Raciborzanie z rynku nie chcą tam więcej lodowiska
Pani Nina przewodzi grupie mieszkańców sprzeciwiających się stawianiu lodowiska na Rynku. Oficjalną skargę w imieniu swoim i sąsiadów złożyła w biurze rady miasta.
Lokalizację ślizgawki w centralnym miejscu Raciborza autorzy skargi uważają za szokujący pomysł. Ich zdaniem rynek nie jest placem zabaw czy rozrywki, tylko godną wizytówką miasta, miejscem, gdzie czci się jego historię.
Miejscowym przeszkadza „bardzo głośna muzyka, codzienna dyskoteka”. – Dźwięk odbija się echem. Wszystko to dezorganizuje codzienność mieszkańców, ma negatywny wpływ na standard życia – narzekają.
Raciborzanie z rynku twierdzą, że na ich prośby o przyciszenie muzyki słyszą od obsługi lodowiska wulgaryzmy i wyczuwają agresję. Z ich odpowiedzi wynika, że to prezydent miasta i dyrektor OSiR każą im głośno grać, żeby rynek tętnił życiem.
– Utrudnione przejście przez rynek, brud, śmieci i ogólny nieład to obraz rynku w okresie zimowym – oceniają autorzy skargi. Wskazują wiele osób publicznych i instytucji, którym się już poskarżyli. – Nie doczekaliśmy się pomocy. Czujemy się traktowani jak intruzi – twierdzą.
Przy okazji wskazują, że uruchamianie lodowiska w czasie kryzysu energetycznego jest pomysłem absurdalnym.
Uwagi dotyczą także nocnej pracy agregatów pracujących przy ślizgawce. – Miały być bezszelestne, a nocą utrudniają odpoczynek – napisano w skardze. Ten ciągły hałas trwa trzy miesiące! Chcemy spokoju na co dzień we własnym domu – apelują do radnych. Skarżą się na opieszałość prezydenta miasta, lekceważenie ich licznych próśb i patową sytuację.
Temat omówiono krótko na posiedzeniu komisji gospodarki miejskiej. Być może zajmie się nim komisja skarg Henryka Mainusza. Radny Marcin Fica zauważył, że w czasie sesji budżetowej opozycja wykreśliła z planu wydatków na 2023 rok nakłady na rynkowe lodowisko w kolejnym sezonie.
(ma.w)