Hulajnogi jak stały, tak stoją, a radnych to irytuje
Obecność szefa straży miejskiej na posiedzeniu komisji gospodarki skłoniła radnych Raciborza do poruszenia tematu hulajnóg elektrycznych, które stoją na chodnikach i ścieżkach rowerowych.
Rajcy oczekiwali od komendanta Wiesława Buczyńskiego, że poinformuje ich, jak Miasto chce rozwiązać problem „zaśmiecania” Raciborza urządzeniami do jazdy. Wszak pytali o to samo przed rokiem, gdy ten zdawał raport strażniczy. Ten odparł, że gotowego rozwiązania wciąż nie ma, a jakiś pomysł ma naczelnik wydziału dróg. Radni nie zapoznali się z tą ideą, bo urzędnik nie był obecny na posiedzeniu.
Marcin Fica nie krył niezadowolenia, że strażnicy nie potrafią sobie poradzić z problemem zostawiania hulajnóg, gdzie popadnie. Znalazł w internecie artykuł o tym, jak hulajnogową batalię wygrały władze Gdańska. Opowiedział o mandatach, jakie wymierza użytkownikom pojazdów straż miejska. Także za przekraczanie prędkości – bo wprowadzono strefy, gdzie można jeździć z maksymalną prędkością 25 km/h.
Ze strony radnych padły sugestie, by hulajnogi potraktować jako rzeczy zagubione i zabezpieczyć. – Bo teraz stoją na środku chodnika czy ścieżki rowerowej i nietrudno się wywrócić o takie przeszkody – stwierdził Henryk Mainusz.
Wiesław Buczyński zauważył, że prędkość hulajnogi musi być dostosowana do tej, z jaką przemieszcza się pieszy. – Może w Gdańsku tak szybko chodzą? – uśmiechnął się strażnik. Fica radził mu skontaktować się z kolegami po fachu z Gdańska. Tu włączył się Jarosław Łęski, mówiąc, że z tego co doczytał, to w Gdańsku władze porozumiały się z operatorem usługi wynajmu hulajnóg, a w Raciborzu problemem jest kontakt z takim operatorem. Fica nie mógł się nadziwić, że w ciągu wielu miesięcy od zgłoszenia problemu, takiego kontaktu nie udało się nawiązać urzędnikom.
Radny Mirosław Lenk mówił, że problem jest pilny, a już rok czeka na załatwienie. Przyznał, że w Raciborzu jest mniej hulajnóg niż w dużych miastach, stąd i incydentów z udziałem tego sprzętu nie ma wiele. – Temat nam stoi trochę – ocenił.
Dyskusję skwitował Michał Kuliga proponując zwiezienie wszystkich takich pojazdów na PSZOK.
(ma.w)