Nie żyje Regina Kudla, najstarsza mieszkanka Siedlisk, organistka z Turza. Przeżyła sowiecki łagier
– Zapamiętajmy ją jako zawsze pogodną i pełną werwy osobę, mimo różnych przeciwności losu, które spotykała na swej drodze życia – wspominają w Siedliskach.
Na Facebooku Siedlisk, jednego z sołectw Kuźni Raciborskiej, pojawiła się smutna wiadomość o śmierci najstarszej mieszkanki wsi, 96-letniej Reginy Kudli. W krótkim wpisie podano: „Z wyrazami głębokiego smutku chcieliśmy poinformować, że zmarła najstarsza mieszkanka naszej wsi Siedliska, 96-letnia Regina Kudla”. Dodatkowo przekazano informację, że msza święta za panią Reginę odbyła się w środę 27 marca w kościele pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Turzu, który obejmuje swoim zasięgiem Siedliska.
Pani Regina była związana z tą parafią, gdzie przez lata pełniła funkcję organistki. Gerard Depta, radny z Turza oraz przewodniczący rady miejskiej, podkreślił ten związek w rozmowie z Nowinami. – Była fantastyczną osobą – przekazał nam. Krótkie wspomnienia opublikował również burmistrz Paweł Macha w mediach społecznościowych: – Nie znałem bardziej pogodnej osoby. To był zaszczyt znać ją osobiście. Wyrazy współczucia dla całej społeczności nie tylko rodziny – napisał.
Nowiny pisały o pani Reginie w 2018 roku, gdy obchodziła 90. urodziny. Pokrótce przypomnijmy ten artykuł. Pani Regina urodziła się w Siedliskach, w domu Kudlów, jako jedna z ośmiorga rodzeństwa. Ukończyła szkołę podstawową i ówczesną zawodówkę, gdzie zdobywała umiejętności prowadzenia gospodarstwa domowego. Poza nauką aktywnie pomagała w małym rodzinnych gospodarstwie. Jej dzieciństwo zostało przerwane przez wojnę. Nastoletnia Regina, wraz z innymi Ślązakami, została zesłana w głąb Rosji, nad Morze Białe. Tam pracowała przy ścince i wywozie drzew, a także przy budowie tunelu elektrowni wodnej. Mimo surowych warunków życia, pani Regina wspominała te czasy z godnością i brakiem żalu czy poczucia krzywdy. – Pracowaliśmy po osiem godzin dziennie. Zawsze przed pracą było śniadanie. Warunki były surowe, ale nikt nas nie bił, nie poniżał, tylko czasem krzyczeli – wspominała w rozmowie z Marcinem Wojnarowskim, dziennikarzem „Nowin Raciborskich” 2,5 roku spędzonych w łagrze. Po powrocie do Siedlisk los sprawił, że rodzina Kudlów znów była razem. Dwaj bracia wrócili z frontu, a ojciec z obozu w Rosji. Życie znów płynęło swoim rytmem, a Regina na stałe związała się z rodzinnym domem i małym gospodarstwem.
Już od młodości Regina wykazywała wiele talentów. Jednym z najbardziej znanych było jej uzdolnienie muzyczne oraz gra na pianinie i organach kościelnych w Turzu, gdzie przez wiele lat uświetniała msze. – Bardzo ją podziwiałam. Dla niej nie miała znaczenia pogoda, czy padał deszcz, czy świeciło słońce, kilka razy dziennie jeździła na rowerze do kościoła, by grać na mszach. Była bardzo pracowita, sympatyczna, zaangażowana, będąc także członkinią kuźniańskiego związku emerytów. Zawsze uśmiechała się i była życzliwa – wspomina w rozmowie z Nowinami Marcelina Waśniowska, sołtyska Turza.
(mad)