W sprawie rudzkiego MOW radni powiatu nie widzą logiki
Z pomocą posłów i senatorów samorządowcy z placu Okrzei chcą dotrzeć do Ministerstwa Edukacji, by odwrócić los placówki wychowawczej z Rud. Za mało w niej podopiecznych, żeby Powiat mógł dalej prowadzić ośrodek.
Przyszłości Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego poświęcono już kilka spotkań z udziałem radnych. W starostwie borykają się z malejącą liczbą wychowanków w placówce. Kiedy ta nie jest zapełniona, kiedy w ślad za skierowaną tam młodzieżą nie płyną pieniądze z ministerstwa, to Powiat musi dokładać do MOW z własnego budżetu. W tym roku tam się nie przelewa i samorząd szuka oszczędności.
– Skierujemy pismo do Ministerstwa Edukacji, żeby zasygnalizować problem i zrobimy to przy wsparciu miejscowych posłów i senatorów. My nie widzimy logiki w tym, żeby 30% trudnej młodzieży lądowało w ośrodkach prywatnych. One nie są tańsze, kosztują państwo tyle samo. Różnica jest taka, że w prywatnym ośrodku nie obowiązuje Karta Nauczyciela, na co samorząd w tym przypadku nie może sobie pozwolić – tłumaczył na marcowym posiedzeniu komisji oświaty jej szef Adrian Plura.
Mimo wstępnych starań głos z Raciborza nie przebił się jeszcze do resortu edukacji.
Plura zwrócił też uwagę na mało skuteczny sposób doprowadzania nieletnich do MOW. Są skierowani do takiej placówki, ale do niej nie docierają. Chodzi o młodzież, która nie chodzi do szkoły, a rodzice są niewydolni wychowawczo.
Ponadto rada powiatu wystosuje do ministra Czarnka apel o zwiększenie tzw. wagi w subwencji oświatowej dla MOW-ów. Od 2004 roku notuje się spadek tejże wagi i nawet komplet wychowanków w Rudach nie rozwiąże problemów finansowych placówki. Przy podniesieniu wagi o punkt wpływy do powiatowego budżetu wzrosną o pół miliona złotych. – Do swoich zadań jak prowadzenie ogólniaka czy technikum musimy dołożyć, ale MOW to zadanie państwowe, a nie Powiatu, stąd nasze ruchy – podsumował A. Plura.
(ma.w)