Pucu! Pucu! Chlastu! Chlastu!
Złośliwy komentarz tygodnia.
W odpowiedzi na „skok triumfu” prezydenta Dariusza Polowego, który pokazały ostatnio „Nowiny Raciborskie”, nasz czytelnik podesłał nam inne zdjęcie prezydenta, które kreatywnie podpisał: „Pucu! Pucu! Chlastu! Chlastu! Nie mam rączek jedenastu”. Jako człowiek podejrzliwy od razu odkryłem, że to próbka poezji Marii Konopnickiej. No, no, sprytnie chcecie obywatelu „pożenić” naszego konserwatywnego prezydenta z kontrowersyjną poetką, sprytnie…
Ze szkoły znamy Marię Konopnicką przede wszystkim jako autorkę różnych nowelek, bajeczki „Na jagody” i „Roty”. Wiadomo: „Nie rzucim ziemi skąd nasz ród! Nie damy pogrześć mowy. Polski my naród, polski lud, Królewski szczep Piastowy”, i tak dalej. I to by się akurat idealnie wpisywało w aktualne trendy, z naszym Zamkiem Piastowskim włącznie. No, ale z drugiej strony – i o tym, przynajmniej za moich czasów, w szkole tak ochoczo nie uczyli – Konopnicka oprócz bycia płodną pisarką i patriotką, definiowała się równocześnie jako feministka, antyklerykałka i lesbijka. Czy takie asocjacje spodobałyby się naszemu tradycyjnemu prezydentowi? Trochę wątpię.
Porzućmy jednakowoż te śliskie, polityczno-obyczajowe tematy i zastanówmy się, dlaczego nasz prezydent, niemal każdego dnia okiełznujący zastępy nieprzyjaznych mu radnych, milionowe dotacje i przydrożne bilbordy, okazuje tak wzruszającą nieporadność w przypadku banalnego wręczania kwiatów. Ano tropy w tym względzie są dwa. Pierwszy: wręczanie kwiatów i listu gratulacyjnego z jednoczesnym całowaniem w rękę to jednak jest wyższy poziom niż, ulubione przez prezydenta, całowanie w rękę bez obdarowywania. Drugi: byłoby mu łatwiej, gdyby ktoś z biura obsługi prezydenta uczynnie potrzymał mu któryś z rekwizytów w czasie, gdy umysł i członki prezydenta zajęte są szarmanckimi rytuałami. No, ale w biurze prezydenta wciąż brak pełnej obsady, więc prezydent na imprezy musi chodzić bez wsparcia…
A propos braku obsady, to już bodaj drugi konkurs na rzecznika prezydenta zakończył się bez rozstrzygnięcia. Chodzą plotki, że jak na „pracę frontową” to prezydent słabo płaci i chętnych brak. Oczywiście takich chętnych, którzy by się nadawali, bo – jak pokazuje historia – bywali w Raciborzu i tacy włodarze, którzy mieli rzeczników o dość dyskusyjnej przydatności, co być może nieco przyczyniło się do faktu, że już nie rządzą. Nie mam pojęcia jakie dokładnie prezydent ma oczekiwania w stosunku do kandydatów. Ale tak sobie myślę, że gdyby ktoś wyrecytował podczas rekrutacji fragmencik wspomnianego na wstępie wiersza Marii Konopnickiej pt. „Pranie”, to prezydent łatwiej by podniósł stawkę i dał robotę. Konkretnie szło to tak:
„Umiem w cebrzyk wody nalać, umiem wyprać… no i zwalać,
Z mydła zrobię tyle piany, co nasz kucharz ze śmietany.
I wypłuczę i wykręcę, choć mnie dobrze bolą ręce.
Umiem także i krochmalić, tylko nie chcę się już chwalić!”
bozydar.nosacz@outlook.com