Dariusz Rosati w Raciborzu: rząd PiS przepycha problemy na przyszły rok
– Rządzący zadłużają kraj na wydatki bieżące, na łatanie dziur, na kupowanie wyborców. Nie ma nakładów na oświatę, na służbę zdrowia, na badania naukowe, innowacje. Rząd wszystko to robi, żeby PiS rządził do końca świata i jeden dzień dłużej – mówił znany polityk PO, w przeszłości minister spraw zagranicznych i europoseł. Przyjechał do Raciborza zaproszony przez posłankę Gabrielę Lenartowicz i Raciborską Izbę Gospodarczą.
O czym opowiadał Dariusz Rosati w sali bankietowej hotelu Racibor? Oto niektóre z jego wypowiedzi, jakie padły w trakcie ponaddwugodzinnego spotkania z raciborzanami i mieszkańcami powiatu.
Nie ma pieniędzy na elektrownie atomowe
10 lat temu nie było świadomości, że Rosja zakręci kurki, że będziemy musieli szukać alternatyw dla sprowadzanych stamtąd paliw. To są zaniedbania wieloletnie, że mamy kryzys energetyczny. Gdybyśmy nie zaprzestali swego czasu rozwoju OZE, budowy wiatraków, to mielibyśmy dziś niższe rachunki za prąd. Tego się nie da nadrobić w krótkim czasie. To wymaga inwestycji.
Czy w Polsce powstaną 3 elektrownie jądrowe w 10 lat? Fantastyka naukowa, bo Polska nie ma tylu pieniędzy. Nie mamy umowy, tylko jeden list intencyjny. Takie jest myślenie życzeniowe. Dopiero po 2032 roku pierwsze takie bloki mają szansę wejść, czyli to nie jest na jutro i pojutrze.
Następuje skokowa podwyżka prądu i gazu i rząd sobie z tym nie radzi. Proponuje proszek przeciwbólowy, a to nie likwiduje przyczyn choroby. Zamrożenie cen energii nie skłania do zmniejszenia zużycia, a energia już nie będzie tańsza, zawsze będzie droższa. Bo najtańsze źródła gazu zostały odcięte i wiele lat minie, zanim wznowimy te dostawy. W Europie nie ma też ropy naftowej tak blisko, jak w Rosji. A czym ten rosyjski węgiel zastąpić? Zaczęło się gorączkowe szukanie źródeł po całym świecie. A to nie jest łatwo 10 mln ton węgla pozyskać, takiego pasującego technologicznie.
Są bajońskie pieniądze na osłony
Większość działań osłonowych to rekompensata wszystkim jak leci, czy ktoś tego potrzebuje, czy nie. To kosztuje bajońskie pieniądze. Każde działania osłonowe powinny trafiać do realnie potrzebujących i powinno być ono przejściowe. W tym czasie należy wprowadzić instrumenty, by uniezależnić się od gazu i węgla. Czyli robić termomodernizacje, stawiać na OZE i pompy ciepła.
Proponowaliśmy: zamiast dodatek węglowy wszystkim, niech będzie dla połowy społeczeństwa, tej w najtrudniejszej sytuacji, a dla reszty – pompy ciepła. Jednak nie ma tego sposobu myślenia. Horyzont jest u nas tylko od poniedziałku do piątku, zamiast długofalowo.
85 mld zł to koszt działań osłonowych rządu, ale nie ma żadnych działań, by odchodzić, by uniezależnić się w przyszłości, żeby nie było tego tak dużo. W przyszłym roku na osłony będzie trzeba wydać jeszcze więcej. To łagodzi ból, ale on powróci.
Inflacja ma dwóch ojców chrzestnych
Chodzi o Mateusza Morawieckiego i Adama Glapińskiego. Jeden pompował pieniądze do gospodarki i tak na rynek trafiło 250 mld zł z PFR, funduszu antycovidowego, tyle pomocy publicznej dodatkowo. Tych pieniędzy nie wydano, bo były pandemiczne lockdowny. Uchylono je i pieniądze zwaliły się na rynek, powodując gwałtowny wzrost cen. Już wtedy Gazprom dokonywał manipulacji na gazie i zdrożała żywność. Pandemia wywołała problemy w łańcuchu dostaw, nastąpił silny impuls inflacyjny. Dużo gorącego pieniądza było na rynku i nastąpił szybki wzrost inflacji.
Prezes Glapiński to bagatelizował, mówił, że to minie, choć nie wiem, na jakiej podstawie tak prognozował. NBP zareagował za późno. Ogłoszono obniżenie stóp procentowych i ludzie wyciągnęli swoje oszczędności. To wzmocniło strumień pieniądza na rynku. Szukano, gdzie można lokować te pieniądze. Glapiński to dziś postać legendarna w programach satyrycznych. NBP nie robi nic i to z pełną świadomością, a podnoszenie stóp procentowych jest w tej sytuacji niezbędnym działaniem.
Zamrożenie VAT na paliwa, na żywność to jest chwilowe obniżanie, gdyż potem mamy efekt jojo i trzeba podwyższać. Ludzie w tych warunkach dalej kupują, a po co komuś pomagać jak jest zamożny? On sobie da radę.
Z inflacją będziemy się zmagać jeszcze jakiś czas. Poziom 3 – 4% osiągniemy dopiero w 2025 roku. Teraz będzie dwucyfrowa 12 – 13%, także w przyszłym roku. To będzie w roku wyborczym. Ile rząd rzuci pieniędzy? Spodziewam się, że 90 – 100 mld zł dodatkowych wydatków. Przy tym będzie 0% VAT na żywności, a to ubytek wpływów do budżetu. Limity na gaz, na prąd, rekompensaty to są nieskoordynowane instrumenty. Maksymalna cena węgla jest na kolanie przygotowanym działaniem. I rząd płaci, żeby ludzie palili węglem. A powinien zrobić tak: Mogę ci dać 10 000 zł, ale załóż sobie piec gazowy. To już nie jest ruski gaz. Z gazem nie jest tak źle, bo mamy bilans gazowy. Już nie bierzemy ruskiego gazu, bo mamy 4 kierunki: terminal Świnoujście, Baltic Pipe, Czechy i Słowacja oraz własne wydobycie.
Wyprzedzamy tylko Grecję
Przy 20% inflacji to tak jakby emeryt tracił dwie swoje emerytury. Dlatego ta 13 i 14 emerytura to tylko propaganda. Trzeba tłumaczyć ludziom, że inflacja zostawia nas wszystkich uboższymi. Te prezenty nie kompensują strat z powodu inflacji.
Pani Lenartowicz prosi, żeby powiedzieć, skąd się biorą pieniądze rządu. Z naszej kieszeni. My będziemy spłacać dług zaciągany przez rząd.
Obszary zapaści i kryzysu to także inwestycje. Polska ma przedostatnie miejsce wśród inwestycji PKB, jesteśmy tylko przed Grecją. Bez inwestycji nie ma rozwoju, możemy zapomnieć o doganianiu bogatszych krajów.
W ubiegłym roku umarło pół miliona Polaków. Powodem jest katastrofalna sytuacja służby zdrowia, która nie zatrzymała nadumieralności. Urodziło się też najmniej Polaków od II wojny światowej, to fakt. Rząd ma tu pełno frazesów o polityce demograficznej, że kobiety nie chcą rodzić, ale to porażka programu 500 plus, który miał cel demograficzny. Eksperci to przewidzieli. Mówili, że zamiast rozdawać pieniądze, trzeba tworzyć warunki dla dziecka i matki jak żłobek, opiekę, pomoc itd. Nie będziemy mieli ludzi do pracy, a rynek traci ich co roku. Wyż demograficzny z lat 50. odchodzi. Na szczęście mamy Ukraińców i mamy wskaźniki niskiego bezrobocia. Jednak nie jest świetnie, bo rośnie armia ludzi na emeryturze, potrzebujących pomocy, co obciąża młodych ludzi. Ci najmłodsi Polacy, jak się zorientują, jakie podatki trzeba płacić, nawet na te głodowe emerytury, to będą chcieli emigrować.
Leży oświata, leży mieszkalnictwo
Rząd prowadzi politykę skrajnie nieodpowiedzialną; obciąża budżet kwotami, a nie ma wydatków prorozwojowych, na edukację, która jest w zapaści, nauczyciele uciekają ze szkół. W Warszawie Miasto dopłaca do stawek. Żeby znaleźć niektórych nauczycieli, to jest prawie niemożliwe. A oświata to kluczowy obszar usług publicznych. Tak powstaje wykształcone społeczeństwo. Mieszkalnictwo też leży.
Po bardzo złym roku 2022 postpandemicznym, po skoku długu publicznego o 250 mld, po szamotaniu się rządu, bez strategicznej myśli, w tym roku będzie 4,5% deficytu w budżecie. W przyszłym roku też. Rząd będzie sprzedawał obligacje. 480 mld zł wyniosą potrzeby pożyczkowe rządu. Co zrobi, kiedy banki nie potrzebują obligacji. Cudzoziemcy? Kupią, ale żądają coraz wyższych odsetek. Jedyne rozwiązanie to sięgnięcie po pieniądze europejskie. Koszty będą się kumulować.
Narasta gotowość
Dostrzegam chęć pójścia na ustępstwa. Np. w sprawie ustawy wiatrakowej. Jest jednak Solidarna Polska – antyeuropesjcy radykałowie, którzy celowo ryją pod polską gospodarką. Tego się nie da wytłumaczyć. Trwa reforma Izby Dyscyplinarnej. Po raz pierwszy nie wyrzucono sędziego Tulei z roboty. Jest też zgoda na to, by sędziowie mogli kwestionować status innych sędziów nieprawidłowo powołanych. Dotąd nie można tego było robić.
Narasta gotowość i trwa taniec wokół pana Ziobry. Pozbawia się kompetencji ministrów. Trzeba to złamać, bo leżą pieniądze na stole i Polska ich nie bierze. KPO jest zatwierdzone, są tam inwestycje w transformację energetyczną, w cyfryzację, są kamienie milowe z podpisem premiera. Pan Ziobro mówi, że nie wiedział o tym, ale mnie to nie obchodzi. To powinno być zrealizowane. Przed świętami może dojść do wysłania wniosku o wypłatę środków z KPO. 60 dni będzie miała Komisja Europejska na rozpatrzenie, a rząd czas, by to przeforsować. Bez pieniędzy europejskich, będą pieniądze z drukarni NBP. Tu nie mam złudzeń. Tak jak co do pana Kurskiego, że nie jest ekspertem od bankowości, a dostał się do Banku Światowego.
(ma.w)