Pragmatyczny romantyk
Rzeczy, które mi wydawały się nie do zrealizowania On uważał za normalne i możliwe do przeprowadzenia. Do takich Jego wizji należała koncepcja budownictwa powodziowego. Mówił, że Lubomia zbuduje więcej mieszkań dla powodzian niż Wrocław. I to jest fakt - w ramach akcji tysiąc mieszkań dla powodzian zbudowaliśmy 61 mieszkań. Z takich pomysłów, które czekają na realizację to wizja przyszłego rozwoju gminy na obrzeżach zbiornika raciborskiego, sportowo-rekreacyjnego zagospodarowania hałdy w Bukowie z torem saneczkowym i stokiem narciarskim czy giełda spożywcza, która miałaby powstać w Lubomi na 72 hektarach i obsługiwać aglomerację od Wodzisławia do Ostrawy. Był politykiem charyzmatycznym, który patrzył w przyszłość i uważał, że te wizje mają szansę realizacji. Z drugiej strony w życiu politycznym gminy dał się poznać jako ogromny pragmatyk. Potrafił układać takie konfiguracje polityczne, które były skuteczne - wygrywały wszelkie głosowania i wybory. W kuchni politycznej był prawdziwym „lisem" - człowiekiem sprytnym i skutecznym. Potrafił przeprowadzić przez Radę Gminy większość swoich przedsięwzięć. W gminie nie dochodziło do zawirować politycznych, wszystko odbywało się w trakcie rzeczowej dyskusji.
Czesław Burek pełnił przez rok funkcję zastępcy wójta Andrzeja Osieckiego. Tę współpracę wspomina bardzo dobrze, była pozbawiona strachu przed szefem. Praca z wójtem Osieckim była przyjemnością, nie przynosiła niepotrzebnych stresów. Był On człowiekiem wesołym i pogodnym, tryskającym humorem, z którym można było porozmawiać o wszystkim, nie tylko o pracy. Nie był typem dyktatora.
Przez rok wspólnej pracy nie doszło między nami nawet do głośnej wymiany poglądów - wspomina Czesław Burek. Ja dopiero zaczynałem pracę w administracji samorządowej i mógł wykorzystać swoje doświadczenie do zwalczania moich poglądów nigdy tego nie zrobił. Wręcz przeciwnie - w wielu wypadkach przyznawał mi rację i czasami całą swoją koncepcje obracał w żart uznając ją za niebyłą. Z jego romantyzmem wiązał się wrodzony optymizm życiowy, pogoda ducha i wola życia. Uważał, że nie ma spraw, których nie można by zrealizować, wszystko wymaga tylko czasu. Bardzo chciał żyć, żartował nawet, że wróżka przepowiedziała mu 99-letnie życie, mówił, że Opatrzność Boża nad Nim czuwa. Ciągle gonił za swoimi wizjami. Współpraca z Nim inspirowała do odważnego myślenia, On właśnie takie myślenie wyzwalał.
Śmierć Andrzeja Osieckiego dla wszystkich, którzy Go znali była dużym zaskoczeniem. Wspominany jest jako wspaniały człowiek, o wielkim sercu, sumienny, pracowity i o dużej kulturze osobistej, bardzo zaangażowany w sprawy swojej gminy.
Był bardzo dobrym ojcem i mężem, zabiegał i troszczył się o dzieci i rodzinę - opowiada Leokadia Pluta, sędzia wodzisławskiego Sądu Rejonowego, skoligacona z rodziną Andrzeja Osieckiego. Bardzo cenił wykształ-cenie, robił wszystko, żeby synowie ukończyli wyższe studia. Starał się podtrzymywać tradycje rodzinne zbierając pamiątki i przekazując dzieciom informacje o przodkach.
Osoby, które współpracowały z Andrzejem Osieckim podkreślają, że był doskonałym mediatorem, potrafił godzić i zjednywać ludzi. Potrafił załatwić sprawy, które wydawały się nie do załatwienia. Miał duszę społecznika, nie czuł zażenowania, gdy trzeba było prosić o coś dla innych. Szukał różnych możliwości finansowania inwestycji gminnych - z funduszy i fundacji. Nie szukał korzyści z zajmowanego stanowiska. Sam natomiast był gotów pojechać własnym autem i za własne pieniądze, gdy trzeba było załatwić coś dla gminy. Był zaangażowany w sprawy ochrony środowiska, w rekultywacji hałdy w Bukowie widział szansę rozwoju dla gminy. Pomysły przywiózł z Belgii, marzyło mu się wybudowanie igelitowej skoczni na hałdzie - takiej jaką widział w górniczych rejonach Belgii.
Gdy przechodził przez wieś pokazywał - tutaj będzie skocznia, tu kawiarenka a tu przystań łódek bezsilnikowych - wspomina Leokadia Pluta. Opowiadał chętnie o tym co widział gdzie indziej. Bardzo bał się latać samolotem, gdy wylatywał do Brukseli wsiadając do samolotu pytał pracowników linii lotniczych, czy skrzydła dobrze się trzymają. Był smakoszem, lubił jeść słodycze i miał problemy z nadwagą. Zawsze żartował, że „słodkie grubasy" to ludzie pogodni i życzliwi. Starał się chronić rodzinę a szczególnie żonę przed wszelkimi zmartwieniami o sprawy codzienne. Syna odwoził na studia do Nowego Sącza. Był bardzo zabiegany, wszyscy mówili Mu, żeby zwolnił, że nie można tyle pracować, ale On radził sobie ze wszystkimi obowiązkami. Nigdy się nie wywyższał, chociaż rozmawiał często z wielkimi tego świata.
Andrzej Osiecki urodził się 5 lutego 1948 r. w Lubomi. Studiował zoologię na Wydziale Biologii i Nauk o Ziemi Uniwersytetu Jagiellońskiego, pracę magisterską obronił w 1972 r. Pierwszą pracę zawodową podjął jako nauczyciel biologii w Liceum Ogólnokształcącym im. 14 Pułku Powstańców Śląskich w Wodzisławiu. W latach 1973-1976 pracował w kopalni „1 Maja" jako inspektor nadzoru inwestycyjnego oraz specjalista do spraw ochrony środowiska. W 1976 r. wrócił do pracy nauczycielskiej w LO, zorganizował tam od podstaw studio telewizyjne. W 1979 r. został powołany na zastępcę gminnego dyrektora szkół do spraw wychowawczych w Zbiorczej Szkole Gminnej w Lubomi, potem pełni funkcję zastępcy dyrektora szkoły w Lubomi jednocześnie pracując jako nauczyciel biologii. W 1990 r.
W pierwszych wolnych wyborach samorządowych zostaje radnym i przewodniczącym Rady Gminy w Lubomi. W maju 1993 r. wybrano go na wójta. Dzięki jego wysiłkom szkoły z początkiem stycznia 1994 r. przechodzą pod zarząd gminy. We wrześniu 1994 r. zostaje oddana do użytku wyposażona w najnowszy sprzęt i pomoce dydaktyczne placówka dla uczniów klas I-III w Lubomi przy ul. Korfantego. Podjął prace nad budową nowego przedszkola w Syryni, które zostało oddane do użytku w 1998 r. Podczas jego kadencji zrealizowano również wiele innych inwestycji a m.in.: dom przedpogrzebowy w Lubomi, boisko i szatnie w Bukowie, wodociąg przy ul. Dąbrowy w Syryni, modernizację ulic Jana Nepomucena i Parkowej w Lubomi. Dzięki jego staraniom wybudowano domki dla powodzian w Lubomi, dokończono budowę bloków dla powodzian w Pszowie i Rydułtowach, połączono wodociągi gminne z siecią wodzisławską, dokonano remontów szkół w Nieboczowach i Bukowie zniszczonych w czasie powodzi. W 1998 r. został wybrany do Sejmiku Śląskiego, pełnił w nim funkcję przewodniczącego Klubu Radnych Unii Wolności.
Za swoją pracę dydaktyczno-wychowawczą otrzymał dwukrotnie nagrodę Kuratora Oświaty a w 1996 r. Medal Komisji Edukacji Narodowej.
(jak)