Do śląskiego worka wrzuca się wszystko, a artyści tylko z nazwy są śląscy – Piotr Scholz o współczesnej muzyce biesiadnej
Z popularnym radiowcem i konferansjerem, organizatorem imprez rozmawialiśmy przy okazji niedawnego wydarzenia kulturalnego w Nędzy. Z urzędu gminy wyszła inicjatywa zaproszenia seniorów na spóźnione święto babci i dziadka. Imprezę poprowadził znany z fal Vanessy Piotr Scholz. Przy okazji zapytaliśmy go o kondycję współczesnej, śląskiej sceny muzycznej.
Okazja dla fanów
Do Nędzy przyjechali w pierwszy weekend lutego znani, lubiani artyści, goszczący w audycji Śląska Biesiada w Radiu Vanessa – Klaudia Chwołka, czy Grzegorz Poloczek – określany przez Scholza jako żywa legenda, klasyk gatunku. – Grzesiu jest współtwórcą słynnego kabaretu Rak. Od lat z powodzeniem występuje solo. W naszym repertuarze był także instrumentalista – Grzegorz z akordeonem. Mogę uczciwie stwierdzić, że to jest chłop, którego trzeba odkryć – mówił Nowinom pan Piotr. Dla publiczności w Nędzy wystąpiło ponadto Trio Appasionato – to również ślązaczki, ale skrzypaczki. – Takie wydarzenia są okazją dla fanów, żeby nie musieli czekać na plenerowe imprezy, które będą miały miejsce dopiero w ciepłych miesiącach roku – oznajmił nam prowadzący.
Na początek biesiady zaśpiewał piosenkę otwierającą audycję – przebój grupy B.A.R. – Serwus, cześć, witomy wos – intonował Scholz a ponad 300 osób zgromadzonych w hali chętnie śpiewało dalszy ciąg. – To, że to właśnie ten utwór zaczyna Biesiadę, to w sumie był przypadek. Został zagrany jako pierwszy i już tak zostało do dziś – wspominał prezenter.
Pod dachem to nawet lepiej
Scholz śmiał się na temat swojego śpiewania, bo nigdy nie miał oczekiwań wobec siebie, żeby śpiewać. – Tutaj, w pewien sposób pomagam we wspólnym śpiewaniu, zaczynam zabawę – tłumaczył. Wie, że miłośnicy śląskich rytmów przyzwyczaili się do początkowej piosenki, która co niedzielę rozbrzmiewa na falach raciborskiej stacji radiowej.
Kiedy jest najlepszy czas na masowe imprezy muzyczne, ale te biesiadne? Bo wiadomo, że tzw. szlagry królują na festynach i dożynkach, a tu lutowa zabawa pod dachem. Scholz uważa, że w obiektach zamkniętych tego typu wydarzenia wypadają lepiej, bo gromadzą wyłącznie zainteresowanych. – Na majówkach, czy dużych imprezach przychodzą różni odbiorcy i oni często na śląskim wstępie rezerwują sobie najlepsze miejscówki, ale tak naprawdę zjawiają się pod sceną dla gwiazdy głównej – objaśniał P. Scholz.
Na scenie prezenter lubi żartować z wykonawcami, których zna od dawna. – To prawda, ja tak dużo żartuję. Z wokalistką, która wystąpiła w Nędzy, znam się prawie 30 lat. Poznałem ją jako takie dzieciątko i łączy nas przyjaźń oraz sprawy zawodowe – przyznał twórca Śląskiej Biesiady.
Śląska twórczość to już była
Jako znawcę rynku śląskiej rozrywki zapytaliśmy go o rozwój regionalnej sceny muzycznej. Znacząco kręcił głową, słuchając pytania. – Kiedy zaczynałem angażować się w tę branżę to 90% śląskich szlagrów to były znane niemieckie utwory z polskimi słowami. Później faktycznie nastąpiła prawdziwie śląska twórczość. Ewoluowało to do stanu obecnego, a trzeba wiedzieć, że śląskie programy muzyczne, repertuar wypełniają szczególnie covery muzyki chorwackiej, przerobione na tutejsze warunki – ocenił P. Scholz.
Jego zdaniem mieszkańcy regionu nie posługują się już tak powszechnie gwarą, jak robili to w przeszłości. – Śląscy artyści bywają nimi tylko z nazwy. Przede wszystkim nie śpiewają już po śląsku, w gwarze. Przyczyną są wymogi, jakie stawiają im duże, ogólnopolskiej media, gdzie na gwarę nie ma miejsca, ich programy są adresowane nie tylko do widzów ze Śląska. To smutne, ale nic na to nie poradzę – przyznał znany radiowiec z Vanessy.
Przygotowania do jubileuszu
Scholz dodaje, że gdybym przyszło mu grać na antenie, czy na imprezach to, co podsyłają mu wytwórnie, audycje to w przestrzeni rozrywkowej nie byłoby w ogóle śląskiej biesiady. – Ponieważ do tego śląskiego worka wrzucono wszystko i zostaje na nią coraz mniej miejsca – wyjaśnia doświadczony konferansjer.
Niedzielna audycja prowadzona przez Scholza w Radiu Vanessa obchodzi właśnie 25-lecie. – Pamiętam, że zaczęło się to ćwierć wieku temu, w ostatnią niedzielę sierpnia. I zleciało, sam nie wiem kiedy – mówił w Nędzy Piotr Scholz.
Czy jubileusz popularnej audycji nadawanej na 100.3 FM od 25-lat będzie miał jakiś szczególny przebieg? – Za wcześnie na szczegóły. Ja mam szefa, właściciela radia i to od niego wszystko zależy w tej kwestii. Ujawnię tylko, że są ciekawe pomysły na specjalny koncert, a może więcej działań. To świętowanie miałoby się zacząć już w czerwcu, w sąsiedniej gminie. Możliwe, że w sierpniu takie urodziny byłyby obchodzone w mojej rodzinnej miejscowości. Aktualnie rozmawiamy z artystami na ten temat – podsumowuje Piotr Scholz. (ma.w)