenia ze stanem faktycznym, powinien zwrócić się do dyrektora Urząd Kontroli Skarbowej o szczegółową kontrolę. Jest to sytuacja niezręczna, bowiem często nie dysponuję pełną informacją na temat dochodów całej rodziny, więc podejrzenie o posiadanie majątku przekraczającego znacznie możliwości zarobkowe radnego może być chybione - podkreśla Eugeniusz Wala, przewodniczący Rady Powiatu.
Kontrowersji na temat oświadczeń jest znacznie więcej, dlatego też nie wszyscy owe oświadczenia złożyli. Chodzi m.in. o radnego powiatowego, Antoniego Motyczkę oraz jego koleżankę z Rady, Bożenę Konieczny-Freund. Dokumentu nie wypełnił także Jan Grabowiecki, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Wodzisławiu Śl. Osobom tym nie grozi utrata mandatu, a jedynie do momentu uregulowania sprawy pozbawieni są diety.
Wydaje się, że główny spór dotyczy daty wejścia w życie przepisów regulujących tę kwestię. Zmiany ustawy o samorządzie gminnym przegłosowano 23 listopada 2002 r., natomiast zaczęły one obowiązywać 17 grudnia ubiegłego roku, a więc dawno po wyborach samorządowych. W trakcie gry zmieniono reguły. Przecież prawo nie może działać wstecz. Gdyby większość z nas wiedziała, że będzie publicznie prześwietlana, nie zdecydowałaby się startować w wyborach - mówi jeden z wodzisławskich radnych. Komentarzy na ten temat jest znacznie więcej, o czym mogli przekonać się nasi dziennikarze, zbierający dane do cotygodniowych publikacji owych oświadczeń. Jak się okazuje, powszechnie obserwowanym zjawiskiem jest strach. Osoby posiadające znaczny majątek obawiają się, że staną się ofiarą przes-tępstwa. Postawa ta jest uzasadniona. Proszę sobie wyobrazić, że radny posiada kolekcję obrazów czy białej broni. Informacja na ten temat powinna się znaleźć w oświadczeniu, jest więc cenną wskazówką dla złodziei - podkreśla Tadeusz Chrószcz, wójt Marklowic. Mimo tego, że część oświadczenia, dotycząca adresu zamieszkania i usytuowania majątku pozostaje tajna, nie trudno dotrzeć do konkretnej osoby. Na oświadczenia majątkowe należy patrzeć nieco szerzej. Przecież wiele osób dorobiło się majątku własną ciężką pracą - dodaje. Podobnego zdania jest zdecydowana większość włodarzy naszego powiatu. Również i wójt Mszany Jerzy Grzegoszczyk przes-trzega przed zbyt śmiałym ujawnianiem majątków. Nie zamierzam ukrywać czegokolwiek, ale publiczne podawanie informacji na ten temat niewątpliwie stwarza zagrożenie dla konkretnych osób - twierdzi wójt.
Odtajnienie oświadczeń może także prowokować dość zabawne, choć nie zawsze przyjemne dla osób zainteresowanych sytuacje. Znamy przypadki, gdy kilka dni po opublikowaniu informacji na ten temat znajomi prosili radnych o pożyczkę, a członkowie ich rodzin byli atakowani kąśliwymi uwagami. Zabawna sytuacja przydarzyła się też jednemu z radnych z terenu naszego powiatu. Zwrócił się do niego proboszcz z prośbą o wsparcie inwestycji prowadzonej na terenie parafii.
Oczywiście nie zamierzamy optować za tajnością oświadczeń, o czym świadczy cotygodniowe publikowanie ich na naszych stronach. Naszym celem jest jedynie przekazanie odczuć zarówno radnych jak i szarych ludzi. Jak się okazuje zdania są zupełnie rozbieżne. Niewiele z pytanych przez nas osób krytykowało jawność oświadczeń. Zdecydowana większość mieszkańców zainteresowana jest zawartością kieszeni radnego czy wójta. Przecież to my ich wybieraliśmy, więc nie rozumiem, dlaczego wszystko ma być tajne. Osoba sprawująca władzę musi się liczyć z tym, że będzie prześwietlana. Widoczne musi być nie tylko to, co oni robią, ale także co posiadają - twierdzi jedna z mieszkanek Rydułtów.
Demokracja rządzi się swoimi prawami, przewiduje również jawność majątkową wybieranych przez społeczeństwo osób. Z pewnością teza ta nie budziłaby tylu kontrowersji, gdyby nie fakt, że ku zdziwieniu wielu kandydatów, obowiązek ujawniania majątku wprowadzono dopiero po wyborach samorządowych. Gdyby przepisy obowiązywały wcześniej, przeciwnikom jawności majątkowej można by natychmiast zamknąć usta. Dzisiaj pytanie - „Po co szedłeś do władzy, skoro wiedziałeś co cię czeka”, w aspekcie jawności oświadczeń majątkowych, nie jest do końca prawdziwe.
(raj)