Szczyt formy szykują na później. Zapaśnicy Dębu z Mistrzostw Europy wracają bez medali
Patryk Olełnczyn i Sebastian Jezierzański rywalizowali w europejskim czempionacie. Zaprezentowali się dobrze, ale nieznacznie przegrali swoje pojedynki. Szkoleniowiec kadry narodowej zastrzegł, że polska ekipa nie pojechała do Bukaresztu tylko po wyniki.
Start kontrolny
Drobnego urazu barku w ostatnim czasie doznał Patryk Ołenczyn (LKS Dąb Brzeźnica), jednak powalczył w mistrzostwach Europy w kategorii wagowej do 74kg. – Patryk to niestandardowy zawodnik, który potrafi powalczyć z każdym. Uraz okazał się być niegroźny i liczymy, że w pełni sił powalczy w Bukareszcie – powiedział o nim trener kadry Danko. – Jak zawsze jedziemy po medale, choć traktuje go jak start kontrolny – mówił jeszcze przed wyjazdem trener kadry w stylu wolnym. – Wyniki nic nam nie dają, może jedynie stypendia zawodnikom. Dla mnie to start kontrolny, który pokaże, czy nasza praca idzie w dobrym kierunku – dodał. – Do Bukaresztu udaje się cała Europa w bardzo mocnych składach. Jesteśmy dobrze przygotowani jak na początek roku, jednak szczyt formy dopiero przed nami – zakończył Danko.
Dał się obejść przed końcem
W 7-osobowej reprezentacji Polski był ubiegłoroczny brązowy medalista Sebastian Jezierzański (LKS Dąb Brzeźnica). Wystąpił w kategorii do 86 kg.
W rywalizacji na rumuńskich matach Patryk Ołenczyn był lepszy w walce kwalifikacyjnej z mocnym Ormianinem Papikjanem. Polak walczył dobrze taktycznie, pewnie kontrolując przebieg pojedynku, który prowadził (3:1). Na 20 sekund przed końcem dał się jednak obejść, tracąc przy tym dwa punkty. Ostatecznie remis (3:3) dający zwycięstwo zawodnikowi z Armenii. Rywal w kolejnym boju przegrał, eliminując tym samym Patryka z dalszej rywalizacji.
Pokonał Fina, uległ Ukraińcowi
Ubiegłoroczny brązowy medalista ME, Sebastian Jezierzański (86 kg) w pierwszym boju kwalifikacyjnym bez problemu rozprawił się (4:0) Finem Miko Eikalą. W 1/8 finału przez większość pojedynku prowadził z aktualnym mistrzem Europy (79 kg) Ukraińcem Michajłowem (4:0), jednak na pół minuty przed końcem dał się zaskoczyć rywalowi i stracił arcyważne punkty. Przegrał ostatecznie 4:5. Zawodnik zza wschodniej granicy nie pociągnął dalej Polaka, bowiem w kolejnej rundzie przegrał z brązowym medalistą olimpijskim z Tokio, reprezentującym San Marino Mylesem Amine.
(oprac. m)