Nieobecni mają głos?
Złośliwy komentarz tygodnia Bożydara Nosacza
Po półtora roku przedszkolnej zabawy w budowanie lodowiska w Raciborzu, weszła ona w kolejną fazę. Czy będzie to faza doroślejsza i doprowadzi do powstania ślizgawki, to się okaże, bo z powodu zmarnowanego czasu ceny mogły pójść na tyle w górę, że miasta już na inwestycję nie będzie stać. Czy w ogóle to całe lodowisko jest w Raciborzu potrzebne to już inna rzecz, ale o to akurat radni z prezydentem się nigdy nie sprzeczali (tylko o wielkość i technologię), więc ten wątek pominę.
Kontekst zmiany podejścia radnych Mirosława Lenka i Anny Szukalskiej do inwestycji prezydenta Dariusza Polowego był taki, że Regionalna Izba Obrachunkowa pogroziła im palcem i dała do zrozumienia, że należy przywrócić planowaną wcześniej w budżecie przez prezydenta kwotę na budowę lodowiska. Ale potem było już dziwnie, bo część radnych, która wcześniej głosowała przeciwko prezydenckiemu pomysłowi nadal była przeciwko, a część wstrzymała się do głosu (czyli w praktyce zagłosowała „za”). No chyba, że chodziło o podrzucenie Polowemu „świni”, w nadziei, że wcześniejsze wyceny kosztów i tak wezmą w łeb, więc lodowiska tak czy owak on nie wybuduje. Ale wtedy będzie można mówić, że daliśmy prezydentowi szansę, a on ją zmarnował.
Druga dziwna sprawa, to fakt, że akurat zmiana podejścia radnych do propozycji prezydenta dokonała się podczas nieobecności na sesji zarówno jego najzacieklejszej oponentki, czyli radnej Anny Szukalskiej, jak i samego prezydenta. O ewentualnym wpływie nieobecności radnego Łomnickiego nie wspominam, bo nie mam aż tak bujnej fantazji, żeby ten wpływ sobie wyobrazić. Tak sobie więc pomyślałem, przyznaję, że nieco złośliwie, że może to nieobecność tych dwojga wpłynęła łagodząco na dotychczasowe, konfrontacyjne stanowiska stron. Po prostu radni opozycji, z jednej strony bez wpływu swojej bezkompromisowej przywódczyni prowadzącej ich z płomieniami w oczach na sesyjne barykady, a z drugiej, bez flegmatycznych połajanek prezydenta działających na nich, jak czerwona płachta na byka, zagłosowali… zgodnie z własnymi przekonaniami.
Może jednak nie zawsze sprawdza się, że „nieobecni nie mają głosu”…?
bozydar.nosacz@outlook.com