Biskup Andrzej Czaja wyznał, że jego stan zdrowia ciągle jest niepokojący. Przeszedł dwie operacje ratujące życie
– Nadal bardzo waszej modlitwy potrzebuję. Dlatego, dziękując za nią, ciągle o nią proszę – powiedział biskup opolski Andrzej Czaja. Ordynariusz mówił o trzech operacjach, jakim musiał poddać się po przeszczepie wątroby, w tym dwóch poważnych. Wspomniał również o 25 lipca, który określił mianem cudu, gdy lekarze stanęli przed wyzwaniem, któremu sami nie byli w stanie sprostać.
Biskup Czaja o swojej chorobie – przewlekłe stwardniającym zapaleniu ciągłym kanałów żółciowych, co prowadziło do ich kurczenia i zwężania, dowiedział się w 2014 roku. 6 kwietnia 2023 roku wyznał, że jego choroba osiągnęła już taką fazę, że był w notorycznym stanie zapalnym i nie mógł funkcjonować bez antybiotyków. Lekarze orzekli, że procesy prowadzące do marskości wątroby już się rozpoczęły, istniało również niebezpieczeństwo rozwoju nowotworu. W efekcie został włączony na listę oczekujących na przeszczep, który przeszedł 19 lipca.
Biskup powrócił do tematu swojego zdrowia w nagraniu udostępnionym przez Diecezję Opolską. Opowiada w nim o pracy adwentowej, odpowiedzialności za Kościół, medialnych treściach dotyczących katedry i własnym stanie zdrowia.
– Bardzo wam dziękuję za ogrom modlitwy, którą zanosicie za mnie od długiego czasu, zwłaszcza o zdrowie. To, że żyję, to przede wszystkim obdarowanie łaską – podkreślił biskup Czaja. – Lekarze zrobili swoje, za co jestem im bardzo wdzięczny, a to, że w stanie zdrowia, który nadal jest dość trudny, trwam, to w znacznej mierze dzięki wsparciu modlitewnemu. Bardzo dziękuję – mówił.
Opowiadając o okresie zdrowienia po przeszczepie, biskup wspomniał o problemach. – Przeszczep miał miejsce 19 lipca, a dzień po nim czułem się doskonale. Niestety, nastąpił nagły kryzys, który skierował mnie na ścieżkę trzech operacji, dwie z nich mające na celu uratowanie życia w związku z rozległymi krwotokami. 25 lipca, jak tłumaczą lekarze, zaszło coś niezwykłego – określane cudem, ponieważ sami byli zdezorientowani sytuacją w mojej jamie brzusznej po jej otwarciu – wyznał biskup Czaja.
– We wrześniu czułem się już dobrze, ale niestety z początkiem października odczuwałem duży świąd, który, jak się okazało, zwiastował nowy problem. Okazuje się, że niekorzystny dla mnie zrost zespolenia wątrobowo-jelitowego, bo takie się czyni w przeszczepach, gdy jest immunologiczna choroba PSC, doprowadził do tego, że jest tak duże zwężenie, że jest problem z przepływem żółci do jelita. Od 8 października do końca miesiąca byłem w szpitalu. Były różne próby podejmowane wychodzenia z tego stanu. Nie zdała egzaminu proteza, w tej chwili mam dren wstawiony. W najbliższym czasie będzie ustalona skuteczność tej metody – dodał biskup opolski.
Jak przyznał, już 30 listopada pozna wyniki badań. – Będziemy wiedzieli, co dalej. Jeśli ten dren okaże się nieskuteczny, to będzie mnie czekała kolejna operacja uczynienia nowego – mówi biskup. – Mimo wszystko nadal potrzebuję waszej modlitwy. Dlatego, dziękując za nią, ponownie proszę o wasze wsparcie – dodaje.
(mad)