Ciągle kopie
Sprawę dostaw i cen energii elektrycznej poruszyli na ostatniej sesji powiatowi radni. Na obrady zaproszono przedstawiciela Rejonu Energetycznego oraz GZE, którzy nie mieli łatwego zadania, bowiem musieli odpowiadać na niezliczoną ilość zarzutów wysuwanych przez radnych. Pierwsza ze spraw dotyczyła umów na dostawę energii zawieranych z mieszkańcami powiatu. Mówiono m.in., że GZE wykorzystuje swoją pozycję monopolisty i narzuca odbiorcom energii warunki, które muszą oni przyjąć. Choć mówi się o negocjacjach, to w rzeczywistości są one utopią. Chodzi w tym przypadku o uiszczenie zapłaty do siedmiu dni od obowiązującego terminu, bez względu na reklamację, która może mieć miejsce. Tak więc, jeśli omyłkowo otrzymamy rachunek znacznie większy niż wskazują liczniki, to powinniśmy go zapłacić, inaczej prąd zostanie odcięty. Kolejną sporną kwestią są linie energetyczne, a w zasadzie słupy, które GZE stawiał i ciągle stawia na prywatnych działkach, nie przekazując właścicielom ani grosza. Wszystko byłoby w porządku, jednak gdy właściciel terenu zwróci się do Zakładu z prośbą o przeprowadzenie uzgodnień w dokumentacji, np. gdy chce wybudować dom, musi za to słono zapłać. Wątpliwości budzi również fakt odpowiedzialności za licznik. W nowej umowie czytamy, że za jego uszkodzenia odpowiada klient, mimo tego, że w wielu przypadkach nie ma do niego dostępu. Jeśli już, to znajduje się on na klatkach schodowych, gdzie każdy może go zniszczyć. Kontrowersji było co niemiara, nie mówiąc już o wysokości obowiązujących taryf, a szczególnie opłat przesyłowych, które są bardzo wysokie. Co z tego, że pozakładamy żarówki energooszczędne, skoro opłata za dostarczenie prądu jest czasem kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt razy większa - mówi jedna z radnych. Mimo tego, że zebrani na sali czekali na rzetelne wyjaśnienia ze strony Marka Kleszczewskiego z GZE, byli jedynie świadkami nudnego wykładu, a nie rzetelnych i na temat odpowiedzi. Na koniec zaproszony gość zapewnił wszystkich, że Górnośląski Zakład Elektroenergetyczny w Gliwicach robi wszystko, aby nie stracić klientów, którzy od 2005 roku będą mogli skorzystać z usług dowolnego dostawcy energii elektrycznej.
(raj)