Tradycji stało się zadość. Procesja konna na św. Mikołaja w Krzanowicach
Krzanowice kontynuują tradycję corocznego przejazdu św. Mikołaja przez gminę, rozpoczynając uroczystość spod kościoła św. Wacława. Procesja konna, kierując się w stronę Mikołaszka – malowniczego kościółka filialnego przy drodze na Bojanów – wyruszyła 6 grudnia po 12.00. Na miejscu, jeźdźcy tradycyjnie trzy razy okrążyli świątynię, intonując pieśń ku czci św. Mikołaja, patrona kościółka, po czym wzięli udział w mszy świętej.
Historia tego wydarzenia sięga odległych czasów, gdy miejscowi chłopi, zaczynając od samotnych wypraw, później jednak w pielgrzymkach wspólnie na koniach, praktykowali ten zwyczaj od wieków (dokładne początki nie są znane). W okresie PRL-u tradycję tę przerwano, aż do czasów, gdy ówczesny proboszcz z Krzanowic, ks. Wilhelm Schiwon, postanowił ją przywrócić, nadając jej większy rozmach. Wówczas ustalono, że procesja odbędzie się o 10.00, jednak w ostatnich latach zbiórkę jeźdźców przesunięto na 11.30.
Początki tego wydarzenia związane są z okresem epidemii wśród zwierząt. Przekaz mówi, że modlitwy skierowane do patrona rolników, św. Mikołaja, przyniosły oczekiwane efekty, a zwierzęta hodowlane przetrwały trudny okres nietknięte. Tradycja ta stanowi nie tylko kulturalne dziedzictwo, ale również manifestację wdzięczności za opiekę św. Mikołaja nad zwierzętami.
Obecny proboszcz, ks. Marek Wcisło, wspominając historię tej tradycji w rozmowie z Nowinami, zaznacza, że w ciągu jego czteroletniej posługi w krzanowickiej świątyni nie było jeszcze tak śnieżnie podczas tego wydarzenia. Mówi, że zima w tym roku jest trudna, ale tradycji stało się zadość. – Ze śniegu cieszą się dzieci, gorzej z kierowcami i dorosłymi – dodaje.
Pierwsi uczestnicy, Paweł i Dagmara z HS Horses w Pietrowicach Wielkich, dotarli na miejsce zbiórki, podróżując konno przez dwie godziny w śnieżną pogodę. Paweł zauważa, że śnieg dodaje uroku, a podróżowanie konno w takich warunkach jest nawet bezpieczniejsze niż innymi środkami transportu. Marta Ternka, jedna z inicjatorek spotkania, przed wyruszeniem jeźdźców spodziewała się mniejszej liczby uczestników z powodu śnieżnej pogody, ale podkreśla, że najważniejsze to kontynuowanie wieloletniej tradycji. Za organizacją wydarzenia stoją także: Robert Ternka, Dominika Kowol, Agnieszka Świętek i Józef Ternka.
W korowodzie pojechało siedemnaście koni, z czego na jedenastu podróżowali jeźdźcy. Pozostałe konie ciągnęły trzy bryczki, a w jednej z nich zasiadł Mikołaj, który dzielił słodkościami.
(mad)