MAŁE JEST PIĘKNE: Niecodzienne historie z kronikarskich zapisków
Było ich pięciu: Ignacy Planetorz, Max Knedla, Bruno Steier, Karol Hlubek i Paul Zorner. Zwykli nauczyciele wiejscy, pełniący też funkcję kierowników szkoły, po kolei przekazywali sobie osobliwe zadanie: zapisywanie wydarzeń, którymi żyli ówcześni mieszkańcy Bojanowa. Przechowywana w Muzeum w Raciborzu 139-stronicowa „Chronik von Bojanow Kreis Ratibor”, obejmująca zapiski od 1871 do 1943 roku, jest dziś dla kolejnych pokoleń najcenniejszą pamiątką.
Wieś wita żarówki i Hindenburga
W dziale historii raciborskiego muzeum oglądamy kronikę, która przez kilkadziesiąt lat przechodziła w kolejne ręce bojanowskich pedagogów. Na nieco pożółkłych kartkach wciąż zachwyca piękne ręczne pismo neogotyckie, którym skrupulatnie zapisywano najważniejsze daty, nazwiska, wydarzenia, a nawet pogodę. Korzystając z jej polskiego tłumaczenia cofam się dokładnie o sto lat i sprawdzam co kronikarze uznali za warte odnotowania dla potomnych.
Zanim latem 1924 roku oddano we wsi do użytku remizę strażacką, pożary strawiły wiele gospodarstw. W kronice odnotowano, że od uderzenia pioruna spłonął doszczętnie dom i warsztat stolarza Josefa Plocha i spaliło się gospodarstwo i maszyny rolnicze Franza Zbeczki. Latem 1925 roku silna wichura wyrwała drzewa z korzeniami i przewróciła wieżę obserwacyjną niedaleko Kuchelnej. Rok później gwałtowne opady deszczu doprowadziły do wylania Cyny i Białej Wody, co doprowadziło do podtopienia części Bojanowa.
W 1927 roku dla chłopców, którzy ukończyli ósmą klasę, zorganizowano obowiązkowe naukę w „Fortbildungsschule” czyli szkole dokształcającej. Zajęcia odbywały się trzy razy w tygodniu, a prowadzili je Max Muschalik, Bruno Steier i ks. Franciszek Janta. Kierownikiem szkoły został Max Knedla, a po nim Karol Hlubek.
Wyjątkowy okazał się rok 1928. W marcu rozpoczęto elektryfikację wsi, a w sierpniu w pierwszych domach, ku uciesze ich mieszkańców, zaświeciły żarówki. Rozpoczęto też prace przy budowie nowej szkoły, a największym wydarzeniem było powitanie przez uczniów prezydenta Niemiec von Hindenburga, który przyjechał wizytować powiat raciborski. W grudniu tego samego roku klasa druga odbywała już zajęcia w nowej szkole, która otrzymała imię „Landrat Dr Schmidt Schule”. Poświęcono ją 6 stycznia 1929 roku. W tym samym czasie wieś zmagała się z zimą stulecia. 11 lutego temperatura spadła do -39 stopni Celsjusza, a zaspy sięgały do 3 metrów wysokości. Droga w kierunku na Racibórz zasypana była po same wierzchołki drzew czereśniowych i nawet pługi zaprzęgnięte w trzy konie nie potrafiły przejechać.
Radio mówi głosem przywódców
Pod koniec stycznia 1930 roku mistrz piekarski Paul Mika, który jako skarbnik prowadził kasę zapomogowo-pożyczkową, został skazany przez sąd w Raciborzu na 20 miesięcy więzienia z powodu zdefraudowania 40 000 marek. Aresztowano go w Saksonii, dokąd uciekł, gdy braki wyszły na jaw. Zmarł w więzieniu. Warto dodać, że kasę utworzono w 1925 roku a członkami jej zarządu byli rolnicy: Aleksander Swierczek, Antoni Urbas i piekarz Paul Mika, zaś do pierwszej rady nadzorczej weszli sołtys wsi Josef Halfar, rolnik Franz Zbeczka i kupiec Franz Krettek.
W lutym 1930 roku kierownik szkoły Karol Hlubek dostał pozwolenie od władz w Opolu na pełnienie dodatkowej funkcji organisty w tutejszym kościele. Zgodę obwarowano warunkiem, że wszystkie lekcje, które z tego powodu mogą wypaść, zostaną odpracowane. Prowadzący kronikę nauczyciel dopisał, że na tym właśnie polega rozdział Kościoła od Państwa.
W marcu uczniowie szkoły odwiedzili Muzeum w Raciborzu, byli też na wycieczce w Kuchelnej, gdzie zwiedzili dobra książęce i kościół. W kwietniu 1938 roku wspinali się na Biskupią Kopę i zwiedzali Bad Wildungen (Pokrzywna). Na inspekcję do szkoły przyjeżdżał powiatowy radca szkolny Kowatzka, a po jego śmierci w 1931 roku – radca Cibis, dotychczasowy przełożony szkoły katedralnej w Starej Wsi.
26 lutego 1932 roku władze z Opola przyznały szkole pierwszy odbiornik radiowy, dostarczony przez firmę Telefunken z oddziału we Wrocławiu. Radio zostało zainstalowane kilka dni później przez firmę Kramarczyk z Raciborza. Od tej pory w poniedziałki i czwartki od 8.00 do 10.00 odbywały się lekcje radiowe. Kierownik Karol Hlubek zorganizował też wieczory radiowe dla młodzieży i dorosłych. 10 marca 1932 roku mieszkańcy Bojanowa wysłuchali przemówienia prezydenta Rzeszy Hindenburga. Uczniowie szkoły jeździli też do Hotelu Dworcowego w Krzanowicach na pokazy filmów dydaktycznych, np. o kopalniach węgla, roślinach mięsożernych czy życiu Indian.
30 stycznia 1933 roku doszedł do władzy Hitler. Od tej pory w kronice coraz częściej pojawiają się zapiski o audycjach radiowych dla wszystkich klas, podczas których dzieci słuchały przemówień fuhrera, albo Goeringa. Wydarzeniem szkolnym była jesienna inscenizacja wesela chłopskiego, przygotowana przez Helenę Hlubek i jej podopieczne w wieku od 6 do 10 lat. Pani Helena była żoną kierownika szkoły i prowadziła zajęcia z tzw. kobiecych robótek ręcznych.
17 grudnia miejscowa NSDAP zorganizowała w sali u Nowaka uroczystości bożonarodzeniowe, podczas których wystąpiły dzieci ze szkoły. Wszyscy potrzebujący dostali tego dnia paczki od Wintelhilfswerg, czyli organizacji zajmującej się w okresie zimy pomocą ubogim. Świąteczne spotkania młodzieży i dorosłych odbyły się w restauracji u Piechaczka.
Epidemie i kataklizmy
Kriegsbach, bo taką nazwę dostał Bojanów, gdy w 1936 roku doszli do władzy narodowi socjaliści, był wsią, w której do szkoły podstawowej uczęszczało w tym czasie 187 uczniów. Nic więc dziwnego, że kiedy w kwietniu 1938 roku wybuchła we wsi epidemia pryszczycy zwierząt domowych, lekarz powiatowy zarządził trzytygodniową kwarantannę dla dzieci z tych gospodarstw, w których się pojawiła. W kronice odnotowano, że 50 uczniów nie chodziło wtedy do szkoły.
10 stycznia 1939 roku kierownik szkoły Karol Hlubek został odznaczony przez radcę Cibisa medalem za 25-lecie służby w oświacie, a trzy dni później otrzymał zawiadomienie o przeniesieniu do Bernstadt w okolice dzisiejszego Olesna. W kronice zanotował: „z krwawiącym sercem i gorzkim bólem muszę moją ukochaną ziemię – Górny Śląsk opuścić. Mojemu następcy życzę wiele szczęścia i sukcesów”. Na otarcie łez dostał 14 dni urlopu. Tego samego roku powołano do życia szkołę zawodową dla chłopców (Knabenberufsschule) i szkołę zawodową dla dziewcząt (Maedchenberufsschule). Dziewczęta miały zajęcia w domu gminnym, czyli budynku starej szkoły, a uczyła je Marta Theuer, córka nauczyciela z Krzanowic.
W lipcu 1939 roku mieszkańcami wsi wstrząsnęła wiadomość o śmierci 17-letniego Jana Widrynskiego, który wspiął się na słup elektryczny stojący na skrzyżowaniu ulic z Bojanowa do Wojnowic i Bieńkowic, dotknął przewodów wysokiego napięcia i spadł. Zmarł tego samego dnia w raciborskim szpitalu. Towarzyszący mu kolega – Franciszek Nachlik też spadł, ale skończyło się na połamanych rękach.
W tym samym miesiącu przez cały Górny Śląsk przeszły ulewne deszcze. W kronice zapisano, że spadło 150 mm wody i wiele łąk, ogrodów i pól zostało podtopionych. Wysadzana kamieniami droga na południe od Cyny została zatopiona, a rzeka pod mostem przepływała na wysokości jednej dłoni. Dzięki nowemu drenażowi, udało się uchronić przed zalaniem piwnice nowej szkoły. Gwałtowna wichura zniszczyła posadzone wcześniej drzewa czerwonego głogu, których nie zdołano ocalić. Sołtys Josef Halfar zmuszony był wydać decyzję o ich usunięciu.
Życie na kartki
Gdy kierownika szkoły powołano do wojska, zastąpił go na tym stanowisku nauczyciel Bruno Steier, który prowadził miejscową grupę NSDAP, a w 1942 odznaczony został krzyżem za zasługi wojskowe. W 1940 roku pomagał mu nauczyciel z Pietraszyna Herman Kremrer, a po wcieleniu go do wojska nauczyciele Widhalm i Herman Steyer. W kwietniu 1943 roku Steier, na własną prośbę, przeniósł się do Studziennej gdzie pracował jako nauczyciel miejski i przez jakiś czas prowadził USC. Jak odnotował kronikarz, „był on zainteresowany w politycznym wychowaniu tutejszych mieszkańców i zdobył sobie szczególne zaufanie powiatowego kierownictwa partii”.
Oświatę dotknęły też inne zmiany. Dekret z sierpnia 1941 roku zabronił używania dotychczasowego niemieckiego alfabetu w szkołach ludowych. Zakup nowych zeszytów był możliwy tylko po oddaniu starych na makulaturę, wprowadzono nowe podręczniki do rachunków, śpiewnik dla szkół ludowych Górnego Śląska, okrojono lekcje religii i zakazano odmawiania modlitw w szkole.
Życie stało się dużo trudniejsze, bo większość towarów i usług była reglamentowana. Na kartki można było dostać mięso, chleb, cukier, tłuszcz, jajka, kawę zbożową, mydło, proszki czy sery. Domowe świniobicie było możliwe tylko w określonych okolicznościach, a kary za nielegalny ubój bardzo ostre. Franciszek Zbeczka i jego żona zostali z tego powodu aresztowani, a za takie wykroczenie groziła nawet śmierć. Zezwolenia na budowę otrzymywało się bardzo rzadko, a kupowanie pól było wykluczone. Właściciele samochodów, a było ich w Bojanowie pięciu, musieli je sprzedać wojsku. Poruszać mogli się nimi tylko w uzasadnionych przypadkach lekarze, wysocy urzędnicy i wojskowi. Ubrania były dostępne na tzw. Bezugschein, czyli talony, a inne towary, takie jak drewno czy cement, limitowane.
W kronice zaczęły się pojawiać nazwiska poległych mieszkańców Bojanowa. W 1941 roku byli to: Alois Ploschka, Georg Zgrzendek, Anton Fichna, Alois Musiol, Franz Horny, Rudolf Ternka.
W 1942 roku: Josef Swierczek (zmarł w szpitalu), Anton Urbas, Anton Mosler, Johan Marzulla, Paul Beyer, Franz Musialik, Josef Musialik, Albert Kubiczek, a w 1943 roku Franz Matioschek, Josef Michnik.
W listopadzie 1943 roku 53-letni kierownik szkoły Paul Zorner dostał kolejny raz powołanie do wojska. Zastąpiła go Inga Pasche, która w styczniu 1944 roku wyszła za mąż. Do czerwca 1944 roku dzieci uczył dojeżdżający z Krzanowic Pluschke. W ostatnich słowach w kronice Paul Zorner napisał: Daj Boże, bym po szybkim zawarciu pokoju mógł dalej tu pracować…
Katarzyna Gruchot