Proboszcz z Nędzy woła do wiernych: Świętość to nie tylko leżenie krzyżem!
Ksiądz Mariusz Babula 1 września 2022 r. mianowany został proboszczem Parafii Matki Bożej Różańcowej w Nędzy. Od tego czasu nastąpiło wiele zmian w parafii, a do kościoła zaczęło chodzić więcej osób. Czy ks. Mariusz jest zadowolony ze swojego stanowiska i co jeszcze planuje?
– Czy ucieszył się ksiądz z wiadomości, że będzie proboszczem?
– Bardzo! Bardzo się ucieszyłem przez trudną sytuację, której doświadczyłem rok temu. Byłem w parafii św. Bartłomieja w Gliwicach i nagle miałem mieć dekret na inną parafię. Było to dla mnie niezrozumiałe, bo zacząłem też studia. Studia kosztowały mnie 10 tysięcy rocznie. Choć mogłem sobie pozwolić na taki wydatek (bo pewne wydarzenia w moim życiu sprawiły, że zgromadziłem oszczędności) to przestraszyłem się, że nie dam rady i wycofałem się z tych studiów. W tym czasie miałem też lęki depresyjne. Obawiałem się, że mi się życie zawali. Jednak wreszcie doszedłem do wniosku, że chcę zawalczyć o siebie. Wiedziałem, że ośrodek (tj. parafia w Nędzy – red.) będzie wolny ze względu na to, że ksiądz Krzysztof przechodził do Boronowa. Wtedy powiedziałem biskupowi, że zrobię wszystko, żeby tu przyjść i ten ośrodek rozkręcić. Wiedziałem, że tu się zbliża emerytura księdza Joachima i z jednej strony miałem głębokie pragnienie do Pana Boga, żeby tu zostać. Czułem, że tu jest moje miejsce. Do końca nie byłem pewny, że zostanę tu proboszczem, ale stało się, jak się stało i jestem bardzo zadowolony.
– Jak się czuje ksiądz w roli proboszcza parafii w Nędzy?
– Tutaj czuję się sobą. Od pierwszych chwil bycia tutaj wszystko pokochałem: te mury, kościół, ludzi. Czuję, że się spełniam – wiele mogę dać od siebie i też wiele dostać.
– Co się księdzu nie podoba w naszej parafii?
– Nie ma chyba jeszcze takich rzeczy. Na to za prędko. Jeśli będą jakieś trudne sytuacje – przykładowo w rodzinach – to mi kolęda pokaże. Wiem, że życie może być trudne. Nawet jeśli coś nie będzie mi się podobać, to nie jest problem człowieka, ale mój.
– Już nastąpiło wiele zmian w parafii. Jakie są dalsze plany?
– Mówimy, że nie powinno się przykładać uwagi do wyglądu. Dla mnie jednak ważne jest, żeby wokół plebanii było ładnie. Zależy mi też na tym, żeby ludzie czuli się tu dobrze. Plebania nie jest moim prywatnym terenem, to jest coś, co należy do parafian. Oczywiście to jest mój dom i go kocham, więc zrobię wszystko, żeby o niego dbać, ale chcę, żeby ludzie, wchodząc tutaj, czuli się swobodnie. Przechodząc do innych planów, miałem taką wizję, żeby zmienić barwy kościoła w środku, ale to jest moja fantazja, więc na razie ich nie zmienię. To, co na pewno chciałabym zrobić na wiosnę, to wyczyścić kostkę wokół kościoła. Następna, bardzo prosta sprawa to toalety. One muszą być. Toalety na pewno będą bardzo blisko kościoła, a nawet będzie możliwość wejścia od strony kościoła i od zewnątrz. Kolejną sprawą są nowe figurki do stajenki, ale one są już u mnie (wywiad przeprowadziliśmy przed Świętami Bożego Narodzenia – red.).
– Czy te wszystkie wydarzenia, które są organizowane teraz w kościele, mają na celu przyciągnięcie większej liczby wiernych?
– Na pewno to jeden z celów… Ale robię też coś, czego ja sam potrzebuję. Kazania dla dzieci to dla mnie nic nowego. Wygłaszam je przez całe moje życie kapłańskie. Jeżeli ktoś przychodzi i dobrze się w tym czuje, wszyscy czujemy się bezpiecznie i wyznajemy tego samego Pana Boga, to pozostaje mi się tylko cieszyć. Nie robię niczego ponad moje siły.
– Co ma ksiądz do przekazania parafianom?
– Kochani, idźmy do nieba wszyscy! Świętość to nie tylko leżenie krzyżem, to pokonywanie codziennych trudności.
Rozmawiała Roksana Paź