Sweterek dla Kory
Niewygody dla ówczesnej władzy był również jej mąż, Marek Szumowski, którego usunięto z telewizji i przez pewien czas zarabiał jako stróż nocny. Dzisiaj nadal produkuje filmy, zrealizował m.in. serial pokazywany w TVP pt. „Oddam życie za pracę”. Związana z mediami jest niemal cała rodzina. Producentem filmowym jest również syn pisarki, który wyprodukował znany serial dokumentalny pt. „Pierwszy Krzyk”, młodsza córka Małgorzata jest aktorką, natomiast starsza Katarzyna dziennikarką.
Dorota Terakowska debiutowała już w wieku dziewiętnastu lat, jednak pierwszą poważną książkę, „Władcę Lewawu” napisała w 1983 r. Niestety miała problemy z jej wydaniem, ponieważ ówczesna władza dopatrywała się w niej podtekstów politycznych. Najpierw stwierdzono m.in., że pisze ona o gen. Jaruzelskim i jego wojsku, natomiast innym razem zarzucono jej opisywanie Związku Radzieckiego. Jestem szczęśliwa, że dzisiaj nie trzeba pisać aluzjami. W tamtych czasach napotykałam na wiele trudności. Byłam wówczas za „Solidarnością”, więc wyrzucono mnie z dwóch gazet. Potrafiłam tylko pisać i robić swetry na drutach, więc pozostało to drugie. Zrobiłam nawet sweterek dla Kory z „Mannamu” - wspomina. Pod koniec lat osiemdziesiątych sytuacja diametralnie się zmieniła. Po 1989 r. okazało się, że „Władca Lewawu” trafił do lektur szkolnych, jej książki, co rusz zdobywały nagrody, a „Poczwarka” została nawet bestsellerem. Nigdy nie myślałam, że napiszę książkę, która zdobędzie taką popularność. Zazwyczaj jest to proste, bowiem wystarczy napisać o życiu pięknym, miłym i bezproblemowym, do tego dodać trochę seksu i już. Ja pisałam „Poczwarkę” inaczej.
Tam tego nie ma - dodaje pisarka. Jak sama mówi, aby powstała dobra książka musi się zrodzić oryginalny pomysł. W przypadku „Poczwarki” pojawił się on na Mazurach, a inspiracją do napisania tej pozycji było dla niej zachowanie niepełnosprawnego dziecka. Siedząc przed naszym domem często obserwowałam reakcje, przywiązanej do wózka inwalidzkiego, dziewczynki. Nic nie rozumiała i nie miała żadnego kontaktu z otoczeniem, jednak, co rusz wydawała z siebie jakieś dźwięki. Wreszcie moja córka mnie zapytała, czy nie mogłabym napisać, co ona myśli i mówi. Zgodziłam się - wspomina D. Terakowska. Wielu producentów zamierzało nawet przenieść jej twórczość na ekran, jednak po podpisaniu wstępnych umów okazało się, że nie ma na to pieniędzy. Ekranizacja każdej z jej powieści, jest możliwa jedynie przy zastosowaniu animacji komputerowych - w tej sytuacji koszt tego przedsięwzięcia jest olbrzymi. Na spotkaniu w bibliotece pisarka rozmawiała z młodzieżą o problemach, które porusza w swoich książkach, a także o... grach komputerowych. Sama od kilku lat jest gorącą ich wielbicielką i wiele godzin spędza przed ekranem monitora, zdobywając kolejne poziomy sprawności. Często podkreśla jednak, że nadużywanie tej rozrywki może doprowadzić do tragedii.
(raj)