Dyskusja czy pranie mózgu?
Wojewoda Śląski wraz z burmistrzem Rydułtów zorganizowali spot-kanie na temat Unii Europejskiej. Do powiedzenia „tak” w czasie referendum mieli przekonywać przedstawiciele Rządu Rzeczpospolitej Polskiej, niestety z władz państwowych nikt do Rydułtów nie przyjechał, a pracownicy Biura Integracji Europejskiej, działającego przy Wojewodzie Śląskim nie byli zbyt dobrze zorientowani w temacie. Z ramienia gminy spotkanie prowadził Tadeusz Dragon, naczelnik Wydziału Rozwoju i Integracji Europejskiej.
Tematem spotkania miały być trzy problemy: „Młodzi, a Unia Europejska”, „Obszary aktywności gospodarczej” i „Ochrona środowiska - gospodarka ściekami”. Zarówno młodzież, jak i dorośli przybyli na spotkanie, by uzyskać odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Kiedy jednak usłyszeli tylko ogólniki, część osób zaczęła już w trakcie trwania spotkania opuszczać salę.
Na spotkaniu byli obecni zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. Każda ze stron przygotowała wiele pytań. Młodzież głównie chciała się dowiedzieć, jakie czekają ich perspektywy, w jakim kierunku warto się kształcić. Ta grupa wiekowa prawie jednogłośnie opowiadała się za przystąpieniem do UE. Przedstawiciele Biura Integracji przedstawili im ogólne zasady działania takich programów edukacyjnych jak: Socrates, Leonardo da Vinci i Młodzież. Bardziej kłopotliwe pytania zadawali dorośli. Jedno z nich dotyczyło podwyżki cen artykułów spożywczych po wejściu do UE, były to dane opublikowane w jednej z ogólnopolskich gazet, niestety przedstawiciele Biura Integracji tych danych nie znali. Przekonywali oni jedynie, że wzrost cen będzie stopniowy. Nie potrafili oni także dokładnie odpowiedzieć na pytanie dotyczące przyszłości gmin górniczych, a to bardzo interesowało zebranych, bo przecież Rydułtowy właśnie do takich gmin się zaliczają. Wiemy, że nie ma innej możliwości, jak wstąpić do UE. W kraju dzieje się coraz gorzej, dla młodych nie ma perspektyw. Co UE chce nam faktycznie dać? - pytał Zbigniew Szurek, radny miasta. Jeżeli powiemy „nie” UE, to będziemy państwem stowarzyszonym, nadal będziemy mogli korzystać z takich funduszy jak PHARE, ISPA, SAPARD. Pan pyta, co UE chce nam faktycznie dać. To nie jest św. Mikołaj, ani pudełko czekoladek, a którego ciągle można brać. Unia Europejska daje i wymaga. UE nie da pieniędzy na zasił-ki, emerytury, ale na dokształcanie i przekwalifikowanie - powiedział Ł. Łata. Trzeba samemu wychodzić z inicjatywą, nikt do nas nie zapuka i nie powie, tu macie kilka milionów i zróbcie to i to - dodał Wojciech Mąsior, konsultant Regionalnego Centrum Informacji Europejskiej. Co się zmieni dla emerytów i dla przeciętnego zjadacza chleba? - pytał Arkadiusz Skowron. Nagle nie zmieni się świat, listonosz nie przyniesie dwa razy większej emerytury. Polityka socjalna zostanie nadal w kompetencjach państwa - powiedział Ł. Łata. Rolnicy zapytali oczywiście o dopłaty do rolnictwa, dlaczego są niższe niż w innych krajach? Przedstawiciele UE twierdzą, że w Polsce są niższe koszty wyprodukowania - odpowiedział W. Mąsior. Pytań było wiele, część osób uzyskała odpowiedzi, zaś inni byli niezadowoleni. Mnie tu zaproszono na dyskusję, a nie na pranie mózgu - powiedział zbulwersowany dyskusją jeden z gości.
Beata Palpuchowska