Nie było złudzeń
Nie miałem żadnych wątpliwości przed sezonem - mówi Janusz Pancer, grający trener Naprzodu Czyżowice. Mieliśmy taki zespół, że nikt z naszych rywali nie mógł nam się skutecznie oprzeć. Byliśmy za dobrzy na tę klasę rozgrywek. Zobaczymy co będzie w okręgówce - dodaje Pancer.
Korki z szampanów strzelały już 7 kolejek przed zakończeniem rozgrywek w raciborskiej A-klasie, kiedy Naprzód wygrał z Górkami Śląskimi. Wystarczyło tam tylko zremisować. Przed ostatnim spotkaniem z drużyną z Tworkowa zawodnicy Naprzodu zostali uhonorowani dwoma okazałymi pucharami, które wręczył prezes klubu Piotr Pyrchała od zarządu klubu oraz od kibiców.
Sukces w każdej kategorii
Drużyna Naprzodu Czyżowice awansowała do A klasy w sezonie 2000/2001. Już w pierwszym sezonie rywalizowali z drużyną z Krzyżanowic o awans. Przegraliśmy z nimi oba mecze na własne życzenie i wtedy awansowała drużyna z Krzyżanowic. Byłem przekonany, że damy sobie radę z tym składem. Wicemistrzostwo, które wywalczyliśmy było dla nas wielkim sukcesem - wspomina Pancer. Później drużyna została wzmocniona. Do Czyżowic przyszli m.in. Marcin Ogierman ze Startu Mszana, Stanisław Pietruszka z Przyszłości Rogów, Grzegorz Jędrysik, który powrócił z wypożyczenia i Zbigniew Matuszek z Concordii Knurów, a w przerwie zimowej doszedł Arkadiusz Kozyra z Naprzodu Syrynia. Wtedy nie było już żadnych wątpliwości. Czyżowiczanie wygrywali swoje spotkania jeden za drugim wysoką różnicą bramek. Z drużyną Rafako Racibórz stosunek bramek obu meczów wynosi 26:0 (!) Łączny stosunek bramkowy z całego sezonu wynosi 161:20. W kategorii króla strzelców również niespotykana sytuacja, bowiem Zbigniew Adamczyk zdobył aż 51 bramek. Dwie ostatnie dołożył w ostatnim meczu w Kobyli, wygranym 5:1.
Trener o dwóch obliczach
Trener Pancer przyznaje, że ten sukces to wynik pracy całego zespołu. Nie chciałbym tu nikogo wyróżniać. W kadrze jest nas 20 osób i każdy do tego sukcesu dołożył swoją cegiełkę - mówi. Szkoleniowiec przyznaje, że droga do awansu była bardzo długa i kręta. Zaczynaliśmy od podstaw. Niektórzy mieli bardzo duże braki, ale poczyniliśmy duży postęp. Jestem człowiekiem o dwóch obliczach. Wychodzę na boisko i mam jedną zasadę: mecz trzeba wygrać. Nie ma „zmiłuj się” na boisku, ale w szatni to jak najbardziej jesteśmy kolegami - mówi Pancer.
Co dalej?
Awansując do klasy okręgowej chcielibyśmy się utrzymać w środku tabeli, a jeżeli się uda to będziemy walczyć o czołowe lokaty. Na pewno nie chcielibyśmy powtórzyć przypadku Krzyżanowic - mówi Pancer. Klub ma spore problemy z młodzieżą. Przepisy mówią, że klub może występować w klasie okręgowej tylko wtedy, gdy w każdym meczu wystąpią przynajmniej dwaj zawodnicy młodzieżowi. A z młodzieżą mamy problem. Jedni potrafią grać, ale im się nie chce, inni zaś chcą grać i grają po całych dniach, ale brak im umiejętności. Dlatego liczymy na współpracę z innymi klubami. Taką mamy nawiązaną m.in. z Odrą Wodzisław. Wiadomym jest, że kiedy przepisy wymagają dwóch młodzieżowców w meczu, to w kadrze trzeba ich sześciu - mówi Pancer.
Marcin Macha