Od zabawy się zaczęło
„Jak się postaram to i igłę nawlokę. Rok temu dostałam okulary, ale tylko do czytania” - mówi Wiktoria Jackowska. Nie byłoby w tym nic odkrywczego gdyby nie fakt, że ma ona 92 lata i ciągle jest w dobrej formie. Ma dwóch synów, trzy wnuczki oraz prawnuka i prawnuczkę.
W ubiegłym tygodniu z bukietem kwiatów i urodzinowym prezentem odwiedził ją prezydent miasta Adam Krzyżak. Okazją do tego był jej jubileusz. Mimo tego, że ma już 92 lata, to w metryce urodzenia widnieje ciągle rok 1913. Data ta wzbudziła moje wątpliwości i po przeprowadzeniu „rodzinnego dochodzenia” okazało się, że mama urodziła się dwa lata wcześniej - wspomina syn Bogumił. W latach młodości większość czasu spędzała na polu, jednak w wolnych chwilach zarabiała szyjąc i wycinając kwiatki z materiału czy bibuły. W. Jackowska pochodzi z Grójca. To właśnie tutaj, na jednej z zabaw poznała swojego męża Antoniego i w 1932 roku wyszła za mąż. W tamtych czasach nie do pomyślenia było, żeby dziewczyna sama chodziła na zabawy. Mnie się udawało, bo brat grał w orkiestrze i tym sposobem miałam opiekuna. Antoni za kawalera mieszkał w poznańskiem, a do Grójca przyjechał odwiedzić brata. Przyszedł na zabawę i tak się zaczęło - wspomina sędziwa jubilatka. W 1946 roku razem przenieśli się na Mazury. Antoni był tutaj wójtem w miejscowości Słonecznik, powiat Morąg. Cztery lata później, za działalność w AK, został skazany na 7 lat pozbawienia wolności, jednak na wolność wyszedł po 5 latach. Na Śląsk rodziców „pociągnął” za sobą Bogumił, który od 1962 r. pracował w Rybnickich Zakładach Naprawczych Przemysłu Węglowego. Dotarli oni tutaj 28 lat temu i zamieszkali w Zawadzie. W 1984 r. podczas nabożeństwa w kościele Antoni miał zawał serca i zmarł. Wiktoria natomiast 5 lat temu zamieszkała z synem i synową w Wodzisławiu. (raj)