Justyna Święty-Ersetic wicemistrzynią Polski. W Toruniu przegrała złoto w końcówce
Na metę raciborzanka dotarła z czasem 52.31 sek. W niedzielę musiała uznać wyższość doświadczonej sprinterki Mariki Popowicz-Drapały. Ta wygrała rezultatem 51.87 (rekord świata masters).
– Ten bieg utwierdził mnie, że wracam na stare śmieci, że wszystko jest na dobrej drodze do Paryża. Wcześniej na treningach wyglądałam dobrze, ale starty pozostawiały wiele do życzenia. Po prostu zapłaciłam frycowe po długiej nieobecności – mówiła w TVP Sport raciborska biegaczka. Dodała, że wierzy, że w sezon letni wkroczę z uśmiechem.
– Powinnam być zadowolona, choć rezultat chciałabym lepszy. Widzę, że z biegu na bieg jest coraz lepiej. Tutaj poszłam va banque. To było moje najszybsze otwarcie i zapłaciłam za to na końcu biegu. Oczywiście, miałam wiele scenariuszy na to jak pobiec, ale Marika jest doświadczoną sprinterką i takiej zawodniczki nie da się po prostu zamknąć. My po biegu śmiałyśmy się, że zetknęły się dwie przedstawicielki starszego pokolenia, ale z mocnymi charakterami. Marika przyznała, że czuła mnie na plecach i charakterem to wygrała – podkreśliła Święty-Ersetic. Na halowych krajowych mistrzostwach lekkoatletycznych była już mistrzynią – w 2022 roku. Rok później wywalczyła brąz, a teraz srebro.
W portalu Weszło raciborzanka przyznała, że ciężka była jej droga by znaleźć się z powrotem na podium.
– W tym biegu nie mam sobie nic do zarzucenia. Zaczęłam odważnie, mocno i walczyłam. Na końcówce zapłaciłam tym szalonym dla mnie początkiem i zabrakło mi sił. Najważniejsze, że wróciłam na ten moment do przyzwoitego biegania. Wiem, że wszystko idzie zgodnie z planem, a hala jest dla mnie przystankiem przed sezonem letnim – stwierdziła Justyna Ersetic-Święty.
(oprac. m)