Tu się rodzą pozytywne emocje
Z głośników płynie relaksacyjna muzyka, wokół unosi się zapach eterycznych olejków, a nad głową pojawia się niebo pokryte setkami gwiazd. Stojącą na środku różową wannę powoli wypełnia woda i trzeba będzie zdecydować, czy wybrać hydromasaż czy może odpoczynek na pufie sako. I choć od razu przychodzi nam na myśl spa w pięciogwiazdkowym hotelu, z tych wszystkich dobrodziejstw mogą korzystać wyłącznie panie, które rodzą w raciborskim szpitalu.
Chilout z aromatem mięty
Kiedy mijamy korytarz oddziału położniczego, dochodzi 5.48 i dopiero za godzinę wzejdzie słońce. Zmierzamy w kierunku porodówki, gdzie za chwilę położne z nocnego dyżuru zastąpią te, które będą pracować od 6.00 do 18.00. Agnieszka Czogała i Ewa Płaczek wracają do domu, a na ich miejsce wchodzą Agnieszka Pyrcek i Julia Kozub.
Dwie młode dziewczyny to doświadczone położne z wieloletnim stażem, pełne pomysłów i wspierające rodzące kobiety w jednym z najważniejszych momentów w ich życiu. – Chcemy być na bieżąco z wszystkimi nowinkami i gdy tylko wpadniemy na jakiś nowy pomysł, to możemy liczyć na wsparcie ze strony naszej oddziałowej, lekarzy i dyrekcji. Wciąż się szkolimy. Niedawno skończyłyśmy kurs z aromaterapii, pozycji wertykalnych podczas porodu i szali rebozo. Czekamy na szkolenie z gwizdkami – mówi położna Agnieszka Pyrcek, pomysłodawczyni Dnia Otwartego Porodówki. W projekt promujący placówkę zaangażowali się wszyscy pracownicy. Powstał wtedy film, do którego scenariusz napisał doktor Michał Kłosiński, a w rolę operatora wcieliła się pani Agnieszka. Jego najważniejszym przesłaniem było to, że raciborska porodówka to miejsce, w którym każda rodząca kobieta czuje się jak w domu.
Panie korzystające ze Szkoły Rodzenia wiedzą, że mogą tu liczyć na wsparcie, nowoczesne podejście i możliwość korzystania z wszystkich nowinek pojawiających się na rynku medycznym. Zgodnie z duchem czasu, w porodach powraca się do natury, co nie oznacza, że pacjentki muszą cierpieć. Jest wiele sposobów na to, by przyszła mama czuła się zrelaksowana i by ten wyjątkowy dzień zapamiętała jak najlepiej.
To, co odróżnia raciborską porodówkę od tego typu placówek w Wodzisławiu Śląskim, Rybniku czy Głubczycach jest możliwość porodów w wodzie. – Wanna z hydromasażem wykorzystywana jest zarówno do immersji wodnej, jak i porodu. Relaksuje i uspokaja rodzącą, niwelując napięcie mięśni i rozluźniając okolice krocza, które staje się elastyczne i podatne na rozciąganie. Podczas porodu w wodzie kobieta nie odczuwa mocnego zmęczenia i bólu związanego ze skurczami macicy – opowiada oddziałowa Anna Kretek, która właśnie w ten sposób urodziła swoje trzecie dziecko i własnymi doświadczeniami chętnie dzieli się z pacjentkami.
Innym sposobem przynoszącym ulgę rodzącym jest skorzystanie z masażera. Tens to urządzenie pozwalające na przezskórną stymulację elektryczną, stosowaną w bólach porodowych. Blokuje sygnały bólowe, masuje i rozluźnia mięśnie pleców, powodując wydzielanie endorfin naturalnie łagodzących ból. Gdyby tego było za mało, jest jeszcze gaz rozweselający, czyli podtlenek azotu, którego wdychanie działa niemal natychmiastowo. Z płuc przenika do krwiobiegu, a następnie w około 15 sekund dociera do mózgu. Korzystają z niego przede wszystkim kobiety, które poszukują jak najbardziej naturalnych rozwiązań, bo jest to metoda o wiele bardziej bezpieczna dla dziecka niż inne środki znieczulające.
Świetnym sposobem na poprawę samopoczucia jest aromaterapia czyli olejki eteryczne o charakterze terapeutycznym, które mogą zwiększać produkcję własnych naturalnych substancji łagodzących stres (serotonina, dopamina) i zmniejszać poziom kortyzolu, czyli hormonem stresu.
Gdy pani Julia włącza projektor, na suficie sali do porodów pojawia się niebo pełne gwiazd. – Największy efekt jest nocą, ale w pochmurne dni też robi się fajny klimat. Staramy się zorganizować paniom intymną atmosferę. Włączamy muzykę, zapalamy świece, a na świetlnej tablicy pojawia się hasło: czekamy na… i imię dziecka. Rodzące mogą skorzystać z piłek, worków sako, czy szali rebozo, których używamy do masażu, a dla dzieci przygotowujemy bransoletki z ich imieniem – tłumaczy położna Julia Kozub, a my przyglądamy się jak z kwadratowych koralików z literkami powstaje napis „Martynka”.
Wszystkie jesteśmy bohaterkami
Pani Katarzyna przyjeżdża do szpitala w Raciborzu z Krzanowic. Podczas porodu towarzyszy jej szwagierka, a gdy na świecie pojawia się jej pierwszy syn Wiktor, płacze ze szczęścia. – Czuję ogromny szacunek do pracujących tu ludzi. Są cierpliwi i uprzejmi. Cały czas mogłam liczyć na ich pomoc i wsparcie, zwłaszcza w chwilach, gdy czułam, że już nie daję rady. Nie spodziewałam się, że w tym szpitalu jest taki wysoki poziom usług. Korzystałam z wanny i urodziłam zdrowego syna, który ważył 3450 gramów i miał 56 cm długości – mówi z dumą i pokazuje nam swoją pociechę.
Dla pani Kariny to już trzeci poród, ale pierwszy raz ma możliwość skorzystania z aromaterapii. Czy jest łatwiej? Każdy przebiega inaczej i odbywa się w innych warunkach, więc trudno o porównania. Swoje pierwsze dziecko rodzi 15 lat temu w Belfascie. Drugie przychodzi na świat w Raciborzu, bo 6 lat temu rodzina wraca z Irlandii i na nowy dom wybiera Nędzę. Najmłodszy Kubuś rodzi się 20 lutego przez cesarskie cięcie a jego pierwsze wymiary to 56 cm i 3950 g. W domu czeka na niego rodzeństwo: Lena i Fabian.
Leżąca na łóżku obok pani Alicja jest tak zmęczona porodem, że z trudem odpowiada na nasze pytania. Nie ma siły, żeby wstać do swojej córeczki Łucji, więc biorę na ręce kruszynkę, która waży 2980 g i ma 54 cm długości i kładę ją w ramiona mamy. Po chwili obie jastrzębianki zasypiają.
Pani Patrycja ma spore doświadczenie, bo rodzi po raz czwarty i w końcu ma upragnioną córeczkę. Jej dwaj synowie przyszchodzą na świat w szpitalu w Wodzisławiu Śląskim, a jeden w Rybniku. Szczególnie w porównaniu z Rybnikiem raciborska porodówka wypada dużo lepiej. – Tam nie było żadnej współpracy. Usłyszałam od położnych, że one dłużej pracują niż ja mam lat. Tu mogłam skorzystać z gazu rozweselającego i spotkałam panie bardzo pomocne i dobrze prowadzące poród – podsumowuje mieszkanka Syrynii.
W sali do porodów Sara Nowak i Piotr Ziobro oczekują na przyjście na świat córeczki Martynki. To trzeci poród pani Sary, ale pierwszy, w którym uczestniczy pan Piotr. W domu na nowego członka rodziny czekają starsi bracia: 8-letni Wojtek i 4-letni Bartek, który do tej pory był pępkiem świata, a teraz będzie musiał ustąpić pierwszeństwa młodszej siostrze. Pani Sara ze względów medycznych nie może korzystać z wanny, więc kolejne skurcze spędza siedząc na piłce położniczej, która zwłaszcza w pierwszej fazie porodu przynosi ulgę napiętym mięśniom. Aplikacja w telefonie pomaga doświadczonej mamie w zaznaczaniu częstotliwości skurczów. Dzielny tata towarzyszy swej partnerce aż do szczęśliwego rozwiązania i z dumą przecina pępowinę. 21 lutego o 13.05 rodzi się Martynka, która waży 3440 g i mierzy 53 cm. Jest 83. dzieckiem, które przychodzi w tym roku na świat w raciborskim szpitalu. Gdy pytam jej rodziców, jakie mają wobec córki plany, odpowiadają zgodnie, że najważniejsze jest to, żeby była szczęśliwa.
Dla oddziałowej Ani Kretek szczęście zaczyna się tam, gdzie rodzi się nowe życie. – Marzy mi się taki oddział, na którym wszystkie przyszłe mamy chciałyby rodzić, a do tego potrzebny byłby remont, dzięki któremu przy każdej sali powstałby węzeł sanitarny. Chciałabym, żeby w Polsce w placówkach finansowanych przez NFZ była możliwość, by każda pacjentka mogła sobie wybrać swoją położną, która towarzyszyłaby jej w ciąży i porodzie – mówi pani Ania i dodaje, że najważniejsza w tym wszystkim jest zadowolona pacjentka, która do nich wraca i poleca raciborski oddział koleżankom.
Katarzyna Gruchot