Turniej NBA junior drugi raz zagościł w Arenie Rafako
Nowy skład, nowy klub do reprezentowania, ale ta sama świetna atmosfera i niezapomniane wrażenia w barwach najsłynniejszej ligi koszykarskiej na świecie. W niedzielę 19 listopada przy Łąkowej klub Mini Basketball Racibórz był gospodarzem turnieju w cyklu rozgrywek NBA junior.
Na presję mają jeszcze czas
Marcin Bulanda ze stowarzyszenia Projekt Basket Polska rozpływał się nad raciborską jakością przy organizacji turnieju dla najmłodszych koszykarzy. – Fantastyczne miasto, fantastyczna społeczność, a poziom organizacji wysoki. Wszyscy się tu dobrze czujemy – zapewniał nas w rozmowie.
Bulanda mówił, że dzieci chcą się bawić koszykówką i często zabawa przeradza się w rywalizację, a ta wynika z presji otoczenia – trenerów, rodziców. – W wieku 11 – 13 lat trzeba bawić się sportem, bo na presję ma się jeszcze czas – podkreślał Bulanda. W projekcie NBA junior zaszczepia się wartości: pracowitość, ducha zespołowego, rywalizację fair play, pasję i szacunek.
NBA działa jak magnes
Otoczka rozgrywek przypomina mecze NBA. – Tak dobraliśmy dywizje, żeby dać każdemu szansę. Mierzą się ze sobą kluby z małych miejscowości, są też większe miasta. W dywizji są 2 silne teamy, i 3 o wyrównanym poziomie. Niektórzy godzą się z porażkami, ale ważne, że mają kontakt w rywalizacji z silniejszymi – tłumaczył nam pan Marcin.
A jak jest według niego ta współczesna NBA? Bo wydaje się, że nie ma już tak silnych osobowości, jak w czasach gdy na całym świecie rozsławiał ją Michael Jordan. Z drugiej strony grają w niej Polacy. – Dobrą robotę dla popularności NBA zrobił w Polsce Marcin Gortat – najdłużej grający Polak w tych rozgrywkach. Teraz jest tam Jeremy Sochan. Ja się śmieję się, że widząc kibica danego zespołu z NBA wiem, jaki to jest rocznik, bo każdy zakochiwał się w tej lidze w swoim czasie i popularności danych drużyn – przyznał współorganizator wydarzenia.
Przy NBA junior marka NBA jest magnesem NBA, ona podkręca i motywuje. Ważne, że tak mocno włączają się rodzice i ta społeczność kreuje nowe aktywności. Mamy upieką pyszne ciasta, a ojcowie np. odpowiadają za doping.
Wicemistrzowie pomogli w organizacji
Małgorzata Grzeszek-Kuliga tym razem nie występowała w roli trenerki, bo opiekę nad zespołem przejął duet Arkadiusz Gildia i Magdalena Kopel. – Liga ewaluowała, gra teraz południe i północ, jest więcej chętnych. W większej grupie łatwo utracić ideę tego cyklu. Wkrada się duch niezdrowej rywalizacji, radości z porażek rywala, a nie o to chodzi. Trzeba zatem tego pilnować i przede wszystkim zaufać trenerom. Idea jest piękna, mamy w niedzielę setkę dzieciaków grających w koszykówkę w Arenie. Piękne jest to, że wicemistrzowie konferencji z Houston Rockets dziś pomagają nam w organizacji, pracują przy stoliku, w kawiarence, przy obsłudze nagłośnienia a mój syn Antek sędziuje mecze – mówiła nam pani trener z klubu Mini Basketball Racibórz.
Spróbują odrobić straty na wyjazdach
Raciborska ekipia – jak Sacramento Kings miała nowy skład. Tworzyli go 12-latkowie. – To młodsza drużyna, mamy perełki, talenty, chcemy je sprawdzić. Jednak inaczej się gra jak są pełne trybuny, doping, muzyka. Dzieci są trochę onieśmielone. Celowo jednak nie wystawiamy tu zawodników z ligi śląskiej, tylko chcemy, żeby oswajały się z atmosferą turniejową inne dzieci. My tu promujemy sport, bo na tym etapie nie chodzi o wygraną. Jak wspominałam, trudno to niektórym zrozumieć – przyznała M. Grzeszek-Kuliga. Sportowo gospodarze poradzili sobie umiarkowanie, odnosząc zwycięstwo i ponosząc dwie porażki. Do rozegrania mają jednak ogółem 7 spotkań – kolejne na wyjazdach.
(ma.w)