Zepsuty jubileusz
Dla Przyszłości, która wygrała IV ligę z imponującą przewagą punktową nad rywalami i akurat świętuje jubileusz 85 lat klubu, przegrane baraże z zabrzańską Walką to cios w plecy. Trudno bowiem zrozumieć system rozgrywek, który nawet mistrza nie premiuje bezwarunkowym awansem. Cały rok walki na boisku, w upałach i strugach deszczu poszedł niejako na marne...
Rogowianie przegrali baraże o III ligę jeszcze w środę. Remis 0:0 na "własnych śmieciach" od razu stawiał ekipę Jana Adamczyka pod ścianą. Sam mecz początkowo układał się dobrze dla miejscowych, bo atakowali i nawet zdobyli gola, ale arbiter nie uznał go, uważając że przy centrze Bednarka piłka minęła już linię boczną pola karnego. Potem Walka, przestraszona sytuacją, „okopała się” i przez niemal godzinę trwały szachowe zagrywki. Miejscowi wyraźnie nie wytrzymali obciążenia psychicznego. Po przerwie nawet oddali w końcówce pole rywalom i ci mogli zdobyć gola. Co ciekawe, mimo iż na stadionie było tego dnia prawie tysiąc kibiców, głośny doping słychać było głównie z sektora niewielkiej grupki zabrzańskich fanów. Można było odnieść wrażenie, że miejscowi nie bardzo potrafią się identyfikować ze swym klubem...
Rewanż na boisku w zabrzańskiej dzielnicy Makoszowy nie potwierdził przewidywań tych kibiców, którzy nadzieję dla Przyszłości upatrywali w tym, iż gra ona lepiej na wyjazdach. Gospodarze kontrolowali grę, spokojnie czekali na swoje pięć minut. I uderzyli tuż przed końcem pierwszej połowy - na chwilę w zamieszaniu podbramkowym nie upilnowali Wańka defensorzy i ten kopnął mocno z kilkunastu metrów pod poprzeczkę bramki Okrenta. Gol ustawił mecz - po przerwie goście nie mieli już nic do stracenia. I o dziwo, stwarzali sobie nie lada okazje. Najlepsze chyba „zawalił” Kuś. Kibice obu stron złapali się za głowy po tym, jak z kilku metrów przestrzelił nad poprzeczką w zamieszaniu. Niewykorzystane okazje się zemściły - „coup de grace” zadał Wójcik, kończąc kontrę strzałem z dystansu w długi róg.
Klęski Studziennej i Lysek...
Baraże, ale o inną stawkę, przyszło grać w ubiegłym tygodniu ekipom LKS Studzienna i LKS Lyski. Obie okazały się za słabe, by zapewnić sobie start w przyszłym sezonie na szczeblu V ligi. Ta pierwsza, z racji zajęcia 14 pozycji w grupie III ligi okręgowej, wylosowała pszczyńską Iskrę, wicemistrza tamtejszej klasy A. Ta druga trafiła na walczący o utrzymanie strzybnicki Zamet.
Złudzenia, że może jakoś uda się utrzymać okręgówkę w Studziennej, brutalnie rozwiały się już po 45 minutach pierwszego meczu na stadionie przy ul. Urbana w Raciborzu. Iskra pierwszą bramkę zdobyła już w 10 minucie, a potem systematycznie demolowała gospodarzy. Klęska 1:8, na dodatek z ekipą bądź co bądź niższej ligi, to kompromitacja. Nic dziwnego, że w rewanżu tylko cud mógł uratować Studzienną. Cudu nie było - i chyba dobrze, że skończyło się na pogromie „tylko” 0:9...
Nadzieję przez kilka dni mogli mieć działacze i kibice Lysek. Niespodziewanie bowiem ich drużyna w środę wygrała 1:0 na wyjeździe - i miała znakomitą sytuację przed rewanżem u siebie. Zamet okazał się jednak bardzo zdeterminowany, chyba też lepiej przygotowany kondycyjnie. Graczom gospodarzy wyraźnie dał w kość długi sezon w klasie A. Jeszcze do 90 minuty przegrywali tylko 0:1 i mogli mieć okazję przetrzymania dogrywki, by szukać szansy w karnych. Ale taktykę tę zniweczyła druga bramka dla Zametu - nie mający już nic do stracenia gospodarze musieli się „odkryć”. A to oznaczało groźbę nadziania się na kontry rywali. Po kolejnej straconej bramce miejscowi praktycznie przestali grać...
Wielką radość przeżywali w ostatnie dni jedynie kibice wicemistrza rybnickiej klasy A. LKS Bełk wprawdzie przegrał pierwszy mecz z Zagłębiakiem Dąbrowa Górnicza 2:3, ale przed rewanżem miał zapas dwóch goli. Szansy nie zmarnował, wygrywając 2:1, choć w koncówce emocji nie brakowało, gdy zdesperowani goście przypuścili frontalny szturm.
Największym „wygranym” sezonu wiosennego okazał się kuźniański Maxpol. Jeszcze w połowie rundy nikt nie dałby złamanego grosza za to, że uda mu się wydostać z pozycji czerwonej latarni i utrzymać w lidze. A jednak kilka wygranych pod rząd i ciułanie pomału punkcików sprawiło, iż kosztem sąsiadów z Buku Rudy uzyskał prawo gry w barażach z 15 pozycji. To już było duże szczęście. A jeszcze większym fartem można nazwać sytuację, gdy uzyskał w losowaniach par barażowych wolny los - i nie musiał już o nic się martwić.
... nerwówka dla Górek i Rudnika
Kiepskie wyniki ekip walczących o okręgówkę to zła wiadomość dla kilku klubów niższych lig podokręgu Racibórz. Pewne jest jedynie to, że awans do okręgówki zapewniony ma Naprzód Czyżowice jako mistrz klasy A. Z klasy B awansowały LKS Pstrążna i Unia Turza Śląska jako wicemistrz. Dyskusyjna pozostaje za to sprawa spadków.
I o to może być sporo zamieszania. Z klasy A i tak, by ją znów odchudzić do 16 drużyn, spaść miały 4 ostatnie teamy - a są to LKS Ruda Kozielska, KS Rafako Racibórz, Strzelec Rzuchów, Płomień Kobyla. Klęska Studziennej i niepowodzenie Lysek spychać może do klasy B dodatkowo LKS Górki Śląskie. Z klasy B na pewno spadnie LKS Pawłów z ostatniego miejsca. A jeśli spadnie ponadplanowa ilość ekip z klasy A - zagrożone są także LKS Cyprzanów, LKS Rudnik i Olszynka Olza. Awans z klasy zapewniony mają Sparta Babice i LKS Gamów.
(sem)