FELIETON: Emocje przed mistrzostwami świata jak... w serialowym tasiemcu
Mistrzostwa świata w piłce nożnej były letnim świętem. Wyczuwalnym nawet przez tych, którzy na co dzień piłką zbytnio się nie interesowali. Organizacja mistrzostw AD 2022 późną jesienią na pustyni w Katarze dla odmiany zabiła zainteresowanie imprezą nawet wśród tych, którzy zazwyczaj z wypiekami na licach odliczali dni meczu otwarcia.
Zazwyczaj wyglądało to tak: ciepło na dworze – wszak był przełom wiosny i lata – a to oznaczało, że wielu kibiców mistrzowskie spotkania oglądało w nadmorskich knajpach. A przynajmniej w strefach kibica przy kuflu złocistego pod parasolem w piwnym ogródku. Nawet jeśli ktoś stronił od tego rodzaju wspólnego kibicowania, to atmosferę czuł na wiele dni przed imprezą niemal namacalnie – zapowiedzi telewizyjne i radiowe, zaproszenia do stref, flagi, fany itd. itp. Dziś po tym ani śladu. Ręka w górę kto wie jak wygląda maskotka tych mistrzostw, albo jaki jest ich hymn? Czy tylko ja nie mam pojęcia z kim drużyna gospodarzy zagra mecz otwarcia? I o której ten mecz jest i gdzie? Albo jak wyglądają areny mistrzostw?
O tym, że Katar dosłownie kupił organizację imprezy napisano już wiele. Oczywiście FIFA długo broniła się, że pustynne państwo – za to jedno z najbogatszych na świecie – dostało organizację MŚ w celu promocji piłki i rozwoju światowego futbolu, w tym przypadku na Bliskim Wchodzie. W te brednie wierzyli chyba tylko najbardziej naiwni. Efekt jest taki, że dziś w kontekście mistrzostw mówi się najwięcej nie o samej piłce, ale o korupcji, która towarzyszyła wyborowi gospodarza mistrzostw, o jawnym niewolnictwie i śmierci robotników, budujących infrastrukturę imprezy oraz ogromnych kosztach organizacji. Atmosfery piłkarskiego święta nie czuć. Choć żeby być sprawiedliwym – sytuacja na świecie, głównie za sprawą tego co dzieje się za naszą wschodnią granicą, również nie sprzyja świętowaniu, a na to ani FIFA, ani Katar wpływu nie mają. Przypuszczać można jednak, że i bez wojny piłkarskie mistrzostwa prawie w zimie, na małym skrawku pustyni byłyby mniej więcej tak samo porywające, jak 2345 odcinek „Mody na sukces”. Jedynie dla najwierniejszych.
Artur Marcisz