Czwarty palec
W tej sprawie komiczne są okoliczności czynu przestępczego jak i obiekt ataku oskarżonej - czwarty palec lewej ręki funkcjonariusza policji.
Tego dnia w czasach PRL-u świętowano uchwalenie manifestu lipcowego. Były wakacje, w domu nie chciało się siedzieć, zmęczeni upałami ludzie raczyli się piwkiem w ogródkach i na skwerach. 22 lipca 2002 r. utkwi zapewne mocno w pamięci 41-letniej Janinie G. z Kuźni Raciborskiej, kobiecie z wykształceniem podstawowym, stanu wolnego, z trójką dzieci na utrzymaniu i rentą po mężu, dzięki której nie musi oglądać suchego dna kieliszka. Zapewne z nostalgii za dawnym narodowym świętem, pani Janina wlała w siebie mocną dawkę alkoholu. Wieczorem wraz z pewnym mężczyzną udała się na spacer po Kuźni. Policji nie darzy sympatią. Zapewne z tego powodu chwyciła słuchawkę przydrożnej budki, wykręciła darmowe 997 i w stronę dyżurnego na Komisariacie polały się niewybredne inwektywy. Tego typu zachowania nie są dla funkcjonariuszy nowością, ale to miało jedną, niepowtarzalną cechę. G. jak się dobrała do aparatu, tak uporczywie obrażała policjantów, że przez dobre kilkanaście minut numer 997 był zablokowany. Dyżurny wysłał patrol. Ten ujął knąbrną kuźniczankę i próbował ulokować w radiowozie. Nie szło łatwo. Policjanci stosowali różne chwyty. Jeden z nich wystawił na „żer” nietrzeźwej kobiety - jak czytamy w aktach sprawy - „czwarty palec swojej lewej ręki”. G. nie namyślając się długo dotkliwie ukąsiła władzę.
Sprawa trafiła do prokuratora. Badania na alkomacie w komendzie wykazały w wydychanym powietrzu zatrzymanej 2,16 promila alkoholu. To potężna dawka jak na kobiece ciało. Przed prokuratorem, oskarżona o napaść na funkcjonariusza, kobieta przyznała się do dzwonienia z 997, ale nie pamiętała, czy ugryzła policjanta. Ale tego nie wykluczam - skwitowała.
Od sądu otrzymała karę czterech miesięcy pracy społecznej, po 20 godzin na miesiąc.
(w)