Kornowac jednoczył się na dożynkach gminnych w Rzuchowie
Dożynki to nie tylko święto plonów, ale także okazja do podkreślenia roli rolników i życia wiejskiego w kulturze. To również czas, kiedy wiejska społeczność może wspólnie świętować i pielęgnować tradycje przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Cały Kornowac zjechał do Rzuchowa na dożynki gminne, bowiem to sołectwo w tym roku było gospodarzem wydarzenia. Świętowanie zorganizowano w niedzielę 10 września. Zaczęło się od mszy świętej plenerowej. Później przez wioskę przeszedł korowód dożynkowy. Wyruszył z Karola Miarki, by ulicami: Krzyżkowicką, Pszowską, Rybnicką, Lęgów i Sportową dojść do boiska LKS „Strzelec” Rzuchów, gdzie rozpoczęła się zabawa. Ale za nim na scenie zaczęli prezentować się artyści, nastąpiło oficjalne rozpoczęcie, w trakcie którego starostowie Alina i Adrian Nojkowie przekazali na ręce gospodarza gminy – wójta Grzegorza Niestroja chleb upieczony z tegorocznych żniw.
Okazja do zabawy i celebracji
Dożynki to jedna z najważniejszych uroczystości obrzędowych w polskiej kulturze ludowej. To święto plonów, dziękczynienie za udany żniwny sezon oraz okazja do wspólnej zabawy i celebracji. Mówi o tym nam Jan Radwan, dla którego są to drugie dożynki w roli sołtysa. Zmiana szefa wioski była konieczna po tym jak zmarł jego poprzednik – Bronisław Panic, wypełniający także mandat radnego gminy Kornowac.
Sołtys Radwan mówi Nowinom, że tegoroczne dożynki były o wiele łatwiejsze do zorganizowania. Po pierwsze duży ciężar organizacyjny wziął na siebie Urząd Gminy w Kornowacu. A po drugie miał już doświadczenie z zeszłorocznego świętowania. – To było wówczas dla nas duże wyzwanie, ponieważ część rady sołeckiej się rozchorowała i do organizacji pozostaliśmy w czwórkę. Ogarnąć to pierwszy raz nie było łatwo, na tyle było to trudne, że o 18.00 nie wiedziałem jak się nazywam – wspomina świętowanie z 2022 roku. Na przekór wszystkiemu, nie sprzyjała jeszcze pogoda, bo chwilowo padał deszcz. – Ale się udało, z czego się ogromnie cieszę. Odpoczywaliśmy dopiero w poniedziałek – uśmiecha się szef Rzuchowa.
Nie ma na co narzekać
Jan Radwan jest rolnikiem – ma około 2 ha pola, gdzie uprawia zboże, które później trafia do obory, bo oprócz produkcji roślinnej, zajmuje się wspólnie z rodziną hodowlą zwierzęcą, posiadając króliki, kury i kaczki (wcześniej mieli jeszcze: świnie, byki, krowy). – My to traktujemy już hobbistycznie, patrząc na tych wielkich rolników, mających ogromne gospodarstwa – zaznacza.
Sołtys pytany o ocenę tegorocznych zbiorów odpowiada: „Większość zebrano po pierwszych deszczach. Narzekali rolnicy na pogodę, ale z tego co wiem, to dużych strat nie było”. Dopytywany, jak ocenia plony zebrane ze swojego pola, mówi, że nie ma na co narzekać. – Było dobrze – dodaje.
Czego życzy Jan Radwan rolnikom? – Rolnicy zazwyczaj nie odpoczywają, bo harują na tej ziemi ciągle. Życzę więc przede wszystkim pogody, bo zaczynają się orki i zasiewy – odpowiada.
Wydarzenie, które scala wieś
Dożynki to nie tylko chleb upieczony z tegorocznych żniw, ale i korona żniwna, którą plotły miejscowe gospodynie – panie zrzeszone w KGW Rzuchów i występujące w zespole „Rzuchowianki”. W prace włączyło się 10 kobiet.
Ale zanim gospodynie zaczęły pleść koronę, najpierw musiały zebrać zboże. W tym roku wykorzystano: pszenżyto i pszenicę. – To są takie zboża, które najczęściej są w naszym rejonie uprawiane – wyjaśnia Dorota Wieczorek, przewodnicząca KGW Rzuchów. Bo zboża pochodzą od dwóch rolników z wioski, których żony plotły zresztą koronę, bo działają w miejscowych organizacjach.
Korona żniwna w Rzuchowie jest sześcioramienna, zwieńczona krzyżem. – Oplatałyśmy ją kłosami zboża, a później dekorowałyśmy kwiatami, ale sztucznymi. Dlatego takimi, ponieważ musiała być gotowa na dożynki powiatowe, które odbywały się dwa tygodnie temu, więc do tego czasu żywe by zwiędły – tłumaczy. Plecenie, jak wyjaśnia przewodnicząca, trwało całe jedno popołudnie. – To żmudna robota, ale ją lubimy. To scala nas jako społeczność. Dożynki to święto, na które czekamy – dodaje.
(mad)