Zachrypnięta, ale uśmiechnięta. Justyna Święty-Ersetic pracuje nad formą na 2023 rok
Przy okazji niedzielnego (4 grudnia) wydarzenia biegowego na stadionie miejskim w Raciborzu rozmawialiśmy z goszczącą tam raciborską sprinterką.
– Z powodu przeziębienia nie mogła pani wziąć udziału w gali Klubu Olimpijczyka i na Biegu Mikołajkowym OSiR też musiała się pani oszczędzać. Czy to coś niepokojącego?
– Ja raczej dbam o siebie w takiej aurze, odpowiednio się ubieram, a jednak przyplątało się lekkie przeziębienie i pojawiła się nieco uciążliwa chrypka. Trudno jest zbyt długo rozmawiać, mówić z taką, mam nadzieję chwilową przypadłością. Jak tylko zniknie, wrócę do treningów w pełni sił.
– To przeziębienie to skutek uboczny ostatnich przygotowań kadry lekkoatletycznej w Karpaczu. Jak przebiegały tamtejsze treningi? Bo to jest zaprawa przed nadchodzącym sezonem halowym.
– Myślę, że przygotowania idą dobrze. Ja bardzo powoli wchodzę w treningi po moich letnich startach. W minionym sezonie miałam kilka uciążliwych kontuzji i nie chcę nic na siłę przyspieszać. Uważam, że wszystko jest na dobrej drodze i dlatego uśmiech gości częściej na mojej twarzy. Bo wreszcie mogę biegać i robić to bez odczuwania bólu. Ja chcę się cieszyć tym co robię. Na sezonie halowym tak mocno się nie koncentruję, ważniejsze będą dla mnie starty w okresie letnim.
– Stadion, gdzie odbył się Bieg Mikołajkowy, jest dla pani szczególnym miejscem. Odbyła pani tu wiele treningów w drodze po medale olimpijskie.
– Lubię przychodzić na takie eventy i cieszy mnie, że są organizowane. Ten mikołajkowy charakter jest unikalny, te czerwone czapeczki i stroje. Tego typu wydarzeń integrujących miłośników biegania, zachęcających do rodzinnego uprawiania sportu powinno być jak najwięcej. Mam nadzieję na więcej takich spotkań na tym stadionie i nie tylko, w nowym roku.
– Co radziłaby pani fanom biegania w tym niełatwym dla nich czasie zimowym, choć jeszcze bez mrozu?
– Oczywiście trzeba uważać, żeby nie skończyć jak ja z chrypką. Ubiór musi być odpowiedni, żeby nie przegrzać, ale też, żeby się nie zaziębić. Ten ruch to jednak samo zdrowie, bo organizm się hartuje. Po takim zimowym treningu, niezbędna jest ciepła herbata w domu.
Pytał Mariusz Weidner