Opozycja nadal nie chce Społecznej Inicjatywy Mieszkaniowej w Raciborzu
Tak jak zapowiedział na konferencji prasowej na placu budowy nowych bloków przy Łąkowej, prezydent Dariusz Polowy przedłożył radzie miasta projekt uchwały o przystąpieniu do Społecznej Inicjatywy Mieszkaniowej. Rajcy zdania nie zmienili, są nadal przeciw.
W sprawie wypowiedział się na posiedzeniu komisji gospodarki miejskiej wiceprezydent Dawid Wacławczyk. Mówił, że nadal można zgłosić akces do SIM Śląsk – Południe. – Sprawa nie jest nowa, dotąd stanowisko rady było negatywne, ale możemy przystąpić, bo zmieniły się okoliczności. Historia pokazała, że SIM ma sens. Już 12 gmin ze Śląska jest tej inicjatywie. Kuźnia Raciborska jest na etapie rozpoczęcia prac inwestycyjnych przy budowie nowego osiedla mieszkaniowego. W SIM są Rydułtowy, Knurów. Wychodzimy z ideą przedstawienia radzie lekko zmodyfikowanej poprzedniej uchwały. Bo chcemy, żeby w Raciborzu budowało się jak najwięcej mieszkań i każde zewnętrzne pieniądze na ten cel warto wykorzystać – referował przed komisją gospodarki D. Wacławczyk. Stwierdził ponadto, że pieniądze z SIM-u w kwocie 3 mln zł dofinansowania rządowego mogą być przeznaczone na projekty budowlane, na prace przygotowawcze. – Możliwości są tutaj troszkę inne niż w TBS, to inne środki – przekonywał pierwszy zastępca Dariusza Polowego.
Według radnego Mirosława Lenka SIM i TBS są tym samym, mogą korzystać z tych samych instrumentów finansowych. – W TBS-ie mamy 100% udziałów, jako we własnej spółce, a w SIM tego nie będzie. Kto nie posiada TBS, ten jest w SIM. Nic się nie zmieniło od naszej poprzedniej decyzji. Mamy wątpliwości co do finansowania kolejnych struktur. TBS może się ubiegać o te same pieniądze, a na dwa fronty nie będziemy tego robić, bo nie będzie nas na to stać, na tak rozległy front inwestycyjny – ocenił były prezydent Raciborza trzech kadencji.
Nie krył, że jest zaskoczony ponowieniem próby przyłączenia się do SIM. Spodziewałby się tego, gdyby warunki się zmieniły, ale tak nie jest. – Samo pozyskanie środków na zarządzanie jest korzystne dla małych gmin – stwierdził M. Lenk.
Dawid Wacławczyk oponował, że 3 mln zł to nie są małe pieniądze. – Projekty wykonane ze te środki zostaną. Bielsko, Jastrzębie, Wisła, czy Knurów zdecydowały się na SIM, z jakiegoś powodu uczestniczą. Wykonać zabieg formalny, żeby „przytulić” 3 mln zł jest warte zachodu – uznał zastępca prezydenta.
Lenk zwrócił mu uwagę, że mowa o przytulaniu pieniędzy rodzi negatywne skojarzenia. – Miasto utrzymuje za 1 mln zł klub w piłkarskiej okręgówce, co wciąż głośno krytykujemy. Gdyby patrzeć na to w ten sposób, to wcale się nie dziwię, że chcemy też wejść do SIM – oznajmił Lenk. Wacławczyk skomentował to jako dalekie odfruwanie od tematu. – To takie samo marnowanie środków publicznych – podsumował Lenk. Kolegę z opozycji poparł przewodniczący rady Marian Czerner. On też nie widzi różnicy z SIM. Uważa, że tworzenie dodatkowego kapitału w nowej spółce bez głosu decyzyjnego jest bezzasadne.
Wacławczyk odparł, że szanuje zdanie radnych, ale wie, że 3 mln na prace przygotowawcze i projektowe np. do TBS znikąd nie wpłyną.
(ma.w)