Dobrze, że wybory nie będą 1 kwietnia [KOMENTARZ]
Premier podał możliwą datę wyborów samorządowych. Byle nie w święta, byle nie w długi weekend. Z tą datą (7 kwietnia) jest podobnie jak z kandydatami na nowego prezydenta Raciborza. Jest możliwa, ale na razie nie jest pewna.
Jeszcze nikt oficjalnie nie ogłosił, że zamierza ubiegać się o najważniejszy urząd w mieście. Jednak giełda nazwisk już pęka w szwach. Michał Fita zaskoczony pytaniem na konferencji u kolegi posła dość beztrosko stwierdził, że jak Bóg da, to on wystartuje. Wtedy nie było jeszcze wiadomo, że tego samego dnia, ale wieczorem w Zajeździe Biskupim Tadeusz Wojnar zaskoczy niejednego ze swoich politycznych kompanów swoistym asem z rękawa. Zaprosił tam Jacka Wojciechowicza. Na początku lat 90. ubiegłego wieku ten darł z nim koty. Wojnar wspólnie z Andrzejem Markowiakiem pokonali w wyborach ekipę Jana Kuligi, u którego Wojciechowicz był zastępcą i na długie lata objęli rządy w Raciborzu. „Wojnaryzm” skończył się dopiero w 2018 roku, gdy do magistratu wprowadził się Dariusz Polowy. Teraz Wojciechowicz może być człowiekiem Wojnara, bo życie kołem się toczy. Jak wiemy od byłego wiceprezydenta Warszawy, decyzji ostatecznej jeszcze nie ma, ale jest konkretna propozycja.
W miejsce niedawnych bilbordów nawołujących do zaprzestania kłótni, sygnowanych przez My – Mieszkańcy pojawiły się nowe, z wizerunkiem Alana Wolnego. Reprezentuje Polskę 2050 i rzuca hasłem „Dość smrodu!”. Ma też dość innych rzeczy, bo każdy bilbord jest inny. Jego żoną jest Iwona Wolny, która startowała w ostatnich wyborach parlamentarnych. Uzyskała około tysiąca głosów, choć nie prowadziła intensywnej kampanii. To świadczy o pewnym fundamencie potencjału dla kandydata spoza grona głośnych nazwisk raciborskiej polityki. Alan Wolny próbował przygody z polityką już wcześniej, jeszcze za kadencji Mirosława Lenka. Chciał wtedy zostać radnym z Ostroga, ale przegrał bój o mandat z Michałem Kuligą.
Czy właśnie oni będą rywalami Dariusza Polowego? Kiedy ostatnio zagadnęliśmy go o ewentualne starcie z Jackiem Wojciechowiczem, rzucił żartobliwie, że nie musi być już prezydentem miasta. Trudno w to uwierzyć, bo przez całą kadencję uprawiał marketing własnej osoby. Pojawiał się na bilbordach i ulotkach, a konferencji prasowych zrobił chyba więcej niż wszyscy pozostali prezydenci miasta razem wzięci.
Wiosną mówiło się jeszcze o Tomaszu Cofale i na sesji absolutoryjnej w urzędzie, na której pojawił się w asyście m.in. Tadeusza Wojnara, prezentował się w roli kogoś, kto chce zająć gabinet Polowego. Wojnar mówił, że czas na młodych. Na ostatniej prostej chyba zmienił strategię i stawia na dojrzalszych, zarówno wiekiem jak i doświadczeniem samorządowym. Niewykluczone, że Cofała jednak wystartuje, bo na konferencji o sukcesach drogowych inwestycji Powiatu pojawił się jako partner starosty. Może być też tak, że środowisko wojnarowców wystawi dwóch kandydatów.
Skoro potencjalnymi kandydatami tak ostatnio obrodziło, to wypada też wspomnieć kuluarowe wypowiedzi Ryszarda Frączka z Oblicz Ziemi Raciborskiej. Radny powiatowy znany z ciętych uwag pod adresem starosty lubi opowiadać, że według niego (a staż w samorządzie ma jeden z najdłuższych wśród raciborskich polityków) najlepszym kandydatem na głowę miasta byłby jego kolega z rady Roman Wałach. Były rafakowiec, długoletni działacz społeczny w swojej dzielnicy, człowiek dialogu. Nie tak rozpoznawalny jak ludzie z bilbordów, ale przed czterema laty mało kto wiedział, kim jest Dariusz Polowy, a ten pracuje na Batorego już piąty rok.
Środowisko lokalnych dziennikarzy już od pewnego czasu wie, że aspiracje prezydenckie zgłasza były redaktor naczelny „Nowin Raciborskich” – Grzegorz Wawoczny (obecnie prowadzi portal i gazetę NaszRaciborz). Tego pasjonata historii Raciborza pytaliśmy w zeszły piątek o chęć rywalizacji wyborczej. Potwierdził nam ją. Uważa bowiem, że i jego głos powinien się znaleźć w dyskusji o mieście oraz jego przyszłości.
Mariusz Weidner