Długa lista poszkodowanych. Kto traci na cięciach opozycji?
Po styczniowych decyzjach rady miasta w Raciborzu, urzędnicy muszą podać licznym zainteresowanym, że z magistratu w tym roku nie dostaną wsparcia finansowego do swoich projektów. To może zachwiać organizacją wielu wydarzeń, a niektóre nawet się nie odbędą.
– Absurdalność sytuacji polega na tym, że opozycyjni radni, podejmując te cięcia myślą, że zaszkodzą w ten sposób prezydentowi miasta, albo zrobią mu czy jego zastępcom na złość.
Tymczasem te ruchy szkodzą konkretnie mieszkańcom, sportowcom, organizacjom pozarządowym, parafiom – wylicza pierwszy zastępca prezydenta miasta Dawid Wacławczyk.
Kuriozum jest dla niego wpierw długa rozmowa o stypendiach sportowych, by ich nie brakło dla młodzieży i późniejsza decyzja, żeby o 100 tys. zł pomniejszyć kwotę 250 tys. zł na bieżące zadania sportowe. W ten sposób przyblokowano możliwość wypłacania tych stypendiów w zaplanowanych kwotach. Teraz sportowcy albo otrzymają je znacznie niższe, albo krąg beneficjentów się zawęzi.
Cios w OSP i Małego Polaka
Wacławczyk podał nam, czego konkretnie dotyczą cięcia z ostatniej sesji. Pieniędzy z urzędu braknie na: pływackie mistrzostwa szkół sportowych, turniej koszykówki NBA jr, halowe mistrzostwa szkół podstawowych w lekkiej atletyce, mistrzostwa Polski juniorów w zapasach w stylu klasycznym, bieg Polaka Małego im. Cichociemnych, Bieg bez barier, miejskie zawody sportowo-pożarnicze OSP, turniej piłkarski oldbojów dla osób niesłyszących czy bieg mikołajkowy.
– Nie ma też środków na Pływadło, które robimy, odkąd powstało. Chodzi o wydatki na nagłośnienie, na jakieś prace podstawowe, na nagrody czy wynajem dźwigu. My tu jesteśmy jednym z partnerów wśród innych samorządów. Musimy się wycofać z braku pieniędzy – tłumaczy D. Wacławczyk.
Z fakturą do radnych
Pytamy, czy nie można tego rozwiązać poprzez zgłaszanie się do radnych z każdym wymaganym rachunkiem, czy fakturą?
– Tylko że rada zbiera się raz na miesiąc, więc trzeba byłoby organizować kolejne sesje nadzwyczajne, a to przecież kolejne wydatki i to niemałe. Budżet miasta nie jest planem zadaniowym, choć radni roszczą sobie, byśmy tłumaczyli się z każdego wydatku.
Pewne, większe przedsięwzięcia tak im przedstawiamy, ale nie da się tego robić z każdą fakturą na kilkaset złotych – zaznacza D. Wacławczyk.
Dodaje, że teoretycznie można to robić, poprzez każdorazowe zapytanie do rady, ale pewne rzeczy jak np. serwis toaletowy można podsumować dopiero po realizacji imprezy, bo nie wiadomo ile takiego tojtoja trzeba będzie wywieźć z zawartością. – Liczby nagród też nie przewidzimy – dodaje zastępca prezydenta.
Zauważamy, że radny Mirosław Lenk zadeklarował na sesji budżetowej, że jak będą ciekawe propozycje, to opozycja rozważy ich sfinansowanie. Wiceprezydent Wacławczyk uważa, że nie będzie za co tego robić. – Radni podwyższyli zakładane wpływy o kilka milionów złotych, choć trwa największy kryzys od niepamiętnych czasów. Zablokowali środki na budowę lodowiska, choć Miasto obowiązuje umowa z wykonawcą, grożą mu kary. Może nie być z czego zapłacić. Środki nie są nieograniczone, tylko, że radni nie ponoszą odpowiedzialności za to co robią, a prezydent już tak – mówi Nowinom urzędnik.
Nawet Ukraińców nie oszczędzono
W wydatkach na kulturę też wprowadzono ograniczenia – ze 130 tys. zł zostało 60 tys. zł. Już odbyły się koncert noworoczny i Orszak Trzech Króli. – Komu już odmawiam? Proboszczowi z Sudołu proszącemu o wsparcie dla procesji konnej; dyrektor Arboretum na koncerty w zaczarowanym ogrodzie i dyrektor biblioteki na obchody 75-lecia biblioteki. Nie ma też z czego opłacić nauki języka polskiego dla uchodźców z Ukrainy – wymienia cięcia D. Wacławczyk.
W dalszej kolejności na liście są: Dni Dulcissimiańskie; Muzeum, które potrzebuje wkładu własnego do projektów transgranicznych; muzyczne Motywy Bluesa, które miano wpisać do kalendarza imprez oraz Drengowie – potrzebujący wsparcia na rozwój grodu.
– Dużo imprez się nie wyszczególnia, a planowaliśmy wsparcie dla takich imprez jak: śniadanie wielkanocne dla bezdomnych, rozpoczęcie sezonu motocyklowego, piknik na 11 listopada, konkurs akordeonowy w szkole muzycznej, majowa procesja w Brzeziu, koncert charytatywny na rzecz hospicjum – kontynuuje nasz rozmówca.
Dwa jarmarki z projektu polsko-czeskiego trzeba jeszcze zrobić zgodnie z umową unijną, ale zabrano pieniądze na przechowanie domków jarmarkowych. Zagrożone jest kolędowanie przy żywej szopce, Festiwal Górnej Odry, uroczyste obchody świąt państwowych – 15 sierpnia czy 3 maja.
Stracą seniorzy i Złota Justyna
Pieniędzy braknie, by utrzymać miejską stronę internetową, dzierżawę kserokopiarki służącej na druk zaproszeń, a także plakaty z imprezami. Dofinansowania nie będzie też dla ogólnopolskiego turnieju w scrabble.
Kołdry rozdawane jubilatom małżeńskim otrzymają nieliczni seniorzy, bo starczy ich tyle, co z zapasów – nowych Miasto nie kupi.
W umowach sponsorskich również potrzebne będą ograniczenia. Dotyczy to m.in. wspierania podwójnej medalistki olimpijskiej Justyny Święty-Ersetic.
– Skasowano też wydatki na upominki dla gości prezydenta. Zawsze coś na pamiątkę wręczamy, a teraz nie mamy za co. Na obiad nawet nie zaprosimy. To już się zdarzyło, że gościliśmy dzieci z Ukrainy i nie było pieniędzy na poczęstunek dla nich, to prezydent Polowy wyłożył z prywatnych, bo co miał zrobić? – kwituje wiceprezydent.
W urzędzie czekamy na stanowisko RIO w sprawie budżetu, ale spodziewają się, że cięcia pozostaną. Bez wsparcia Miasta organizatorom pozostaje hojniejszy sponsor, o którego w kryzysie coraz trudniej; wprowadzenie opłat albo rezygnacja z wydarzenia.
(ma.w)