Takie dzieci to skarb
Pisałem niedawno, że w powszechnej opinii Polaków korzyści z wstąpienia do Unii realnie odczują dopiero „nasze dzieci”. Ostatnie wyrazy należy oczywiście rozumieć na dwa sposoby: i jako dosłowne zdefiniowanie naszego potomstwa jako rzeczywistych beneficjentów integracji, i jako wyraz przekonania, że na korzyści ze zjednoczenia to poczekamy, oj poczekamy kilka lat. Lektura tekstów pojawiających się systematycznie na łamach „Euronowin” (a już ten numer w szczególności) pozwala na jeszcze jeden wniosek: otóż „nasze dzieci” już nieźle radzą sobie z Europą i integracją, czasem nie bardzo nawet oglądając się na zachęty i pomoc z naszej - dorosłych strony.
I tak, szóstoklasiści z raciborskiej SP 1 w Berlinie wymieniają się doświadczeniami z rówieśnikami z Niemiec i Szwecji, uczniowie z Gorzyc, Rogowa, Czyżowic i Turzy Śląskiej bez kompleksów przypierają do muru specjalistów z Biura Integracji Europejskiej Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach, wiele szkół w ramach obchodów pierwszego dnia wiosny włączyło się do debaty o przyszłości Europy i Unii Europejskiej organizowanej przez Europejską Szkolną Sieć Internetową. Na tym zakończę tę wyliczankę nie chcąc wyręczać czytelników w czytaniu „Nowin Raciborskich” i „Nowin Wodzisławskich”. Jednak nawet po pobieżnej lekturze tychże nie sposób oprzeć się wrażeniu, że traktowane przez nas ni to z troską, ni to pobłażliwie „nasze dzieci" niejednokrotnie radzą sobie zgoła lepiej niż nam dorosłym mogłoby przyjść do głowy. I całe szczęście, bo dzięki temu będzie miał kto nam - dorosłym w tej Europie pomagać…