Z tym problemem mieszkaniec Tworkowa walczy od kilku lat. Gmina Krzyżanowice temat uważa za zamknięty
Krystian Pientka z Tworkowa spotkał się z Nowinami, aby opowiedzieć o problemie, z którym, jak relacjonuje, walczy od kilku lat. Chodzi o kwestię związaną z remontem drogi przy jego domu – ul. Długiej. – Mogłoby tej rozmowy w ogóle nie być, o ile wcześniej chciałby ze mną porozmawiać wójt – mówi. Wicewójt Krzyżanowic Wolfgang Kroczek odpiera twierdzenia mieszkańca i temat uważa za zamknięty. – Gmina pomogła w takim stopniu jakim mogła – twierdzi. O co dokładnie rozbija się problem?
Sprawa sięga 2020 roku, bo wówczas droga przeszła remont. Na zadanie samorząd sięgnął po wsparcie z programu Funduszu Dróg Samorządowych. Dofinansowanie, jak wylicza gmina, wyniosło 898 051,29 zł, zaś całość kosztowała 1 605 869,05 zł, z tym że inwestycję wykonano w pakiecie z innym traktem. A konkretnie przebudowana została część ul. Długiej od skrzyżowania z ul. Raciborską i Ogrodową na długości 535 m i część ul. Zachodniej od skrzyżowania z ul. Długą do skrzyżowania z DK 45 o długości 278 m. Wykonała to firma z Ekoland z Zabełkowa.
Wyburzony mur początkiem problemu
Wydaje się, że remont drogi powinien ucieszyć mieszkańców, i tak też jest w tym przypadku, ale cieszy tylko po części. Dlaczego? Chodzi o szeroki mur oporowy, który znajdował się przy posesji państwa Pientków. Ten w trakcie realizacji przez drogowców został wyburzony (i na to też zgodzili się właściciele posesji), bo tego wymagała inwestycja. I od tego momentu państwo Pientka rozpoczęło wieloletnie starania o pomoc ze strony gminy, ale, jak relacjonuje pan Krystian, ciągle bez efektów.
Problem rozbija się o wolną przestrzeń, która została po wyburzonym murze. Właściciele posesji od razu byli gotowi zapłacić za wybrukowanie tego fragmentu firmie, która realizowała remont drogi, ale odbijali się od ściany. – Mówili nam, że oni nie są decyzyjni i mamy w tej sprawie rozmawiać z wójtem, ale ciągle nie miał dla nas czasu – rozkłada ręce mężczyzna. Później firma się zebrała, bo remont skończyła. – Otrzymaliśmy jedynie od gminy płyty z odzysku do wybrukowania posesji, ale połowa z nich nie nadawała się już do użytku. To nie tak powinno wyglądać – denerwuje się tworkowianin.
Po macoszemu
Sytuacja boli go tym bardziej, bo uważa, że inni mieszkańcy mający domy przy remontowanym odcinku mogli liczyć na większą przychylność ze strony gminy. – Wszędzie chociażby wybrukowano dojście do furtek, tylko nie nam – argumentuje i wskazuje na inny kolor kostki. Co więcej, jak twierdzi mężczyzna, małżeństwo zrzekło się pieniędzy za zajęcie przez gminę pasa pod starą drogę, bo prace nad realizacją tej inwestycji miały odsłonić, że gminny trakt był w miejscu, gdzie znajdować się nie powinien.
Mężczyzna wylicza, że za nowy płot i wybrukowanie placu musiał zapłacić 16 tys. złotych. Wskazuje, że koszty związane z położeniem kostki wiążą się także z awarią, do której doszło w trakcie budowy drogi. Bo ktoś, jak mówi mężczyzna, przebił rurociąg wodny. – Przez cztery godziny nie zastawiono wody, a sporo jej spłynęło na naszą posesję. Zalało nam piwnicę, a więc po części zniszczyło rzeczy, które tam mieliśmy. Woda pozostawiła też wyżłobienia na placu – relacjonuje. W ramach rekompensaty, jak wylicza, otrzymał od wykonawcy 400 złotych.
Porozmawiać z wójtem
I choć czasu minęło już sporo, to mężczyźnie, jak twierdzi, ciągle nie udało się porozmawiać z wójtem Grzegorzem Utrackim. – Chcemy, żeby przyszedł i wytłumaczył nam, dlaczego nas naraził na takie koszty – tłumaczy potrzebę spotkania. I choć kilka miesięcy temu, jak relacjonuje pan Krystian, spotkał włodarza przy tworkowskim basenie, to usłyszał, że ma umówić się na spotkanie przez sekretariat. – Ale dzwonię tam i nie ma żadnej odpowiedzi. Ciągle słyszę, że wójta nie ma. To nie możliwe – denerwuje się. I uważa, że gmina powinna wypłacić mu odszkodowanie za koszty, które poniósł.
Mężczyzna zaznacza, że nie chciał tematu podejmować na łamach mediów, ale to właśnie w mediach widzi ostatnią deskę ratunku. Zresztą temat jest trudniejszy dla jego żony Małgorzaty, bo przez 13 lat była przedszkolanką w Tworkowie i Owsiszczach, czyli pracowała w jednostce dla której organem organizacyjnym jest gmina, na której czele stoi właśnie wójt. – I teraz nam przyszło denerwować się o taką sprawę – kręci głową tworkowianin. I dodaje: Kto walczy, to może przegrać, ale kto nie walczy, to przegrał na starcie.
Gmina: wywiązaliśmy się z obietnicy
O sprawę pytamy w gminie. – Wiele stwierdzeń zawartych w e-mailu jest nieprawdą, niezgodnych z tym, co miało miejsce w trakcie realizacji zadania – odpowiada na wstępie wicewójt Krzyżanowic Wolfgang Kroczek.
Zastępca wójta argumentuje, że na każdym etapie prowadzenia inwestycji, od przygotowania projektu do realizacji, prowadzone były rozmowy z właścicielami posesji. – P. Pientka planowali wymianę ogrodzenia, jednak w momencie, gdy dowiedzieli się o planowanej przebudowie drogi, wstrzymali się z pracami do czasu rozpoczęcia przebudowy ulicy Długiej, ponieważ inwestycja wiązała się z umocnieniem skarpy, na której dotychczasowe ogrodzenie były posadowione – zaznacza Wolfgang Kroczek.
I nawiązuje do ustaleń, z których wynikało, że gmina po wyburzeniu starego muru dostarczy mieszkańcom płyty do położenia w miejscu, gdzie dawniej znajdował się mur. Płyty, jak już wspomnieliśmy, bezpłatnie trafiły do mieszkańców, ale ich jakość zdaniem pana Krystiana, o czym mówił nam, kiedy poprosił redakcję Nowin o interwencję, pozostawiały wiele do życzenia. Z tym nie zgadza się wicewójt Kroczek, zaznaczając, że „płyty były w dobrym stanie, pomimo faktu, iż pochodziły z demontażu, nadawały się do ponownego użytku. Jakość płyt była zaakceptowana przez p. Pientka”.
Pat trwa
Wolfgang Kroczek w odpowiedzi do redakcji Nowin stwierdza, że gmina uważa temat za zamknięty. Zaś kiedy pytamy, czy mieszkańcy mogą liczyć na dodatkową pomoc ze strony samorządu, słyszymy, że „gmina pomogła w takim stopniu, jakim mogła, zgodnie z ustawą o finansach publicznych”. Odpiera również argument, jakoby samorząd miał tych mieszkańców traktować gorzej. – Państwo Pientka nie byli traktowani gorzej niż inni mieszkańcy. Wszystkie roboty dodatkowe zgłaszane przez p. Pientka, które mogły zostać zrealizowane – zrealizowano, prace, których nie można było wykonać – nie wykonano. Głównym wyznacznikiem decydującym o tym była dokumentacja techniczna, która została zatwierdzona przez odpowiedni organ. Zadanie było dofinansowane ze środków Funduszu Dróg Samorządowych – stwierdza wicewójt Kroczek.
Pan Krystian tematu jednak nie uważa zamkniętego. W tym miejscu przypomnijmy, że z relacji mieszkańca Tworkowa wynika, że on wspólnie z żoną chcieli ponieść koszty związane z wybrukowaniem terenu, ale chcieli, by po godzinach zajęła się tym firma, która wykonywała zadanie przy drodze. Drogowcy, jak twierdzi mężczyzna, uzależniali swoją decyzję od zdania wójta, ale do tego gmina się nieodnośni. Wicewójt wskazuje natomiast, że spotkania w terenie w sprawie podejmowanej inwestycji realizowane były na bieżąco, w których, jak podkreśla, brał udział również wójt. – Więc nieprawdą jest, że nie udało się im razem spotkać i porozmawiać w przedmiotowej sprawie – zaznacza.
Co więcej, wicewójt odpiera argument, jakoby mieszkańcy zrzekli się pieniędzy za zajęcia pasa przez gminę pod starą drogę. – Przedmiotowa inwestycja prowadzona była w granicach pasa drogowego na działkach gminnych – podkreśla.
Mężczyzna zapowiada dalsze starania
Co dalej? Tego nie wiadomo, bo gmina temat uważa za zamknięty, zaś mężczyzna zaznacza, że jest zupełnie odwrotnie. Zapowiada, że nadal będzie chciał rozmówić się z wójtem Grzegorzem Utrackim w tym temacie. – Tak nie można. Ta sprawa potrzebuje wyjaśnienia – denerwuje się.
Dawid Machecki
Pytania i odpowiedzi
W zapytaniu, które skierowaliśmy do gminy, zadaliśmy sześć pytań, które poprzedziliśmy przedstawieniem problemu, z którym zwrócił się do nas mieszkaniec Tworkowa. Oto przesłane pytania i odpowiedzi udzielone nam przez Wolfganga Kroczka, wicewójta Krzyżanowic.
– Dlaczego w trakcie remontu nie udało się porozmawiać z mieszkańcami, aby pomóc im rozwiązać tę sytuację? Jak mówi nam pan Krystian, wspólnie z żoną byli gotowi zapłacić za wybrukowanie tego fragmentu, ale firma decyzję uzależniała od zdania wójta, z którym spotkać im się już nie udało, choć jak relacjonują, próbowali nieraz.
– Rozmowy z p. Pientka prowadzone były na każdym etapie prowadzenia inwestycji, od przygotowania projektu do realizacji inwestycji, na co mamy stosowne dokumenty. P. Pientka planowali wymianę ogrodzenia, jednak w momencie, gdy dowiedzieli się o planowanej przebudowie drogi, wstrzymali się z pracami do czasu rozpoczęcia przebudowy ul. Długiej ponieważ inwestycja wiązała się z umocnieniem skarpy, na której dotychczasowe ogrodzenie było posadowione. Po rozpoczęciu inwestycji na prośbę Wykonawcy p. Pientka rozebrali ogrodzenie i w tym miejscu zgodnie z dokumentacją zamontowane miały zostać „elki” w celu umocnienia skarpy. Wykonawca zaproponował wykonanie muru oporowego, który został zaakceptowany przez p. Pientka. Po rozpoczęciu prac wykonawca na prośbę p. Pientka zlikwidował skarpę w rejonie demontowanego ogrodzenia od strony podwórka oraz wydłużył planowany mur oporowy w taki sposób, aby mógł posłużyć jako podbudowa do nowego ogrodzenia. Podczas wykonywania przedmiotowych prac na miejscu z Państwem Pientka spotkał się Pan Wójt wraz z Wykonawcą. Na tym spotkaniu uzgodniono, że Państwo Pientka otrzymają płyty chodnikowe, które zamontują we własnym zakresie w miejscu zlikwidowanej skarpy. Po otrzymaniu płyt p. Pientka poprosili dodatkowo o podsypkę pod płytki, która to również została im dowieziona (bezpłatnie) przez Wykonawcę. Okazało się, że pierwsza partia płytek nie była wystarczająca, p. Pientka zwrócili się z ustną prośbą o dostarczenie kolejnej partii płyt, która również otrzymali bezpłatnie. Zgodnie z powyższym spotkania w terenie, w miejscu prowadzonej inwestycji odbywały się na bieżąco. W spotkaniach uczestniczył również Pan Wójt, więc nieprawdą jest, że nie udało się im razem spotkać i porozmawiać w przedmiotowej sprawie.
– Czy zdaniem samorządu płyty, które przekazano do wybrukowania placu (z których część zdaniem mieszkańców nie nadawała się do użytku) załatwia tę sprawę?
– Płyty były w dobrym stanie, pomimo faktu, iż pochodziły z demontażu nadawały się do ponownego użytku. Jakość płyt była zaakceptowana przez p. Pientka.
– Czy samorząd przewiduje dla mieszkańców jakieś odszkodowanie w sprawie dodatkowych kosztów, jakie musieli ponieść w związku z tymi pracami?
– Wszelkie prace, które zostały wykonane dodatkowo, a determinowany z prawidłową realizację inwestycji – finansowała Gmina. Wszystkie dodatkowe prace, które p. Pientka wykonywali na swojej prywatnej posesji nie mogły być finansowane z budżetu Gminy. Gmina pomogła w takim stopniu jakim mogła, zgodnie z ustawą o finansach publicznych.
– Jak gmina ustosunkuje się do twierdzenia, że ci mieszkańcy byli gorzej potraktowani od pozostałych? Dlaczego pozostali mogli liczyć na wybrukowanie dojścia do furtek, czy nawet szerzej – dojazdu do placu, a państwo Pientka nie?
– We wszystkich inwestycjach realizowanych przez Gminę, za każdym razem staramy się rozmawiać z mieszkaniami i polubownie rozwiązywać napotkane problemy. Wszelkie gminne inwestycje realizowane są dla dobra mieszkańców i nigdy nie było uwag w tym zakresie. Podobnie uczyniono przy inwestycji prowadzonej na ul. Długiej w Tworkowie. Państwo Pientka nie byli traktowani gorzej niż inni mieszkańcy. Wszystkie roboty dodatkowe zgłaszane przez p. Pientka, które mogły zostać zrealizowane – zrealizowano, prace których nie można było wykonać – nie wykonano. Głównym wyznacznikiem decydującym o tym była dokumentacja techniczna, która została zatwierdzona przez odpowiedni Organ. Zadanie było dofinansowane ze środków Funduszu Dróg Samorządowych.
– Mężczyzna relacjonuje, że małżeństwo zrzekło się pieniędzy za zajęcie przez gminę pasa pod starą drogę. Ile budżet Gminy Krzyżanowice zaoszczędził dzięki takiej decyzji państwa Pientków?
– Gmina nie ma informacji o tym, że Państwo Pientka zrzekli się pieniędzy za zajęcie przez Gminę pasa pod starą drogę. Przedmiotowa inwestycja prowadzona była w granicach pasa drogowego na działkach gminnych.
– Pan Krystian relacjonuje, że od kilku lat próbuje porozmawiać o tym problemie z wójtem, ale ciągle nie może umówić się na spotkanie, bo w sekretariacie dowiaduje się, że włodarza nie ma. Dodaje, że spotkał się z wójtem przy basenie w Tworkowie, ale usłyszał, że ma umówić się na wizytę przez sekretariat, ale ciągle bez efektu. Dlaczego dotąd nie udało się umówić spotkania? Remont zakończył się w połowie 2020 roku, mijają więc już 3 lata.
– Gmina starała się polubownie rozwiązać problem i z naszej strony temat uważamy za zamknięty. Pragniemy również zaznaczyć, że przedmiotowa sprawa była już wielokrotnie podnoszona przez p. Pientka. W kwestii wyjaśnienia tejże sprawy p. Pientka w roku 2020 wystąpili do Radcy Prawnego, w roku 2021 do Posła na Sejm RP Pani Gabrieli Lenartowicz oraz do Posła na Sejm RP Pani Teresy Glenc i na wszystkie zapytania zostały udzielone takie same odpowiedzi.