Czeskie kontry
Sporą gratką był mecz piłki nożnej halowej - zwanej futsalem - rozegrany przez reprezentacje Polski i Czech w hali sportowej przy ul. Łąkowej 16 grudnia. Podopieczni Romana Sowińskiego przegrali po emocjonującym spotkaniu 4:6.
Ten mecz miał być kolejnym hitem, przyciągającym kibiców na świeżo odremontowaną halę. Niestety, w przeciwieństwie do meczu z wtorku 12 grudnia (RTP Unia – Clearex), tym razem kibice zawiedli na całej linii. Naprawdę trudno mi pojąć, że w 65-tysiecznym mieście sprzedaliśmy 38 biletów na mecz reprezentacji kraju - powiedział zdenerwowany Remigiusz Trawiński z RTP, organizującego imprezę. Ci, którzy nie przyszli, mają czego żałować. Mecz był piekielnie szybki, a oba zespoły zagrały bez pardonu dla siebie nawzajem. Zarówno dla zawodników Romana Sowińskiego, jak i Michała Strziza był to kolejny etap przygotowań do lutowych Mistrzostw Europy w Moskwie. Bardziej zadowolony był Czech. Jak się nie strzela goli, to tak wychodzi - mówił po meczu polski selekcjoner, zdeprymowany porażką. Polakom udało się jednak wziąć rewanż następnego dnia w Ostrawie. Tam wygrali 5:4 po golach Jasińskiego (2), Korczyńskiego (2) i Szłapy.Nasi zaczęli sobotni mecz znakomicie, bo już w 1 min. Jasiński kopnął celnie w róg bramki gości, ale potem przeważali rywale. Mares trafił w słupek, a w nomen omen 13 min. wyrównał po podaniu z kornera. W 18 min. podwyższył na 2:1 Mickal strzałem z bliska. Polacy wyrównali po kolejnej akcji Jasińskiego i do przerwy był remis. Potem znów doskonale zaczęli. Szłapa wykorzystał lukę w obronie gości i strzelił chytrze. Ale później, przy stanie 3:2, podopieczni Sowińskiego grali nadal ofensywnie i to się zemściło. Po sprawie mogło być wprawdzie już w 26 min., gdy Korczynński i Kuchciak byli sam na sam z golkiperem czeskim – ale spaprali okazję niemożliwie. Za chwilę po błyskawicznej kontrze Dlouhy wbił z bliska piłkę do siatki. Kolejna kontra i fantastyczny strzał Bucka z 10 metrów wprost w okienko dały naszym południowym sąsiadom prowadzenie. Nasi pogubili się i nadziali się na następną kontrę Dlouhego. Mogli jednak wyrównać. W 33 min. Maksym dobił z metra podanie Szłapy i było 4:5 - a w 39 min. za szósty faul taktyczny Dąbrowski wykonywał karnego przedłużonego z 9 metrów. Trafił jednak w rękę bramkarza. Czesi znów skontrowali i Mares wślizgiem wpakował piłkę do bramki obok Dulęby.
Polska - Czechy 4:6 (2:2); Br.: 1. i 20. Jasiński, 21. Szłapa, 33. Maksym - 13. i 39. Mares, 27. i 30. Dlouhy, 17. Mickal, 28. Bucek. Polska: Dulęba (Skorupski) - Szłapa, Jasiński, Kaszowski, Kuchciak, Gradowski, Korczyński, Dąbrowski, Maksym, Filipczak, Kwiatkowski. Trener. R. Sowiński.
(sem)