Od wielu miesięcy mieszkańcy osiedla XXX-lecia muszą znosić „wesołe towarzystwo”, biesiadujące do późnych godzin nocnych w pewnym lokalu gastronomicznym. Prośby i groźby odpowiednich służb, w tym i patroli Straży, nie odnoszą skutku. Pieprzyku sprawie dodaje fakt, że właściciel lokalu fakt ten toleruje, łamiąc przy okazji wszelkie dopuszczalne przepisy. Najistotniejszym - jest ten mówiący o zachowaniu ciszy w porze nocnej. Mimo nałożenia bardzo wysokich kar pieniężnych, głośne zachowanie nie milknie. Wygląda to na zabawę na tonącym Titanicu, bowiem właściciel nie posiadając stosownego zezwolenia handluje w godzinach nocnych, doczekać się w końcu musi cofnięcia koncesji na prowadzenie lokalu. Nawet na tak diabelskie sztuczki musi się znaleźć lekarstwo lub inny bicz boży.
Na wodzisławskim rynku przechodnie obdarowywali drobnymi datkami żebrzącego mężczyznę. Swym wyglądem oraz niekompletnym ubiorem wzbudzał on litość, u niektórych nawet odrazę. Patrol Sraży, który chciał pomóc biednemu, napotkał na trudności lingwistyczne. Okazało się, że mężczyzna ten jest pochodzenia rumuńskiego. Posiada co prawda stosowne zezwolenia na czasowy pobyt w naszym kraju, ale osoba która „zaprosiła” go do siebie mieszka w Katowicach. Rumun został odwieziony do Katowic, pod adres wskazany na zaproszeniu i niebawem powrócł do naszego miasta. Widać też uważa, że miło tu mieszkać i zarabiać.
J.A.B.