Felieton: W lesie odpadów więcej niż grzybów
Sezon na grzybobranie w pełni. Grzybami w tym roku obrodziło. Niestety również odpadkami, które zostawiamy podczas wizyt w lesie. Wielu z nas wciąż nie potrafi się nauczyć, że w lesie należy za sobą posprzątać.
Pewne nadleśnictwo – Łupawa z Pomorza – nie składa jednak broni w kwestii edukacji leśnej. Tym razem postanowiło poedukować ludzi odwiedzających las w temacie... „Jak robić kupę w lesie”. Krótka instrukcja mówi, żeby wejść głęboko w las, zerwać kawałek mchu i rozgarnąć liście, zrobić co należy, papier zostawić razem z kupą, następnie wszystko przykryć usuniętym wcześniej z tego miejsca mchem i liśćmi.
Akcja nieprzypadkowo ruszyła akurat teraz, mamy wszakże pełnię sezonu na grzyby, co widać na leśnych parkingach i drogach dojazdowych do lasów, które są oblężone przez pojazdy fanów grzybobrania. Oblężenie lasów widać również po tym, co w nich zostawiają „grzybiarze” (w cudzysłowie, bo z prawdziwymi grzybiarzami mają niewiele wspólnego). I to nie kupy są problemem. Jesienią w lesie można zaobserwować wzmożenie drobnych śmieci: aluminiowych puszek po piwie i innych napojach, szklanych i plastikowych butelek, papierków po słodyczach i czipsach. Trudno zrozumieć co mają w głowach ludzie, którzy idą do lasu z puszką piwa czy coli, po których to spożyciu puszkę ciskają następnie między drzewa. W każdym razie prawdziwy grzybiarz tak nie zrobi, choćby dlatego, że wróci do lasu i chce ten las widzieć czystym, a nie zaśmieconym.
Dlatego, choć intencja nadleśnictwa dotycząca tematu kup wydaje się jasna, to jednak większym problemem są odpadki natury niebiologicznej. Bo kupę, nawet nieprawidłowo zakrytą, w końcu przerobią żuki gnojarze i inni czyściciele lasu. Co najwyżej możemy w nią wdepnąć i ubrudzić sobie but, choć przyznajmy, że większą szansę na podobny finał mamy na miejskim skwerze czy na wiejskim poboczu, nierzadko szczodrze usłanych psimi akurat kupami. Plastik zaś będzie leżał i leżał, aż nie zlituje się nad lasem kolejna wycieczka szkolna, odwiedzająca go w ramach „Sprzątania ziemi”.
Artur Marcisz