Trener Marek Śledź w bibliotece na Kasprowicza. U piłkarza głowa jest ważniejsza od nóg
Aktualny szef akademii Legii Warszawa, a wcześniej trener grup młodzieżowych w Lechu Poznań i Rakowie Częstochowa, był gościem raciborskiej biblioteki. Zaprosili go Adam Rutowicz i Bartosz Kozina w ramach projektu obywatelskiego, sfinansowanego z grantu Miejskiej i Powiatowej Biblioteki Publicznej w Raciborzu.
Z racji bytności w książnicy, Marek Śledź podkreślił na początek, że wciąż dużo czyta i nadal stara się uczyć. – Czytam, żeby głowa na boisku myślała lepiej, zwłaszcza wtedy, kiedy dużo się dzieje. Jest na przykład 90. minuta i trzeba wykonać rzut karny. Jaki wtedy jest stres! To wyzwanie, choć niby blisko, a wielka jest bramka, a jednak piłkarze pudłują – tłumaczył zgromadzonej w pierwszych rzędach młodzieży, m.in. piłkarzom grup młodzieżowych Unii Racibórz.
– Jak myślicie, że ze szkołą piłkarz ma pod górkę, to pomyślcie, że to jest wasz piękny czas, do którego później będziecie chętnie wracali wspomnieniami – stwierdził Śledź.
Spod jego opieki do kadry narodowej trafiło 13. obecnych reprezentantów Polski, z których 6. zagrało na Mistrzostwach Świata w Katarze . – Nie będę wymieniał nazwisk, ale co jest dla nich wszystkich charakterystyczne, to wszyscy zdali maturę. Czyli można grać i się uczyć – podkreślił.
Marek Śledź powiedział, że akademię Rakowa Częstochowa nazwał akademią, która rozwija szklane ściany. Bo musiał w niej wielu udowadniać, że ma rację, musiał zmieniać ich myślenie. – Legia Warszawa to projekt ekskluzywny. Nazwałem go akademią 7. perspektyw. Żeby w każdej z nich piłkarze umieli się odnaleźć w różnych przestrzeniach życia – oznajmił M. Śledź.
Starając się pokazać, na czym polega zgrany zespół, przypomniał klasyk westernu „7 wspaniałych”. – Każdy z tych rewolwerowców był inny, miał swoją historię, ale wspólny cel ich zjednoczył. Stanęli do jego realizacji wspólnie. Dlatego wygrali – powiedział.
Śledź powiedział na początku swojej pracy w Legii, że bycie najlepszym w Polsce to obowiązek tego klubu. Jego zdaniem Legia ma się znaleźć w TOP 50 drużyn w Europie. – To jest długotrwała droga, wymaga czasu, wysiłku i jest z nią jak z wejściem na wysoką górę. Legia ma mieć akademię szkoląca dla wielkich klubów europejskich – opowiadał M. Śledź.
Wspomniał o tym, że Legia ma partnerów – inne kluby i nawiązał, że Unia Racibórz jest partnerem Rakowa Częstochowa. – Chociaż w obu klubach zmieniły się osoby, to filozofia współpracy się nie zmieniła. Jeśli ktoś o tym zapomni, proszę o telefon do mnie, to ja przypomnę temu komuś, po co to wszystko – uśmiechał się M. Śledź.
Zauważył, że niektórzy adepci Legii, jak do niej trafiają to stają się pyszałkami i z tym klub walczy, np. organizując spotkania z ludźmi spoza świata sportu. Są np. zajęcia z historii na cmentarzu na Powązkach. Tam odbywa się sprzątanie grobów piłkarzy Legii. Legioniści bywają też w schronisku dla zwierząt. To, jak mówił Śledź, są działania wysokiej kultury. Podał, że w klubie Legia Warszawa pracuje ponad 400 osób, że jest to potężna firma.
– Wiele się mówi o wyniku w rozgrywkach młodzieżowych. Według mnie on jest najważniejszy, ale musi być efektem, a nie celem. Bo gra się zawsze, żeby wygrać. Idea wygrywania musi towarzyszyć rozwojowi piłkarza. Ja nie znam biegu na 100 m, że wygrał trzeci na mecie, bo ładnie biegł – opowiadał Marek Śledź.
Trener Marek Hanzel z Unii Racibórz zadał gościowi pytanie, jak w Legii radzą sobie z używaniem przez dzieci i młodzież smartfonów. Bo w Raciborzu trenerzy dostrzegają problem w zbyt długim przesiadywaniu piłkarzy nad ekranami. Śledź poprosił jednego z młodych uczestników o jego smartfona i trzymając go w dłoni, stwierdził, że to właśnie jest część życia dzieci. – Ileś godzin dziennie spędzają z tym urządzeniem. Tylko później, jak na boisku czytacie grę, to który narząd powoduje, że widzicie? Właśnie oczy! Niestety przesiadywanie nad telefonem „trenuje” tylko widzenie centralne, koncentrację na małym puncie. Tymczasem piłkarz musi widzieć blisko – daleko, na oba oczy, on nie może widzieć tylko najbliższego jemu partnera czy rywala. Musi wiedzieć, gdzie jest piłka, przetwarza tysiące informacji. Zatem jak się nie rozwija widzenia, to nie odczyta się tych informacji – przestrzegał Śledź na spotkaniu
Dodał, że najlepsi piłkarze szybko myślą i szybko działają, a to jest istota współczesnej piłki nożnej.
W Legii odbywają się badania optometryczne i wynika z nich, że niektórzy zawodnicy mają takie deficyty w widzeniu, że nie odczytają informacji. – Oni patrzą, ale nie widzą, nie są świadomi, ich mózg nie otrzymuje prawidłowych informacji, właśnie przez telefony. Nawet jak czytacie książkę, czy gazetę, to gałki oczne się poruszają. W telefonie nie. My w Legii trenujemy motorykę oka! Zawodnicy uczą się tego, choć według mnie to patologia. Choć to nie są wady okulistyczne, to jednak przeszkadzają – przyznał M. Śledź.
– Ja jestem dziadek dla was, dinozaur absolutny, ale spytam: bawicie się żelazkiem w domu? Zrobicie, co jest potrzebne i je odkładacie, a telefonem bawicie się cały czas. Tylko że telefon to nie cały świat i kto kocha piłkę, zrobi dla niej więcej niż dla telefonu.
Śledź opowiedział m.in. o idei faz przejściowych w meczu piłkarskim. Mają miejsce, kiedy zawodnik traci piłkę. Ile czasu ma na analizę sytuacji? – Bardzo mało czasu, bo przed chwilą prowadził grę, a nagle mu zabierają piłkę. Jeden się obrazi, inny udaje faul, a tu ważny jest mental. Trzeba ruszać i odebrać. Najważniejsza jest tu głowa. Jeśli zawodnik skupia się tylko na odbiorze, to nie wie, co dalej ma robić. – Są tacy piłkarze w polskiej Ekstraklasie, co najlepiej się czują na boisku jak nie mają piłki – śmiał się Śledź w bibliotece.
Trener opowiedział także o periodyzacji taktycznej, która jest technologią myślenia, treningiem mózgu. Chodzi w niej o decyzyjność w działaniu. – Bycie ambitnym w obowiązkach to jest właśnie ambicja, bo dzięki temu stajesz się lepszy. Tu chodzi o moment, kiedy wojownik zmienia się w artystę – usłyszeli zgromadzeni w bibliotece.
(ma.w)