Piórem naczelnego: Jak Kusy z Lenkiem
Mariusz Weidner Redaktor naczelny Nowin Raciborskich.
Przebieg drugiej tury wyborów prezydenckich w Raciborzu przypominał jako żywo sytuację z rywalizacji Mirosława Lenka i Tomasza Kusego z 2006 roku. Wówczas też o wygranej kandydata Razem dla Raciborza też zdecydowało mniej niż pół tysiąca głosów. Jeśli rozdzielić je między obwody, to różnica między rywalami wygląda na jeszcze mniejszą. Racibórz jest jak Polska podzielony niemal po równo jeśli chodzi o sympatie polityczne. W pierwszej turze odbyły się niejako prawybory po stronie prawicy. Wygrał je Dariusz Polowy i stanął do walki z rywalem lewicowym. Ten niewiele powiększył swój stan posiadania, a goniący go prezydent mocno nadrobił na finiszu. Poseł Paweł Jabłoński mówił w noc wyborczą, że jeszcze tydzień kampanii i zwyciężyłby kandydat PiS. To jednak gdybanie. Wygrał były wiceprezydent Raciborza, człowiek z największym doświadczeniem samorządowym wśród tegorocznych kandydatów. Prawica mu nie ufa, ale większość głosujących raciborzan - tak. Polowego poparły dzielnice miasta, Wojciechowicz wygrał dzięki centrum. Można ryzykować tezę, że zwyciężył, dzięki blokowiskom, ale to uproszczenie. Przed nim i jego radnymi 5 lat pracy i oczekiwania na lepsze rezultaty niż te z najdłuższej kadencji w historii samorządu.