W Eko-Oknach do emerytury: „Wszystkie fasady przeszły przez moje ręce”
W młodej załodze Eko-Okien przejście na emeryturę to nie codzienność. Świeżo upieczonym emerytem został Walter Buba. – Praktycznie wszystkie fasady wyprodukowane w naszej firmie przeszły przez moje ręce – podsumował w ostatnim dniu swojej pracy.
– Agata Paszek: Jak długo pracował Pan w naszej firmie?
– Walter Buba: Ponad 9 lat i cały czas w dziale aluminium. Początki były dosyć ciężkie, to było jeszcze w starej betoniarni w Raciborzu. Potrzebni byli fachowcy znający się na stolarce aluminiowej. Wtedy do cięcia profili mieliśmy tylko piłę, a obróbkę pod zamki, zasuwnice i zawiasy robiliśmy ręcznie wiertarkami.
– A.P.: Ile osób wtedy pracowało?
– W.B.: Były dwie zmiany, na każdej 8 osób, czyli łącznie 16 pracowników na dziale aluminium. Tego nawet nie da się porównać do liczby osób zatrudnionych obecnie! Mam w pamięci wiosnę 2013 roku… Wtedy zaczęliśmy pracować na pierwszych maszynach, pojawiły się obrabiarki.
– A.P.: Te pierwsze nowoczesne urządzenia to jeszcze czasy produkcji w Raciborzu?
– W.B.: Tak, pierwszą maszynę zainstalowaliśmy w Raciborzu. Stał tam namiot, pod którym latem było strasznie gorąco, ale już praca była bardziej zorganizowana i szła sprawniej. Były to duże ułatwienia w porównaniu do samych początków, ale wszyscy pracownicy musieli pracować na każdym stanowisku, zaczynając od docinania listewek na szkleniu i pakowaniu kończąc. Z czasem załoga się powiększała.
– A.P.: I wtedy też pracownicy zaczęli się bardziej specjalizować?
– W.B.: Tak, wraz z rozwojem technologii i zwiększaniem liczby pracowników, zaczęliśmy obejmować poszczególne stanowiska. Jedni byli od szklenia, inni pakowania, do tego dochodziły stanowiska związane z obsługą frezarek. Profile nie były cięte piłą a frezowane, co było dużym postępem.
– A.P.: W Kornicach zakład był już nowoczesny?
– W.B.: Produkcja była wyposażona w najnowsze urządzenia i z przyjemnością obserwowałem, jak dział aluminium pięknie się rozrasta. Eko-Okna już wtedy podpisywały duże kontrakty, zamówień było coraz więcej. Aluminium to trudny materiał, robota musi być zrobiona bardzo czysto i dokładnie.
– A.P.: A w czym Pan się specjalizuje?
– W.B.: Praktycznie wszystkie fasady wyprodukowane w naszej firmie przeszły przez moje ręce. Ta praca nie jest trudna, ale trzeba precyzyjnie czytać rysunki. Na szczęście nie ma poganiania ani pośpiechu, mamy wystarczająco dużo czasu, aby zrobić to dokładnie. Dziś to mój ostatni dzień przed odejściem na emeryturę i ostatnia fasada leży na moim stole.
– A.P.: Lubi Pan tę pracę.
– W.B.: Żeby robić coś dobrze, trzeba to polubić! Trzeba mieć wizję, wiedzieć, jak wygląda zamontowana fasada, bo gdy się tego nie wie, bardzo trudno sobie to wyobrazić i odczytać z samego rysunku technicznego. Trzeba to widzieć w wyobraźni.
– A.P.: Co będzie Pan wspominał po odejściu na emeryturę?
– W.B.: Na pewno wygodę, szatnie dla pracowników i stołówki. Firma zapewnia bardzo dobre warunki. To wszystko sprawia, że dobrze się tutaj pracuje. W Raciborzu mieliśmy catering, więc i tak było nieźle, ale nie ma porównania z tym, jak Eko-Okna wyglądają teraz.
– A.P.: Czyli poleciłby Pan pracę w tej firmie?
– W.B.: Pracę na aluminium polecam z czystym sumieniem. Jak to się mówi, takiej pracy to ze świecą szukać. Zanim pojawiła się możliwość dojazdów do pracy firmowymi autobusami, przez 6 lat dojeżdżałem skuterem. Bezpłatne dojazdy to kolejne duże udogodnienie.
– A.P.: Trzeba mieć jakieś predyspozycje do pracy w dziale aluminium?
– W.B.: Warto mieć zamiłowanie i po prostu chęci do pracy. Jeśli się to polubi, automatycznie ma się większą satysfakcję z wykonywanych obowiązków.
– A.P.: Dziś ostatni dzień przed odejściem na emeryturę. Jakie uczucia Panu towarzyszą?
– W.B.: Wzruszenie. Gdy dziś przyszedłem do pracy, zobaczyłem że koledzy udekorowali mój stół roboczy balonikami i od razu coś ścisnęło mnie za gardło. To bardzo dobrzy ludzie, załoga jest zgrana i wszyscy się wspierają. Na mojej zmianie jest super i myślę, że tak samo jest też na innych. Nie ma zgrzytów między pracownikami a brygadzistami, jest spokojna i przyjazna atmosfera.
– A.P.: Czym planuje się Pan zająć na emeryturze?
– W.B.: Moim hobby jest wędkowanie, a od czasów pandemii nie byłem na rybach. Myślę, że na emeryturze też po prostu odpocznę. Z żoną mamy duży ogród, w którym zawsze jest coś do zrobienia. Ale gdyby były problemy z fasadami to zawsze będę do dyspozycji.