Choć to najmniejsza studniówka to jej atutem jest domowa atmosfera
Oficjalną część piątkowej zabawy w Szymocicach otwierał ksiądz Adrian Bombelek. Jest od 6 lat dyrektorem Diecezjalnego Liceum Ogólnokształcącego w Raciborzu. Przyznał, że będzie mu brakowało tej młodzieży, która za 100 dni podejdzie do egzaminu dojrzałości. – Nasza studniówka jest mniejsza, ale równie piękna jak inne – podkreślił kapłan.
Tutaj szkoła jest jak rodzina
Studniówki DLO wyróżnia ich kameralność. Bawi się jedna klasa, 17 osób z osobami towarzyszącymi. – To taka raczej stonowana grupa młodych osób, świadomych swoich celów na przyszłość – mówiła nam o przyszłych absolwentach wychowawczyni klasy maturalnej.
Wśród uczennic, które zorganizowały imprezę, jest córka Sabiny Chroboczek-Wierzchowskiej, germanistki i nauczyciela biznesu w DLO, a przeszłości szefowej rady miejskiej w Kuźni Raciborskiej. Pani Sabina ma porównanie dużej imprezy studniówkowej i tej z tego roku. Syn wcześniej zdawał maturę w „Mechaniku”. – Tam sam polonez trwał prawie pół godziny – śmieje się mama. Szkołę, w której pracuje, ceni za wartości, jakimi się kieruje w swej działalności.
Pamięta bal w hali Rafako. Teraz królują restauracje
O tym, że każda studniówka rządzi się swoimi prawami wie dyrektor DLO – ks. Adrian Bombelek. On jeszcze jako maturzysta bawił się z całą swoją szkołą w hali Rafako. – Dziś przy wyborze miejsca studniówki stawia się na restauracje, a nie sale gimnastyczne – przyznaje szef placówki.
Księdza cieszy, że po paru latach edukacja wróciła do normalności. – Nie ma zdalnego nauczania, cieszymy się z nauki w murach szkoły. To najważniejsza wartość, bo tworzymy w placówce wspólnotę i nam zależy, aby uczniowie czuli się tutaj jak w domu. Żeby mogli pobrać wiedzę i pójść z nią dalej w życie – słyszymy od proboszcza parafii św. Mikołaja.
Kolejne wspaniałe wspomnienie
To jedno z najbardziej oczekiwanych w życiu szkolnym – mówili prowadzący część oficjalną.
Zauważyli, że studniówka jest nie tylko pięknym balem, ale i pożegnaniem z życiem szkolnym. – Spędziliśmy w liceum 4 niezapomniane lata. Chcemy dziś stworzyć kolejne wspaniałe wspomnienie – podkreślili.
Księdzu Adrianowi Bombelkowi dziękowano za urozmaicone życie szkolne – różne wydarzenia, spotkania z ciekawymi ludźmi, wyjazdy i wycieczki.
Podziękowania skierowano także do wicedyrektor Weroniki Bronowskiej. – Za pozytywne nastawienie, nieskończone pokłady energii i pasji. Za wsparcie i dobry humor – przekazała młodzież.
Podziękowania trafiły m.in. do: Bogumiły Ficy – za poświęcony czas, za pomoc w rozwiązywaniu problemów; Wiktorii Kolbe – za motywowanie młodzieży, za pozytywnego „kopa w cztery litery”; Karoliny Machowskiej – za trzyletnią przygodę z maturzystami – jej szczególnie dziękowano za obecność.
Ksiądz dyrektor Adrian Bombelek otwierał studniówkę. – Dziękuję że wybraliście naszą szkołę, że mogliście zdobyć wiedzę i umiejętności. za niedługo wybije ostatni dzwonek. Pożegnanie musi przyjść, ale odwiedzajcie nas, nasze mury zawsze będą dla was otwarte, gościnne – mówił. – Ze swoimi pasjami i marzeniami idźcie dalej w życie – życzył duchowny.
Przepiękna i klimatyczna sala balowa
Magdalena i Karolina były odpowiedzialne za przygotowanie balu maturalnego. Pierwsze kroki podjęły w październiku. – Skrupulatnie i powoli, choć później trochę goniliśmy, ale zdążyliśmy. To zasługa rodziców, kolegów, koleżanek. U nas to jest fajne, że to małe grono i sprawniej poszło – mówiły nam uczennice.
Zapytaliśmy je o poloneza. – Musimy dochować tradycji. Ten ważny taniec poprzedziły długie przygotowania, trzeba było wszystko zsynchronizować. Sala jest niewielka, do tego tańca niełatwa, ale za to przepiękna i klimatyczna, taka jak nasza szkoła – przyznały organizatorki.
– Bardzo dobrze się tu czujemy. Czuwa nad nami wspaniała kadra. Najważniejsze, że nigdy nie czuliśmy się tu sami i nikt nas nie traktował jak dzieci. Starsze klasy świetnie nas przyjęły, od razu – podkreśliły nasze rozmówczynie. Psychologia i medycyna są kierunkami studiów o których myślą, ale to jeszcze nic pewnego.
Zaczynała z nastolatkami, żegna dorosłych ludzi
Bogumiła Fica pracuje w DLO od założenia szkoły. Pamięta, jak w pierwszej klasie uczyło się parę osób. – Jako nauczycielowi bardzo dobrze mi się tutaj pracuje, bo można wszystkich uczniów dobrze poznać, z każdym porozmawiać. Te 4 wspólne lata z klasą maturalną? Zaczęłam pracę z nastolatkami, a kończę z dorosłymi. Zaszła w nich duża zmiana na plus, są dojrzalsi. To jest klasa spokojnych uczniów, ale zawsze się udzielali w szkole, mieli wiele pomysłów – charakteryzowała swych podopiecznych. Jej osobista studniówka nie była tak kameralna jak DLO. Tam bawiło się 100 osób. Co zapamiętała z tego maturalnego okresu? – Stres, zwłaszcza przed ustnymi egzaminami – uśmiechała się pani Bogumiła. Dla młodych ma przesłanie: żeby podążali za swymi celami, a nie jakimiś narzuconymi wzorcami i przede wszystkim starali się być dobrymi ludźmi.
(ma.w)