Było gorąco
Pierwszy set nie zapowiadał wielkich emocji. Górnicy wygrali go gładko do 16, a ostatni punkt zdobyli blokiem Terlecki i Kosatka. W drugiej odsłonie sytuacja diametralnie się odwróciła. Od stanu 6:6 prowadzenie objęli goście i nie oddali go do końca. Przy zagrywce Wiktorowicza gospodarze stracili cztery punkty pod rząd, pozwalając drużynie z Rzeszowa powiększyć przewagę do ośmiu punktów. Goście osiągnęli remis w meczu po autowej zagrywce Wojczuka. O wyniku pojedynku rozstrzygnął trzeci set. Radlinianie rozpoczęli go bardzo dobrze - przy zagrywce Marcina Wiki (m.in. as serwisowy) wyszli na prowadzenie 9:5. Niestety potem roztrwonili tę przewagę. Końcówka dostarczyła publiczności wiele emocji. Przy stanie 23:20 trzykrotnie został zablokowany Wika i goście doprowadzili do remisu. O zwycięstwie w secie zadecydowała przytomna gra na siatce Wiki i Terleckiego. Ostatnia partia meczu była już na szczęście jednostronnym widowiskiem, rzeszowianie dotrzymywali kroku górnikom tylko do stanu 3:3.
Rwiemy punkty, nie gramy tego co wynika z założeń taktycznych - mówi trener Zbigniew Błaszczak. Po kilku porażkach drużyna przechodzi dołek, zawodników paraliżuje strach. Dobrze, że sprzyjało nam szczęście. Do Bydgoszczy pojedziemy bez Wiki i Ruska, którzy będą walczyć w ćwierćfinale Mistrzostw Polski Juniorów, to osłabi drużynę. Nie gramy tak jak w pierwszej części rozgrywek. Najsłabsze spotkanie w sezonie rozegraliśmy w Gorzowie. Zaległy mecz przegraliśmy nie podejmując walki, już w szatni. Zespołowi zabrakło wiary w siebie, najsłabszą stroną był atak.
Stilon Gorzów - Górnik Radlin 3:0 (25:21, 25:18, 25:17).
Górnik Radlin - AKS mPunkt Rzeszów 3:1 (25:16, 18:25, 29:27, 25:18).
Górnik: Luks, Wika, Terlecki, Wojczuk, Kosatka, Krymarys - Jabłoński (libero), Rusek, Macionczyk.
(jak)