W Rybniku wodorowe autobusy, a PKS Racibórz skazany jest na diesla?
Raciborski przewoźnik testował już różne pojazdy, ale okazuje się, że najlepiej radzi sobie z autobusami napędzanymi ropą. – Póki się da, będziemy jeździć takimi autobusami – powiedział na forum komisji bezpieczeństwa prezes PKS Damian Knura.
Do wypowiedzi na temat taboru autobusowego skłonił szefa powiatowej spółki przewodniczący komisji Franciszek Marcol. Zwrócił uwagę, że w Rybniku samorząd inwestuje w autobusy wodorowe.
Knura wyjaśnił, że w PKS nie ma typowo miejskich autobusów, a o takie chodzi w Rybniku. Modele podmiejskie są inaczej skonstruowane. O ile na jeżdżące w centrach miast autobusy można znaleźć różne, dotacyjne źródła finansowania to dla używanych przez PKS pojazdów takowych funduszy brak. Knura dodał, że był czas, że PKS-y traktowano niejako z boku, jakby tacy przewoźnicy nie istnieli. W takich okolicznościach trudno oczekiwać innowacji. Od kilka lat podejście władz państwowych i szczebla regionalnego zmieniło się.
– Testowaliśmy elektryki, a także pojazdy na wodór, ale nasza zajezdnia jest nieprzygotowana pod cokolwiek innego niż diesel. Kto nam dostarczy wodór? Sieć gazowa? Nie ma takiego dostępu – mówił
– My testujemy różne autobusy. Okazuje się, że dwóch elektryków naraz nie naładujemy, bo trzeba by było przebudować stopień zasilania zajezdni. Póki nie zabronią, to będziemy jeździli dieslami. Pamiętajmy, że zasięg elektryka to 150 km, może 200 km przy optymalnej pogodzie. Autobus z silnikiem diesla przejedzie 300 km dziennie niezależnie od kaprysów pogodowych – zauważył Damian Knura.
Przyznał na koniec, że pojawia się w przestrzeni branżowej coraz więcej informacji o zapowiadanych możliwościach finansowania innowacyjnych rozwiązań w taborze podmiejskim. – Jak będą pieniądze nie tylko na autobusy, ale i infrastrukturę potrzebną do zmiany paliwa, to będzie projekt dla nas. Póki co jesteśmy niejako skazani na diesla – podsumował prezes PKS Racibórz.
(ma.w)