Książnica zmieni nazwę na Bibliotekę Raciborską. Najwięcej czytelników ma wśród dzieci
Zapisanych w niej jest 8 tys. osób i odnotowała w tym roku 218 tys. wypożyczeń. Choć wydają się imponujące, to jednak wyniki te są gorsze od tych, jakie biblioteka miała przed pandemią. – Seniorzy wciąż boją się, że książka może być zainfekowana wirusem – przyznała na forum komisji oświaty rady miasta szefowa książnicy Małgorzata Szczygielska. Gościła tam 16 listopada z raportem o działalności placówki.
Czy pandemia pomogła, czy przeszkadzała czytelnictwu? To pytanie zadała dyrektorce radna Ludmiła Nowacka, która w przeszłości jako wiceprezydent Raciborza nadzorowała działalność placówki.
Seniorzy boją się książek
Szefowa biblioteki przyznała, że pandemia spowodowała spadek czytelnictwa. Zamknięci byliśmy, a książki trafiły do izolacji. Początkowo na miesiąc, później na 10 dni, a w końcu na 3 dni. Nie było ku temu podstaw, by to robić, niestety w wielu ludziach to utkwiło. Teraz odrabiamy straty, a seniorzy wciąż się boją brać książki, które ktoś wcześniej czytał – mówiła radnym M. Szczygielska.
Poinformowała, że najwięcej czytają dzieci z najmłodszych klas szkoły podstawowej. – Im wyżej, tym gorzej. Seniorzy też sporo czytają. Ostatnio pojawiło się dużo czytelników w wieku produkcyjnym od 25 do 40 lat. Jest ich dużo w bibliotece. Swoje robią ceny książek. Przy nowościach włosy stają dęba. Myślę, że będzie teraz więcej wypożyczających – prognozowała dyrektor.
Powiat daje dużo mniej
Radną interesowało też, w jakich proporcjach budżetowych utrzymują bibliotekę Miasto i Powiat. Z samorządu miejskiego książnica dostaje 2 mln 246 tys. zł rocznie na działalność. Powiat wspiera ją dużo skromniej, bo kwotą 120 000 zł. – A to i tak jest dużo w tym roku, bo poprosiliśmy starostę o uzupełnienie wkładów własnych w projektach zewnętrznych. Zazwyczaj jest to kwota 70 000 zł. Dodatkowo samorząd powiatowy dołożył się do akcji Lato z Powiatem w kwocie 7 000 zł – podała M. Szczygielska.
– Zostawię to bez komentarza, ale media to notują. Chyba pora na zmiany w tym zaangażowaniu – stwierdziła radna. Dyrektor Szczygielska zaznaczyła, że starosta nie odmawia, gdy biblioteka zgłasza się po wsparcie finansowe. Zdaniem radnej Nowackiej tak ciekawe wizje, koncepcje i innowacje, jakie proponuje biblioteka swoim czytelnikom, muszą zderzać się z dyskomfortem, gdy trzeba się prosić o środki na działalność. – Wiemy, że czytelnictwo upada, że ten obszar życia społecznego nie kwitnie. Jednak to, co państwo robicie, żeby pozyskać czytelników, jest fantastyczne. To są skuteczne sposoby, żeby zauważyć bibliotekę – stwierdziła L. Nowacka.
Przewodniczący komisji oświaty Michał Kuliga zapowiedział rozmowę ze starostą raciborskim w temacie finansowania biblioteki, bo zaniepokoiło go, że Powiat daje na działalność placówki tak skromną kwotę w porównaniu z Miastem.
Uczą Ukraińców
Jedną z nowości w akcjach bibliotecznych jest Ciuchowisko organizowane cyklicznie na Ostrogu. Nowacka pytała o odzew na to działanie. – To dopiero początek. Udostępniamy miejsce, wieszaki, koszyczki. Ludzie się wymieniają ubraniami. Nie powiem, żeby były tłumy, ale mieszkańcy muszą się przyzwyczaić do takiej oferty – tłumaczyła M. Szczygielska.
Innym, nowym pomysłem są kursy języka polskiego dla uchodźców z Ukrainy. Prowadzi je na Kasprowicza Krystyna Sordyl, emerytowana nauczycielka języka polskiego oraz rosyjskiego. Wcześniej robiła to jako wolontariuszka, jednak dyrektor Szczygielska, po konsultacji z prezydentem miasta uznała, że za tę pracę należy się już wynagrodzenie.
Ebook kontra papier
Radna Justyna Poznakowska zapytała Szczygielską o smartfonizację młodzieży, bo dzieci i seniorzy wydają się jej mniej obecni w internecie i dlatego oni są najlepszymi czytelnikami. Zastanawiała się, czy otwarcie książnicy na ebooki jest dobrym ruchem. Dyrektor stwierdziła, że nie można ustrzec się przed nowoczesnością. – Sama korzystam z czytnika i pobieram książki w Legimi. Żeby dostać kod do tej platformy, trzeba się do nas zapisać, więc kontakt z biblioteką jest – podała radnym M. Szczygielska. Takich kodów przy Kasprowicza wydano 504 i ściągnięto 36 000 książek. Połowa z nich została otwarta. W bibliotece mają dostęp do statystyk. – Tylko trzeba wziąć pod uwagę, że cyfrowe wydania czytają ci, co czytają papierowe. Kto do tej pory nie czytał, to nie przeczyta także ebooka – zdiagnozowała pani dyrektor.
Marketingowa nazwa
Wiceprezydent Dawid Wacławczyk stwierdził, że wychwalać biblioteki nie trzeba, bo odkąd pamięta, jej działalność jest szeroka. Zwrócił uwagę na otwartość placówki, która współpracuje, z tak wydawałoby się, oddalonymi od niej tematycznie Arboretum czy Unią Racibórz. Te relacje są bardzo owocne.
Pierwszy zastępca prezydenta chce, wzorem Wodociągów Raciborskich, które przemianowano z Zakładu Wodociągów i Kanalizacji, zmienić nazwę biblioteki na bardziej marketingową. – Chcemy pójść tym tropem i powołać Bibliotekę Raciborską zamiast Miejskiej i Powiatowej Biblioteki Publicznej. Nikt się nie powinien czuć tym skrzywdzony – zaznaczył urzędnik.
Aktualnie w magistracie pracuje się nad systemem identyfikacji miejskiej, który ma objąć placówki kojarzone z Miastem. – Żeby było prościej, fajniej i w jednolitej grafice. Potrzebna będzie zgoda rady miasta. Jeszcze nad terminem dyskutujemy – poinformował Wacławczyk.
(ma.w)
Jakie potrzeby zgłasza biblioteka?
– Cieszy mnie dobra opinia o nas i chciałabym, żeby budżet na płace to odzwierciedlał. Moi podwładni wykonują całą masę pracy i spełniają się w różnych rolach, ale jak skromne są wynagrodzenia w sferze budżetowej, to wszyscy wiemy – przekazała radnym M. Szczygielska.
Dodała, że trudności z dostępem do księgozbioru filii na ulicy Żorskiej zgłaszają tamtejsi seniorzy. Biblioteka miała być przeniesiona na parter, ale nie udało się dotąd tego zrobić. Placówka jest na drugim piętrze i dociera się do niej po bardzo niewygodnych schodach. – Czy jest możliwa dobudowa tam windy? Ułatwiłoby to seniorom dostęp do biblioteki. Pracownicy schodzą na parter z książkami dla osób, które nie mogą wejść – relacjonowała dyrektor.
Jako trzeci problem dyrektor wskazała zastawioną samochodami ulicę Kasprowicza, gdzie znajduje się książnica. – Parkują po lewej stronie ulicy, już drugi rządek się robi. Nie wiem, skąd się wzięło tam tyle pojazdów. Tam są dwie szkoły i biblioteka. Dzieci jeżdżą rowerami, na hulajnogach, tylko czekać na nieszczęście – powiedziała M. Szczygielska. Orientowała się w komendzie policji i ta wyda zakaz na wniosek zarządcy, a tym jest urząd miasta.
Dawid Wacławczyk stwierdził, że biblioteka przy Żorskiej musi być na parterze i windę warto tam rozważyć. – Po konsultacjach technicznych udzielimy odpowiedzi w tej kwestii – zapowiedział. Pierwotnie planowano bibliotekę umieścić w części szkoły, którą dziś zajmuje SOWA, a tę przenieść do budynku po gimnazjum przy ul. Opawskiej (dawna SP11). Na to potrzeba jednak dłuższego czasu oraz milionów złotych spoza budżetu. W tym obiekcie miałoby powstać coś w rodzaju edukatorium i eksploratorium.